3734, Big Pack Books txt, 1-5000

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Honoriusz BalzacEugenia GrandetTower Press 2000Copyright by Tower Press, Gda�sk 20004Istniej� w niekt�rych miastach prowincjonalnych domy, kt�rych widok rodzi melancholi�,podobn� tej, jak� budz� najpos�pniejsze klasztory, najbardziej jednostajne stepy lub najsmutniejszeruiny. Mo�e jest w owych domostwach wraz i cisza klasztoru, i ug�r stepu, i szkieletyruin. �ycie i ruch s� tam tak spokojne, �e obcy m�g�by s�dzi�, i� domy te s� wr�cz niezamieszka�e,gdyby nie spotka� naraz bladego i zimnego spojrzenia nieruchomej istoty, kt�rejwp�mnisza twarz wychyli si� z okna na odg�os nieznajomych krok�w.Te znamiona melancholii posiada fizjonomia pewnego domu w Saumur1 na ko�cu stromejulicy, kt�ra wiedzie przez g�rn� cz�� miasta do zamku. Ulica ta, dzi� ma�o ucz�szczana, gor�caw lecie, zimna w zimie, miejscami ciemna, odznacza si� d�wi�czno�ci� drobnego bruku,zawsze czystego i suchego, ciasnot� swej kr�tej kolei, cisz� dom�w, kt�re nale�� do staregomiasta i nad kt�rymi wznosz� si� wa�y.Budowle te, licz�ce trzy wieki, s� jeszcze mocne, mimo �e zbudowane z drzewa; a rozmaito��ich kszta�t�w przydaje oryginalno�ci tej cz�ci Saumur w oczach antykwariuszy2 i artyst�w.Trudno, mijaj�c je, nie podziwia� olbrzymich belek, kt�rych rogi rze�bione s� w dziwacznepostacie i wie�cz� czarn� p�askorze�b� parter wi�kszo�ci tych domostw. Poprzecznebale pokryte s� �upkiem i rysuj� si� b��kitn� lini� na w�t�ych �cianach takiego domu, zako�czonegodachem w kszta�t go��bnika, uginaj�cym si� od lat, o gontach przegni�ych i wygi�tychod s�o�ca i deszczu. Gzymsy u okien, zu�yte i sczernia�e, z zaledwie widocznymi delikatnymirze�bami, wydaj� si� zbyt lekkie na ciemne gliniane doniczki, z kt�rych strzelaj�go�dziki albo r�e biednej robotnicy. Dalej wida� drzwi opatrzone olbrzymimi �wiekami, wkt�rych duch naszych przodk�w zakl�� domowe hieroglify, niemo�liwe do odcyfrowania. Jaki�protestant wypisa� tam swoje credo albo jaki� stronnik ligi3 przekl�� Henryka IV. Mo�ejaki� mieszczanin wyry� tam swoje parafia�skie godno�ci, chwa�� swego zapomnianego urz�du.Jest tam ca�a historia Francji. Obok jakiego� domu o �cianach obrzuconych tynkiem, nakt�rych rzemie�lnik uczci� swoj� grac� murarsk�, wznosi si� pa�ac szlachcica, gdzie na �ukukamiennej bramy wida� jeszcze �lad jego herbu, skruszonego rozmaitymi rewolucjami, kt�reod 1789 wstrz�sa�y krajem.Na tej ulicy mieszkania parterowe kupc�w to nie s� ani sklepy, ani magazyny; entuzjasta�redniowiecza odnalaz�by tam warsztat naszych ojc�w w ca�ej jego naiwnej prostocie. Te niskiesale, kt�re nie maj� ani szyldu, ani gablotki, ani witra�y, s� g��bokie, ciemne, bez �adnejzewn�trznej lub wewn�trznej ozdoby. Drzwi masywne s� grubo okute; g�rna ich cz�� otwierasi� do wewn�trz, dolna za�, uzbrojona dzwonkiem, jest w ustawicznym ruchu. Powietrze i�wiat�o dochodz� do tej wilgotnej nory albo g�r� drzwi, albo te� przestrzeni� mi�dzy sklepieniem,pod�og� i przymurkiem, gdzie umieszczone s� mocne okiennice, zdejmowane rano, zak�adanewiecz�r i opatrzone �elaznymi sztabami, kt�re si� przy�rubowuje. Przymurek ten s�u�yza wystaw� towaru.Tu nie ma �adnej szarlatanerii. Zale�nie od rodzaju handlu wystawa sk�ada si� z dw�chszaflik�w pe�nych soli i sztokfisza, z paru zwoj�w �aglowego p��tna, lin, mosi�dzu wisz�cegou stropu, z obr�czy wzd�u� muru lub kilku sztuk sukna na p�kach.1 S a u m u r � miasteczko nad Loar� w Andegawenii (Anjou), starej prowincji francuskiej, kt�rej g��wnym miastemjest wymienione dalej Angers.2 A n t y k w a r i u s z � tu w znaczeniu: badacz staro�ytno�ci, historyk.3 S t r o n n i k l i g i � nazw� ligi nosi�o w drugiej po�owie XVI w. stronnictwo katolickie, kt�remu przewodzi�r�d Gwizjusz�w; po �mierci znanego z historii Polski Henryka III Walezjusza usi�owa�o ono nie dopu�ci� dotronu jego nast�pcy, p�niejszego Henryka IV, kt�ry pocz�tkowo by� protestantem.5Skoro wejdziesz, dziewczyna czy�ciutka, tryskaj�ca m�odo�ci�, w bia�ej chusteczce, zczerwonymi r�kami, porzuca swoje druty, wo�a ojca lub matk�, kt�rzy przychodz� i obs�uguj�ci� wedle �yczenia, flegmatycznie, uprzejmie lub opryskliwie, zale�nie od swego charakteru,za dwa grosze lub za dwadzie�cia tysi�cy frank�w. Ujrzysz tam handlarza klepek, siedz�cegoprzed bram� i m�ynkuj�cego palcami w�r�d pogwarki z s�siadem. Na poz�r ma tylko deseczkido zabezpieczenia butelek i par� paczek �at; ale warsztat jego mieszcz�cy si� w porcie obs�ugujewszystkich bednarzy w ca�ym Anjou; wie co do jednej sztuki, ile mo�e by� potrzebabeczek, kiedy zbi�r jest dobry; promie� s�o�ca bogaci go, s�ota go rujnuje; w ci�gu jednegoranka beczki warte s� jedena�cie frank�w albo spadaj� do sze�ciu. W tych stronach, jak w Turenii4,zmiany atmosferyczne reguluj� �ycie handlowe. Winiarze, w�a�ciciele ziemscy, handlarzedrzewa, ober�y�ci, marynarze, wszyscy wypatruj� promienia s�o�ca; k�ad�c si� wiecz�rspa� dr��, aby si� nie dowiedzieli rano, �e w nocy by� przymrozek; boj� si� deszczu,wiatru, suszy, pragn� wody, gor�ca, chmur na zawo�anie. Toczy si� nieustanny pojedynekmi�dzy niebem a ziemskimi interesami. Barometr zasmuca, rozchmurza, weseli na przemianfizjonomie. Z jednego ko�ca tej staro�ytnej ulicy na drugi s�owa: �Ale� mamy cudownyczas!� biegn� od bramy do bramy. I ka�dy odpowiada: ,,Pada deszcz, ale luidor�w5!� wiedz�c,ile mu ich przynosi promie� s�o�ca albo deszcz, gdy przyjdzie w por�.W sobot�, ko�o po�udnia, kiedy jest �adnie, nie dostaniesz ani za grosz towaru u tych dzielnychkupc�w. Ka�dy �pieszy do swej winnicy, do swej zagrody i sp�dza dwa dni na wsi. Tam� skoro wszystko jest przewidziane: kupno, sprzeda�, zysk � kupcy mog� dziesi�� godzindziennie obr�ci� na wywczasy, na obserwacje, plotki, szpiegowanie si� wzajemne. Gospodyninie kupi kuropatwy, aby s�siedzi nie spytali m�a, czy by�a dobrze upieczona. M�oda dziewczynanie wystawi g�owy oknem, aby jej nie widzia�y wszystkie pr�nuj�ce grupy. Sumienias� tam przejrzyste, tak samo jak nie maj� tajemnic te niedost�pne, czarne i milcz�ce domy.�ycie sp�ywa przewa�nie na powietrzu; ka�da rodzina siada przed bram�, tam �niada, tam jada,tam si� k��ci. Nie przejdzie ulic� nikt, aby mu si� nie przyjrzano. Tote� niegdy�, kiedyobcy przybywa� do miasta na prowincji, drwiono ze� od bramy do bramy. St�d trefne powiastki,st�d przydomek kpiarzy, dawany mieszka�com Angers, mistrzom w obracaniu j�zykiem.Dawne pa�ace starego miasta zajmuj� g�rn� cz�� tej ulicy, niegdy� zamieszka�ej przezokoliczn� szlacht�.Smutny dom, w kt�rym spe�ni�y si� wypadki tego opowiadania, by� w�a�nie jednym z takichmieszka�, czcigodnych zabytk�w epoki, gdy ludzi i rzeczy cechowa� �w charakter prostoty,kt�r� francuskie obyczaje trac� z ka�dym dniem.Id�c zakr�tami tej malowniczej drogi, kt�rej ka�dy zau�ek budzi wspomnienia i kt�rejog�lne wra�enie pogr��a w zadumie, spostrzegasz do�� ciemne zag��bienie, w kt�rym ukrytajest brama domu nale��cego do pana Grandet. Niepodobna oceni� d�wi�ku tych s��w, o ilesi� nie zna �yciorysu pana Grandet.Pan Grandet za�ywa� w Saumur reputacji, kt�rej przyczyn i skutk�w nie zrozumiej� osobyobce obyczajom prowincji. Pan Grandet, jeszcze nazywany przez niekt�rych o j c i e c G r an d e t (ale liczba tych starc�w mala�a z ka�dym dniem), by� w roku 1789 majstrem bednarskimbardzo dostatnim, umiej�cym pisa�, czyta� i rachowa�. Skoro Republika wystawi�a nasprzeda� w okr�gu Saumur dobra kleru, bednarz, w�wczas licz�cy czterdzie�ci lat, o�eni� si�by� w�a�nie z c�rk� bogatego handlarza desek. Grandet skupiwszy ca�� sw�- gotowizn� orazposag �ony � razem dwa tysi�ce ludwik�w � uda� si� do powiatu, gdzie przy pomocy dwustuludwik�w, ofiarowanych przez jego te�cia surowemu republikaninowi nadzoruj�cemu sprze-4 T u r e n i a � jedna z naj�y�niejszych prowincji francuskich, granicz�ca od wschodu z Andegaweni�; g��wnymjej miastem jest Tours, po�o�one o 200 kilometr�w na p�d.-zach. od Pary�a.5 L u i d o r � albo ludwik, z�ota moneta francuska, tak nazwana od wyt�aczanej na niej podobizny Ludwika XIII,za kt�rego czas�w (w. XVII) wesz�a w �ycie.6da� d�br narodowych, naby� za grosze � legalnie, je�eli nie uczciwie � najpi�kniejsze winnicew ca�ym okr�gu, stare opactwo i kilka folwark�w. Mieszka�cy Saumur nie byli zbyt rewolucyjni;tote� Grandet uchodzi� za cz�owieka �mia�ego, republikanina, patriot�, za umys� lgn�cydo nowych idei, podczas gdy bednarz lgn�� po prostu do winnicy. Mianowano go cz�onkiemzarz�du powiatu Saumur, a pokojowy jego wp�yw da� si� odczu� politycznie i handlowo. Politycznie� popiera� b y � � szlacht� i ca�� swoj� moc� przeszkodzi� sprzeda�y d�br emigrant�w;handlowo � dostarczy� armii republika�skiej tysi�c czy dwa tysi�ce beczek bia�ego winai kaza� si� sp�aci� wspania�ymi ��kami nale��cymi do klasztoru �e�skiego, kt�ry mia� by� licytowanyna ko�cu. Za konsulatu6 im� Grandet zosta� merem, zarz�dza� miastem roztropnie,sw� winnic� jeszcze lepiej; za cesarstwa zosta� p a n e m G r a n d e t. Napoleon nie lubi� republikan�w:zast�pi� pana Grandet, kt�ry mia� opini� eks-jakobina7, wielkim w�a�cicielem,szlachcicem, przysz�ym baronem cesarstwa. Pan Grandet po�egna� si� z honorami gminnymibez �alu. Przeprowadzi� � w interesie miasta � znakomite drogi, kt�re wiod�y do jego posiad�o�ci.Jego dom i jego dobra, bardzo korzystnie oszacowane, p�aci�y umiarkowany podatek.Od czasu sklasyfikowania poszczeg�lnych folwark�w winnice Grandeta, dzi�ki tej nieustannejczujno�ci, sta�y si� c z o � e m okolicy: wyra�enie techniczne na oznaczenie szczep�w daj�cychnajlepsze wino. M�g�by si� ubiega� o krzy� legii honorowej.Dzia�o si� to w roku 1806. Pan Grandet mia� w�wczas pi��dziesi�t siedem lat, a �ona jegooko�o trzydziestu sze�ciu. Jedyna ich c�rka, owoc ma��e�skiej mi�o�ci, mia�a lat dziesi��. PanGrandet, kt�rego Opatrzno�� chcia�a z pewno�ci� pocieszy� po urz�dowej nie�asce, odziedziczy�kolejno w ci�gu tego roku najpierw po pani La Gaud... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • achim.pev.pl