4 - Zdobyta forteca, Book

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
R. A. Salvatore
Zdobyta Forteca
(The Fallen Fortress)
Pięcioksiąg Cadderly’ego
Księga IV
Tłumaczenie: Robert Lipski
Dla Nancy,
za prawdziwą odwagę.
Prolog
Aballister szedł wzdłuż ulicy Lakeview w Carradoonie. Czarny płaszcz, owinięty ciasno
wokół chudego jak tyka ciała, ochraniał go przed lodowatymi podmuchami wiatru wiejącego od
strony Jeziora Impresk. Był w Carradoonie zaledwie jeden dzień, ale już dowiedział się
o szaleńczych wydarzeniach w Dragon’s Codpiece. Cadderly, jego porzucony syn, najwyraźniej
zdołał umknąć oddziałowi asasynów, których Aballister wysłał na zgubę syna.
Zachichotał na tę myśl, zjego spierzchniętych ust, zniszczonych wypowiadaniem
szaleńczych zaklęć i ogniskowaniem fal energii, służących niszczycielskim celom, dobył się
przeciągły świst.
Cadderly uciekł? Aballister uśmiechnął się, rozbawiony tą myślą.
Cadderly zrobił coś więcej. Wraz ze swymi przyjaciółmi zdołał zlikwidować cały kontyngent
Nocnych Masek, ponad dwudziestu zawodowych zabójców, a także zabił Bogo Ratha, drugiego
co do ważności, po Aballisterze, czarnoksiężnika z Zamczyska Trójcy.
Lud Carradoonu opowiadał o wyczynach młodego kapłana z Biblioteki Naukowej. Szeptano
również, że Cadderly może być ich nadzieją w tych mrocznych czasach.
Czarnoksiężnik nie czuł ojcowskiej dumy z powodu wyczynów syna. Miał własne plany
związane z tym regionem; misję podbicia go zlecił mu awatar złej bogini Talony. Wiosną
ubiegłego roku zadanie to wydawało się łatwe; siły Zamczyska Trójcy liczyły wówczas ponad
osiem tysięcy wojowników, czarowników oraz kapłanów Talony. I nagle Cadderly powstrzymał
Barjina, potężnego kapłana, który odważył się wymierzyć cios w samo serce sił dobra tej krainy
– Bibliotekę Naukową. Później poprowadził elfy z Shilmisty na zachód ku wielkiemu
zwycięstwu nad goblinami iolbrzymami, zmuszając rozproszone grupy popleczników
Zamczyska Trójcy do powrotu do mrocznych górskich jaskiń.
Nawet Nocne Maski, prawdopodobnie najbardziej przerażająca grupa asasynów
z centralnych rejonów Krain, nie zdołały powstrzymać Cadderly’ego. A teraz zima zbliżała się
szybkimi krokami, spadł już pierwszy śnieg i inwazja Zamczyska Trójcy na Carradoon musiała
zostać odłożona.
Nadchodził zmierzch, kiedy Aballister skręcił na południe z Bulwaru Mostowego, mijając
niskie drewniane budynki portowego miasta. Przeszedł przez otwartą bramę miejskiego
cmentarza i rzucił proste zaklęcie, aby odnaleźć nieoznaczony grób Bogo Ratha. Odczekał, aż
zapadnie noc, wyrysował w śniegu i błocie wokół mogiły kilka ochronnych run, po czym owinął
się szczelniej płaszczem. Było straszliwie zimno.
Kiedy zgasły światła miasta, ana ulicach zapanowała cisza, czarnoksiężnik zaczął
wypowiadać inkantację, przywołanie skierowane do innego świata. Trwało to kilka minut,
podczas których Aballister skierował swój umysł ku mrocznemu obszarowi pomiędzy światami,
czekając na spotkanie przywoływanego ducha w połowie drogi. Zakończył zaklęcie prostym
wezwaniem – „Bogo Rath”.
Wiatr zdawał się ogniskować wokół wychudzonego czarnoksiężnika, powodując wirowanie
mgieł zawieszonych nad grobem.
Nagle blade opary się rozstąpiły i przed Aballisterem pojawiło się widmo. Pomimo iż
niematerialne, przypominało Bogo, takiego jakim czarnoksiężnik go pamiętał. Z prostymi,
przetłuszczonymi włosami zaczesanymi na jedną stronę i oczami poruszającymi się pytająco,
podejrzliwie, z boku na bok. Jednak pewna różnica w jego wyglądzie sprawiła, że nawet twardy
Aballister skrzywił się z niesmakiem. Środek klatki piersiowej Bogo przecinała długa, głęboka,
krwista rana. Choć było dość ciemno, Aballister zdołał zajrzeć w głąb ciała widma, poprzez jego
żebra i płuca, i dostrzec fragment widmowego kręgosłupa.
– Topór – wyjaśnił Bogo smutnym, wibrującym głosem. Przyłożył przezroczystą dłoń do
rany i błysnął posępnym uśmiechem. – Chciałbyś dotknąć?
Aballister setki razy miał do czynienia z prezentującymi rozmaite rany duchami i wiedział,
że nawet gdyby chciał, nie zdołałby jej dotknąć, miał bowiem przed sobą jedynie widmo, ostatni
obraz materialnego ciała Bogo. Duch nie mógł zrobić czarnoksiężnikowi krzywdy, nie mógł go
nawet dotknąć, a dzięki mocy magicznego wezwania musiał udzielić mu prawdziwych
odpowiedzi na co najmniej kilka pytań. Mimo to Aballister ponownie się skrzywił i ostrożnie
cofnął o krok, przejęty wstrętem na myśl, że miałby włożyć dłoń w głąb tej odrażającej rany.
– Cadderly i jego przyjaciele cię zabili – zaczął.
– Tak – odrzekł Bogo, choć słowa Aballistera nie były pytaniem, lecz stwierdzeniem.
Czarnoksiężnik w duchu skarcił siebie za nieostrożność i głupotę. Miał prawo zadać jedynie kilka
pytań, zanim zaklęcie przestanie działać, a duch zostanie uwolniony. Upomniał się, że musi
ostrożniej dobierać słowa, by jego stwierdzenia nie zostały wzięte za pytania.
– Wiem o tym i słyszałem, że wyeliminowali oddział asasynów – oznajmił.
Widmo jakby się uśmiechnęło, Aballister zaś nie był pewien, czy sprytna istota nie kusi go
do utraty kolejnego pytania. Chciał kontynuować rozmową według obmyślonego uprzednio
schematu, ale nie mógł oprzeć się pokusie.
– Czy wszyscy... – zaczął wolno, usiłując określić najłatwiejszy sposób na poznanie losu
oddziału zabójców, po czym roztropnie przerwał, stwierdziwszy, że musi być bardziej konkretny
i zakończyć zwycięsko tę część rozmowy. – Którzy z asasynów jeszcze żyją?
– Tylko jeden – odparł posłusznie Bogo. – Zdradziecki firbolg imieniem Vander.
I znów pułapka nie do uniknięcia.
– Zdradziecki? – powtórzył Aballister. – Czy Vander dołączył do naszych wrogów?
– Tak... i tak.
Niech to szlag! – rzucił w myślach Aballister. Komplikacje. Wyglądało na to, że jego syn
potrafił skutecznie wszystko zagmatwać.
– Udali się do biblioteki? – spytał. – Tak.
– Przyjdą do Zamczyska Trójcy?
Duch zaczął się rozpływać, nie odpowiedział. Aballister zrozumiał, że popełnił błąd, zadając
pytanie wymagające supozycji, pytanie, na które obecnie nie mógł uzyskać oczekiwanej
odpowiedzi.
– Nie pozwoliłem ci odejść! – zawołał, bezskutecznie usiłując zatrzymać bezczelną istotę.
Wyciągnął ręce. Obie przeszły na wylot przez przezroczyste widmo, spróbował więc dosięgnąć
myślami to, czego nie był w stanie uchwycić fizycznie.
Stał samotnie na cmentarzu. Zrozumiał, że duch Bogo wróci, kiedy będzie znał konkretną
odpowiedź na zadane pytanie. Ale kiedy to nastąpi? – zamyślił się. I jakie jeszcze nieszczęścia
zdąży spowodować Cadderly ze swymi przyjaciółmi, zanim Aballister otrzyma informację
potrzebną, by położyć kres działaniu uciążliwej grupki?
– Ej, ty tam? – rozległ się okrzyk od strony bulwaru, a zaraz potem dał się słyszeć tupot stóp
na kamiennym bruku. – Kto się szwenda o zmierzchu po cmentarzu? Stój i ani kroku dalej!
Aballister prawie nie zauważył dwóch miejskich strażników, którzy wbiegli na cmentarz,
wypatrzyli go i pędem ruszyli w jego stronę. Myślał o Bogo, martwym Barjinie, ongiś
najpotężniejszym kleryku zZamczyska Trójcy, ioRagnorze, również już nieżyjącym,
najpotężniejszym wojowniku Zamczyska. Co więcej, myślał też oCadderlym, sprawcy
wszystkich jego problemów.
Strażnicy byli już przy Aballisterze, kiedy ten rozpoczął kolejne zaklęcie.
Uniósł obie ręce w górę, podczas gdy tamci próbowali go pochwycić. Dźwięk ostatniej runy
uaktywniającej zaklęcie sprawił, że obaj mężczyźni zostali wyrzuceni w powietrze i ciśnięci
bezwładnie do tyłu, natomiast Aballister w mgnieniu oka przesłał swe materialne ciało do
prywatnej komnaty w Zamczysku Trójcy.
Oszołomieni żołnierze podnieśli się z wilgotnej ziemi, spojrzeli z niedowierzaniem jeden na
drugiego i wybiegli za bramę cmentarza z głębokim przeświadczeniem, że najlepiej będzie nie
wspominać nikomu o wydarzeniach, jakie rozegrały się w tym przerażającym, posępnym
miejscu.
* * *
Cadderly siedział na płaskim dachu wysuniętego piętra Biblioteki Naukowej, patrząc, jak
słońce rozpościera lśniące palce wzdłuż nizin na wschód od łańcucha gór. Inne palce rozciągały
się w dół stromych szczytów, docierając aż do dachu, na którym siedział młody kapłan, i łączyły
się z plamami słonecznego światła pokrywającymi połacie bujnych traw. Górskie strumienie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • achim.pev.pl