4[1]. Lackey Mercedes = Trylogia ostatniego maga - Sługa Magii, Lackey Mercedes
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Mercedes Lackey
SŁUGA MAGII
Tłumaczyła Magdalena Polaszewska-Nicke
Dedykowane
Melanie Mar - tak po prostu
oraz
Markowi, Carlowi i Dominikowi
za ich krytyczne wsparcie
Rozdział Pierwszy
Twój dziadek - rzekł Radevel, krzepki piętnastoletni kuzyn Vanyela - był szaleńcem.
Coś w tym jest - pomyślał Vanyel, pocieszając się nadzieją, że przy odrobinie
szczęścia może uda im się dobrnąć do końca schodów bez szwanku.
Ową uwagę Radevela sprowokowała zapewne klatka schodowa na tyłach zamku, na
której teraz się znajdowali; ciągnęła się od izby czeladnej na trzecim piętrze aż do zaplecza
pokoju na bieliznę na parterze. Stopnie były tak wąskie i śliskie, że nawet służba nie
korzystała z tego przejścia.
Twierdza lorda Ashkevron w Forst Reach była konstrukcją osobliwą, skleconą z
najróżniejszych elementów. W czasach prapradziadka Vanyela przypominała ona zwyczajną
warownię, lecz do momentu kiedy ziemie te przejął dziadek Vanyela, granica posiadłości
przesunęła się daleko za Forst Reach. Wtedy to stary grzesznik, dobijając pięćdziesiątki,
postanowił, iż funkcja obronna powinna ustąpić pierwszeństwa wygodzie - jego wygodzie
przede wszystkim.
Vanyel nie miał nic przeciwko temu - nie uważał decyzji dziadka za całkowicie
niesłuszną. Sam chętnie poparłby pomysł zasypania fosy i wybudowania kominków we
wszystkich pokojach. Rzecz w tym, że staruszek miewał dość osobliwe fantazje na temat
tego, co gdzie chciałby umieścić, a na dodatek często zdarzało mu się zmieniać decyzje już w
trakcie przebudowy.
Przeróbki dziadka miały swoje dobre strony. Dzięki nim w całym zamku pojawiło się
mnóstwo oszklonych i zaopatrzonych w okiennice okien, a małe okienka w dachu dawały
teraz światło wszystkim pokojom na poddaszu oraz klatkom schodowym. Kominki
znajdowały się prawie w każdej izbie, a ogrzewane wygódki zajmowały sporą część budynku
łaźni. Każda wewnętrzna ściana, dla zabezpieczenia przed zimnem i wilgocią, została
otynkowana i pokryta drewnem. Natomiast stajnie, służbówki, psiarnię oraz wybieg dla kur
przeniesiono do nowych przybudówek.
Ale były też i mankamenty. Jeśli ktoś na przykład nie orientował się zbyt dokładnie w
rozkładzie wszystkich zabudowań i pomieszczeń, z łatwością mógł się zgubić. Zamek krył
teraz mnóstwo zakamarków, do których dostęp zdawali się mieć wyłącznie wtajemniczeni, i
tylko ci, którzy dokładnie go znali, nie napotykali na przeszkody poruszając się po nim. Co
gorsza, do owych skrzętnie ukrytych zakamarków należały również miejsca pełniące bądź co
bądź ważną rolę, jak łaźnia czy wygódki. Poza tym stary lubieżnik, dziadek Vanyela, nie
uwzględnił w swych planach przebudowy przyjścia na świat następnych pokoleń. Pokoje
dziecięce umieścił bowiem w obrębie mieszkań dla służby, co w praktyce oznaczało, że nim
synowie lorda Withena przenieśli się do sali kawalerskiej, a córki do alkowy, wszystkie dzieci
mieszkały razem, stłoczone po dwoje lub troje w bardzo malutkich pokoikach na poddaszu.
- On był też twoim dziadkiem. - Vanyel poczuł się zmuszony do zrobienia tej uwagi.
Za każdym razem, gdy tylko poruszano temat dziadka Joserlina oraz jego rozbudowy zamku,
kuzynowie Ashkevron zachowywali się w taki sposób, jak gdyby nie łączyli ich z Vanyelem i
jego rodzeństwem żadni wspólni przodkowie.
- Ha. - Radevel zamyślił się na chwilę i wzruszył ramionami. - A jednak był
szaleńcem. - Uniósł zbroję i ochraniacze, aby ułożyć je trochę wyżej na swym ramieniu.
Vanyel zachował spokój i zbiegł nawet z kilku ostatnich kamiennych stopni, aby
przytrzymać dla kuzyna otwarte drzwi. Radevel wszakże oddawał mu przysługę. Vanyel
wiedział jednak, iż kuzyn miał o nim równie złe zdanie, jak inni mieszkańcy zamku.
Spośród wszystkich kuzynów Radevel wyróżniał się najmilszym usposobieniem i
łatwo było przekabacić go na swoją stronę. Zaś łapówka w postaci nowej rękawicy do
polowania z sokołem okazała się nazbyt cenną przynętą, aby chłopiec potrafił odrzucić
propozycję Vanyela. Mimo to jednak nie byłoby dobrze złościć go teraz kłótnią. Mógłby
dojść do wniosku, że ma ciekawsze rzeczy do roboty niż pomaganie Vanyelowi, a wtedy
nawet rękawica straciłaby na atrakcyjności.
O bogowie, oby to się udało - myślał Vanyel, gdy wchodzili do ponurej tylnej sieni.
Czy wystarczająco dużo ćwiczyłem z Lissą? Czy moja metoda ma jakiekolwiek szansę przy
standardowym ataku? A może nawet próbowanie jej jest szaleństwem?
W pogrążonej w mroku sieni panował taki sam chłód jak na klatce schodowej.
Radevel szedł pierwszy i głośno stąpając po kamiennej posadzce pogwizdywał z zadowole-
niem, aczkolwiek niezbyt melodyjnie. Vanyel starał się powstrzymać grymas, jaki
wywoływało na jego twarzy tak okaleczone wykonanie jednej z jego ulubionych melodii, i
oddawał się powoli swym ponurym rozmyślaniom:
Za trzy dni Lissa wyjedzie, a jeśli nie uda mi się sprawić, aby wysłano mnie razem z
nią, zostanę zupełnie sam. Bez Lissy... Może jeśli zdołam udowodnić, że powinienem ćwi-
czyć tą samą metodą co ona, ojciec pozwoli mi jechać razem z nią.
Właśnie ta niezupełnie jeszcze sprecyzowana myśl skłoniła go do trenowania innego
stylu walki niźli ten, którego powinien był się uczyć. Ćwiczył w tajemnicy wraz ze starszą
siostrą, Lissą, a dzisiejszy eksperyment miał być właśnie tego treningu ukoronowaniem.
Doprowadziła do niego także nagła potrzeba okazania lordowi Withenowi, że jego
najstarszy syn nie jest tchórzem, za jakiego uważa go fechtmistrz, i że potrafi odnieść sukces
w pojedynku stosując własne zasady.
Vanyel zastanawiał się, dlaczego jest jedynym chłopcem, który uzmysławia sobie fakt
istnienia innych stylów walki, poza tymi, których uczył Jervis. Sam czytał o nich i wiedział,
że są równie skuteczne. Gdyby było inaczej, dlaczego wysyłano by Lissę, aby wychowywała
się i uczyła z Trevorem Coreyem i jego siedmioma adeptkami, które mają zostać
zaprzysiężone mieczowi? Według oceny Vanyela, cudem byłoby kiedykolwiek odnieść
zwycięstwo przy użyciu brutalnego stylu, jakim posługiwał się Jervis, a zmierzającym do
posiekania przeciwnika na kawałki. Jednakże dopóty, dopóki Jervis będzie się cieszył posłu-
chem u lorda Withena, nie było mowy, aby ten uwierzył, że jakakolwiek inna metoda walki
może zdać egzamin w polu.
Chyba że Vanyel sam zdoła mu to udowodnić. Wtedy ojciec będzie zmuszony dać
wiarę temu, co zobaczy na własne oczy.
A jeśli nie potrafię tego dowieść...
...O bogowie. Nie zniosę tego dłużej.
Wraz z odjazdem Lissy do Zamku Brenden straci też jedynego sprzymierzeńca w tym
domu, jedynego przyjaciela, jedyną osobę, której nie był obojętny.
Dzisiejszy popis miał być punktem kulminacyjnym spisku uknutego wraz z Lissą.
Radevel spróbuje go pobić stosując się do nauk Jervisa. Vanyel zaś będzie usiłował walczyć
po swojemu, ubrany tylko w watowany kaftan i hełm, osłaniając się najlżejszą tarczą i zdając
się całkowicie na własną szybkość i zwinność.
Radevel kopnął nie zamknięte zasuwą drzwi prowadzące na pole treningowe i
pozostawił Vanyelowi zamknięcie ich, zanim ktoś zacznie narzekać na przeciąg. Po mrokach
sieni wczesnowiosenne słońce okazało się zbyt jaskrawe - Vanyel zmrużył oczy,
przyspieszając, aby dogonić kuzyna.
- No dobrze, pięknisiu - powiedział życzliwie Rade-vel i rzuciwszy cały ekwipunek na
skraju pola treningowego, podał Vanyelowi jego część zbroi. - Przygotuj się. Zobaczymy, czy
ten twój nonsensowny pomysł jest coś wart.
Założenie “pancerza” zabrało Vanyelowi dużo mniej czasu niż jego kuzynowi.
Ostrożnie zaproponował mu swą pomoc, lecz starszy chłopiec tylko parsknął.
- Miałbym założyć zbroję byle jak? Tak, jak ty to robisz? Nie, dziękuję - odparł i
metodycznie kontynuował procedurę zapinania i dopasowywania swych ochraniaczy.
Vanyel zarumienił się. Stanął niepewnie z boku zapadniętego pola treningowego,
kontemplując gęstą, martwą trawę pod stopami.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokrewne
- Strona startowa
- 387. Moreland Peggy -Siostry McCloud2- Obudź się królewno, harlekinum, Harlequin Desire
- 386, Big Pack Books txt, 1-5000
- 382. McArthur Fiona - Zagadkowa pielęgniarka, harlekinum, Harlequin Medical
- 407 demontaz wykładziny bagażnika, Samochód, Peugeot 407
- 38 - Kod ramki(1), Kody do ramek
- 38 Fitoremediacja środowiska, kształtowanie środowiska
- 4 - Martwy dla świata, ebooki
- 3Campaigns, RPG, Mordheim rulebook
- 38 - UNIFORMOLOGY CD-2004-38 - KnĂśtel's European Armies of the 18th Century Vol.II (2004), Uniformology CD
- 4 Monety - IV - negatywne aspekty - finanse,
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- charloteee.keep.pl