37.Diana Palmer - Milosc bez granic (2008) Jared&Sara, Palmer Diana, Long Tall Texans

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->Diana PalmerMiłość bez granicTytuł oryginału: Iron CowboyROZDZIAŁ PIERWSZYBył piękny wiosenny dzień: pączki na drzewach i krzewy okrytebiałym kwieciem. Sara Dobbs wyglądała przez okno księgarni. Byłaasystentką właścicielki, Dee Harrison.Sara zawsze wydawała swoje skromne zarobki na książki.Uwielbiała czytać. Rozwojowi jej pasji sprzyjało to,żeprzez ostatnie latamieszkała z dziadkiem, emerytowanym profesorem historii. Czytała teżdużo, gdy była z rodzicami w jednym z najbardziej niebezpiecznychmiejsc na ziemi. Ojciec Sary namówił jej matkę na wyjazd i pracę zagranicą. Zginął tragicznie, a wtedy matka zabrała Sarę do Jacobsville izamieszkały u jej ojca. Matka wywoływała jeden skandal za drugim,mszcząc się na swym ojcu za to,żenamawiał ich na wyjazd. Cierpieli natym i Sara, i dziadek. Oprzytomniała dopiero, gdy pewnego dnia Sarawróciła ze szkoły ciężko pobita. Okazało się,żezrobiły to dzieci kochankajej matki, który się rozwiódł i wszystkie pieniądze wydawał na biżuteriędla matki Sary, podczas gdy jego własnym dzieciom i byłejżoniegroziłaeksmisja.Doprowadziło to do jeszcze większej tragedii. Matka Sary przestałapić, wróciła nałonoKościoła i wydawała się szczęśliwa, póki Sara nieznalazła jej któregoś dnia...Dźwięk samochodu zatrzymującego się tuż przed sklepem przerwałjej rozmyślania. Sara pocieszyła się,żema przyjemną pracę i zarabiawystarczająco, by się utrzymać. Dostała w spadku nieduży domek dziadkaza miastem i jego oszczędności. Brakowało jej staruszka. Był młodySR1duchem, z otwartą głową, a ona nie miała jużżadnejrodziny. Nie miałarodzeństwa,żadnychciotek, wujków ani kuzynów. Nie miała nikogo.Usłyszała nad drzwiami księgarni dźwięk elektronicznego dzwonka ipo chwili dośrodkawszedł wysoki, ponuro wyglądający mężczyzna.Spojrzał na Sarę gniewnym wzrokiem. Ubrany był w drogi, trzyczęściowyszary garnitur, czarne, ręcznie robione kowbojki i kremowy kapeluszstetson. Pod kapeluszem miał tradycyjnie ostrzyżone, proste czarne włosy.Wyglądał na biznesmena. Zerknęła za okno i zobaczyła czarnąpółciężarówkę z namalowanym na drzwiach białym koniem w białymkółku. Słyszała o położonym za miastem ranczu „Biały Koń". Nowyklient, niedawno przybyły do miasteczka, kupił je od poprzedniegowłaściciela z całym dobytkiem i personelem. Ktoś mówił,żekilkamiesięcy wcześniej był w miasteczku na jakimś pogrzebie, ale nikt niewiedział dokładnie czyim.Obok półciężarówki stał wysoki mężczyzna o oliwkowej cerze, zfalistymi ciemnymi włosami związanymi w kucyk, w ciemnym garniturzei ciemnych okularach. Wyglądał jak zawodowy zapaśnik.Mężczyzna w szarym garniturze, z rękami w kieszeniach, patrzył napółkę z magazynami i mruczał coś do siebie. Zastanawiała się, czegoszuka.- Czym mogę panu służyć? - spytała z uśmiechem. Spojrzał na niąchłodno jasnozielonymi oczami, na jej krótkie, proste jasne włosy,szerokie czoło, zielone oczy, prosty nosek, wystające kości policzkowe,ładneusta i zaokrągloną brodę. Wydał z siebie jakiś dźwięk, który mógłoznaczać,żenie spełniała jego oczekiwań.SR2- Nie macie tu czasopism finansowych - stwierdził, jakby zwyrzutem.- Nikt ich tutaj specjalnie nie czyta - wytłumaczyła.- Ja czytam.- Przykro mi, ale możemy zamówić, jeśli pan chce.- Nie, mogę zaprenumerować. - Spojrzał na kryminały w miękkichoprawach i znów się skrzywił. - Nie znoszę książek w miękkich oprawach.Dlaczego nie sprzedajecie powieści w porządnych twardych okładkach?Język jąświerzbił.- Większość naszych klientów to skromni ludzie, których nie stać nadroższe wydania.- Ja nie kupuję w miękkiej oprawie.- Możemy specjalnie dla pana zamówić w jakiejkolwiek oprawie panzechce. - Usiłowała zachować cierpliwość.- Macie tułączeinternetowe?- Oczywiście.Zerknął na stojący na ladzie komputer.Czy on sobie wyobraża,żewylądował na Borneo?- Lubię powieści kryminalne - powiedział. - Biografie. Powieścipodróżnicze i historię kampanii północno-afrykańskiej podczas drugiejwojnyświatowej.Serce jej zabiło, kiedy to usłyszała. Odchrząknęła.- Czy chciałby pan je wszystkie od razu?- Klient ma zawsze rację - poinformował, jakby uznał,żez niego kpi.- Oczywiście - przytaknęła. Policzki ją bolały od ciągłegouśmiechania się.SR3- Proszę mi podać papier i pióro, to zrobię listę.Nie kopnę go, nie kopnę go... Znalazła papier i ołówek i wręczyła muje. Sporządził listę, gdy ona odbierała telefon, po czym jej podał. Sarazmarszczyła brwi.- Nie czytam sanskrytu - zaczęła.Wymamrotał coś, zabrał listę i zrobił kilka poprawek, nim oddał ją zpowrotem.- To jest dwudziesty pierwszy wiek. Nikt nie pisze już ręcznie -bronił się. - Mam dwa komputery, PDA i odtwarzacz MP3. Wie pani, co tojest MP3?Sięgnęła do kieszeni dżinsów i wyjęła małego iPoda ze słuchawkami.Jej spojrzenie w tym momencie mogło zabić.- Jak szybko mogę dostać te książki?pan dostać w czwartek lub piątek.- Zamawiamy w poniedziałki. - Te, które będą u dystrybutora, może- Poczty już się nie wozi konno - zaczął.- Jeśli nie lubi, pan małych miasteczek, to może lepiej wróciłby pantam, skąd przyjechał. O ile uda się panu tam dotrzeć zwykłymiśrodkamilokomocji - powiedziała z przekąsem, wciąż się uśmiechając.- Nie jestem diabłem.- Na pewno? - Udawała zdziwioną idiotkę.- Chciałbym,żebymi te książki dostarczono. Na ogół jestem zbytzajęty,żebyspecjalnie przyjeżdżać do miasta.- Może pan posłać swojego ochroniarza.Zerknął przez drzwi na osiłka opartego o samochód.- Tony nie załatwia mi spraw. Może pani dostarczyć te książki?SR4 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • achim.pev.pl