385, Big Pack Books txt, 1-5000

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Zofia Na�kowskaGranicaKr�tka i pi�kna kariera Zenona Ziembiewicza, zako�czona tak groteskowo i tragicznie, da�a si� teraz od strony tego niedorzecznego fina�u rozwa�a� ca�kiem na nowo. Jego powszechnie znana sylwetka, troch� pochylona, przemykaj�ca prawie co dnia d�ugim, odkrytym autem przez ulice miasta, jego twarz o garbatym profilu i ascetycznie wyd�u�onej dolnej szcz�ce, dla jednych przyjemna i nawet rasowa, dla innych jezuicka i nienawistna, jego zachowanie si� w r�nych poszczeg�lnych sytuacjach, jego niekt�re zapami�tane s�owa - to wszystko otrzyma�o teraz zupe�nie inne kwalifikaqeJKatastrofa, kt�ra zwali�a si� na dom Ziembiewicz�w, wydawa�a si� niczym nie przygotowana, jak spadaj�ca na g�ow� z otwartego okna doniczka z pelargoni�. Nie wyja�nia�a sytuacji, raczej zaciemnia�a j� do reszty. Istotne przyczyny wypadku"nie da�y si� �atwo wyrozumie� - zw�aszcza je�eli wzi�� pod uwag�, ^e_Ziembiewicz prowadzi� �ycie ^r -^ spokojne i dobrze zorganizowane, nie zdawa� si� poszukiwa� �adnych ^f' ^ t^o^\c przyg�d, a w lepszych ko�ach towarzyskich uchodzi� nawet za cz�owieka bardzo pod ka�dym wzgl�dem przyzwoitego - mimo pogl�d�w nowoczesnych i przynale�no�ci politycznej raczej nieprzyjemnej^Umiera si� w byle jakim miejscu �ycia. I dzieje cz�owieka zawarte'mi�dzy urodzeniem jego a �mierci� wygl�daj� niekiedy jak nonsens. Kt� bowiem jest w mo�no�ci o ka�dej chwili przemijaj�cej pami�ta�, by mog�a ona by� na wszelki wypadek jego gestem ostatnim? �mier� nieraz chwyta cz�owieka in flagranti, zanim zd��y� przedsi�wzi�� jakiekolwiek �rodki ostro�no�ci. Najbardziej logiczny plan �ycia, naj�ci�lej wyprowadzona formu�a jego warto�ci rozpada si� nagle, gdy ujawniona zostanie ostatnia niewiadoma^W wypadku Zenona Ziembiewicza by�o to mo�e tylko zobiektywizowanie. Bo p�ki �y� - od strony siebie, umieszczony po�rodkuswego �ycia, zabezpieczony sw� �wiadomo�ci� i ni� jako� usprawiedliwiony - wygl�da� na pewno inaczej^. Mia� swoje zasady, racje i motywy post�powania w taki w�a�nie spos�b, nie inny. Nawet stosunek do mo�e przystojnej, ale ostatecznie ca�kiem pospolitej dziewczyny musia� mie� jaki� sens w jego rozumieniu. Teraz wszelkie przes�anki subiektywne, motywy, konieczno�ci, wszelkie imponderabi-lia zapad�y si� wraz z nim. By� widziany ju� tylko od zewn�trz, od strony tej ulicy, kt�ra go s�dzi�a z jego czyn�w, z jego publicznych s��w, kt�ra zna�a tylko fakty. Nie by�o ju� czego temu przeciwstawi�. Sprawa by�a taka, jak wygl�da�a: pospolity skandal, ujawnienie si� romansu z wychowank� czy protegowan� w�asnej �ony, rzecz niesmaczna, kt�rej nie umia� przyzwoicie ani dorzecznie, po m�sku, za�atwi�.O przebywaj�cej teraz w wi�zieniu owej dziewczynie, niejakiej Justynie Bogut�wnie, m�wiono, �e podczas swej ostatniej bytno�ci u Ziembiewicza, w jego biurze, zachowywa�a si� jak historyczka, �e jej krzyk s�ycha� by�o w ca�ym gmachu. Po aresztowaniu uspokoi�a si� natychmiast i przyzna�a do winy, nie chcia�a jednak wyjawi� jej motyw�w. M�wi�a tylko, jeszcze widocznie pod dzia�aniem wstrz�su, �e jest "przys�ana od umar�ych", i bez �adnych oznak protestu da�a si� odwie�� do wi�zienia.Z pism miejscowych nie mo�na si� by�o wiele dowiedzie�, prawdopodobnie by�y inspirowane. W "Niwie" przedstawiono czyn Bogu-t�wnyjako niepoczytalny. Jednocze�nie gdzie indziej by�a wiadomo��, �e Bogut�wna ob��d symuluje i ma by� przewieziona do szpitala na obserwacj�. By�y nawet pr�by wykorzystania nieszcz�cia dla cel�w partyjnych. Jedno brukowe pisemko nazywa�o Bogut�wn�, nie wiadomo dlaczego, Chariott� Corday d'Armont.^ Bogut�wna by�a dzieckiem naturalnym pewnej wdowy, kt�ra s�u�y�a po okolicznych dworach jako kucharka i nikogo z rodziny w tych stronach, jak si� zdaje, nie mia�a. Po �mierci tej kobiety dziewczyna znalaz�a si� w mie�cie na s�u�bie u pewnej bardzo ci�ko chorej osoby. W owym czasie zainteresowa�a si� ni� pani Ziembiewiczowa. Dzi�ki jej protekcji Bogut�wna dosta�a miejsce naprz�d ekspedientki, a p�niej kasjerki w sklepie b�awatnym Toruci�skiego przy ulicy �wi�toja�skiej, gdzie podobno byli z niej zupe�nie zadowoleni Po up�ywie paru miesi�cy odesz�a stamt�d na w�asne ��danie i przyj�a inne miejsce,6w cukierni Ch�zowicza na rogu placu Narodowego i ulicy Emerytalnej. Ale tu nie podoba�o jej si� od pocz�tku i posad� te� wkr�tce rzuci�a.(Pani Tawnicka, d�ugoletnia i siwow�osa kasjerka tej instytucji, pami�ta�a Bogut�wn�. By�a to wed�ug niej dziewczyna inteligentna, grzeczna dla go�ci, nie kokietka, ale dosy� leniwa. U Toruci�skich natomiast zostawi�a po sobie opini� pracowitej^ \Wracaj�c do Ziembiewicza, to wbrew tendencyjnym zapewnieniom Y Bogut�wny w czasie jej tyle pami�tnej rozmowy z �wczesn� pann� Bieck�, nie by� on wcale synem karbowego z Boleborzy, a tym mniej z pochodzenia prostym ch�opem. Mo�na powiedzie�, �e wr�cz prze-ciwnie-^Ojciec jego bowiem, Walerian Ziembiewicz, chlubi� si� do ')P'S ko�ca �ycia swoim klejnotem szlacheckim, kt�rego malowany wizeru- '�sl Q\e^-nek - ��cznie z wizerunkiem herbu �ony, Joanny z Niemier�w - sta� \ ^ dziwnie oprawiony na oszklonej szafce w rogu boleborza�skiego ' salonu. Pan Walerian umia� dok�adnie wyt�umaczy� zar�wno pro-klamy obu herb�w, jak znaczenie gwiazdek, krzy�yk�w, r�k uci�tych, he�m�w i p�ksi�yc�w, kt�re sk�ada�y si� na te god�a. Mistyka rodu zawarta w tych symbolach by�a jednym z pierwszych dozna� metafizycznych ma�ego Zenona.CBoleborza nale�a�a do kompleksu maj�tk�w tutejszej rodziny ob-szarniczej Tczewskich. By� to niewielki, zapuszczony folwark, le��cy na peryferiach tych w�o�ci, o ziemiach lekkich na przemian i bagnistych. Po stracie dw�ch z kolei maj�tk�w, w�asnego i �ony, Walerian Ziembiewicz dosta� w Boleborzy miejsce rz�dcy na kilka lat przed wojn�. Gospodarowa� tu uczciwie, ale r�wnie nieumiej�tnie i �le jak na ziemi w�asnej. Gospodarki nie lubi�. Ca�ymi godzinami, zamkni�ty w swym gabinecie, kt�ry nazywano kancelari�, robi� sam naboje do dubelt�wki albo na ma�ym warsztacie naprawia� rozmaite przedmioty domowe, skleja�, przykr�ca�, ze�rubowywa�, nawet heblowa�. By� dumny, �e nie ma rzeczy, kt�rej by nie umia� zreperowa� - pocz�wszy od ��tego, d�ugiego fortepianu w salonie, w kt�rym raz po raz milk�y jakie� klawisze, sko�czywszy na �oninym zegarku. Ponadto mia� bardzo wra�liwe sumienie i z cz�stych grzech�w lubie�no�ci spowiada� si� nie tylko znajomemu proboszczowi z Ch�zebnej, ale w�asnej wysokiej i chudej �onie, przed kt�r� kl�ka�, b�agaj�c j� we �zach o darowanie winy. Jako dow�d przebaczenia otrzymywa� do naprawyzacinaj�cy si� zamek przy szufladzie kredensu albo �a�cuszek od face a main. Tak pokrzepiony, posy�a� zaraz po butelk� starki do piwnicy. Niestety, nawet niewielka ilo�� alkoholu wprawia�a go w stan zaostrzonego erotyzmu - i wszystko zale�a�o od tego, jaki kierunek dana chwila i koniunktura wyznaczy�y tej sile elementarnej i �yciodajnej. By�y to cz�sto znowu manowce cudzo��stwa, kt�rego dalsze efekty sprowadza�y nowe kr�tkie spi�cia i sceny liryczne, o�ywiaj�ce niezmiernie monotonn�, zat�ch��, jak tamtejszy staw z karpiami, atmosfer� Boleborzy.Tak �le zreszt� rzeczy wygl�da�y tylko z zewn�trz oczywi�cie. Od wewn�trz, subiektywnie, znajdowa�y zupe�nie inn� ocen�. We w�asnym mniemaniu Walerian Ziembiewicz by� cz�owiekiem przywi�zanym do ziemi i na tej ziemi - na swoim czy na cudzym, pracowa� chcia� do ostatniego tchnienia. 'Towarzyszk� tego swego losu prawdziwie kocha� i g��boko szanowa�, dla swego jedynego dziecka za� nie posk�pi�by w�asnej krwi. P�ki mieli, by�o dobrze, dzi� nie maj� - drugie dobrze. Umiej� poprzesta� na ma�ym i swoje po cichu robi�.Ziembiewicz nie by� do zbijania pieni�dzy, to trudno, nie umia� jak inni kr�ci� si� ko�o swoich interes�w. Wspomina� te� ju� teraz, w Boleborzy, o "pa�skiej klamce", kt�rej nie my�la� si� trzyma�, o "progach", kt�rych nie my�la� wyciera�. Pani �ancia ceni�a wysoko t� m�a niezale�no�� charakteru i znajdowa�a w niej niew�tpliwe oparcie wobec swoich zawod�w �yciowych,/Pustka owych symbol�w nie razi�a jej wcale - chocia� te klamki i progi w promieniu Boleborzy w og�le nie istnia�y, tak by�y niedost�pne. A jedyn� osob�, z kt�r� nale�a�o si� liczy�, by� pan plenipotent Czechli�ski, cz�owiek, kt�rego nic tu nie obchodzi�o, obrabia� bowiem przy wojnie i polityce w�asne sprawy, jdalekie nie tylko od los�w Boleborzy, ale i ca�ego klucza. Z drugiej za� strony zobaczenie kogo� z rodziny Tczewskich w ko�ciele w Ch�zebnej albo rzadki udzia� w hrabiowskim polowaniu, gdy odbywa�o si� przypadkiem na bagnach boleborza�skich, by�y dla Ziembiewicza tematem opowiada� i rozwa�a� na ca�e tygodnie.Powolne koleje wojny okr�ci�y si� wok� dworu w Boleborzy sposobem dekoracyjnym, zaledwie �udz�co podobnym do rzeczywisto�ci - jak okropna Rac�awicka Panorama. Rekwirowane konie i krowy to nie by� k�opot Ziembiewicza, wzi�ta do wojska cz�� s�u�by folwarcznej da�a si� jeszcze �atwiej zast�pi�, choruj�cy we wsi na czerwonk�8ch�opi wymierali nieszkodliwie, skoro zaraza nie dotar�a do dworu. Parokrotny przemarsz niewielkich wojskowych oddzia��w boczn� drog� za ogrodem, odg�osy strza��w spoza horyzontu, par� grob�w w polu, kt�re pojecha�o si� ogl�da� do Gwareckiego Folwarku - to by�o wszystko. Pod wisz�c� naftow� lamp�, w kt�rej rezerwuar Ziembiewicz na czas pewien wmontowa� palnik karbidowy, rozsiewaj�cy wysubtelnion� wo� czosnku i gro��cy ma�ymi eksplozjami, zasiadali naoko�o bia�ego obrusa naprz�d oficerowie rosyjscy, p�niej niemieccy, na ko�cu polscy. Ale sceneria tych uczt niewiele si� zmienia�a, nawet mundury by�y podobne. Sz�o zawsze o to, by uj�� sobie go�ci sercem szczerym i niewymuszon� prostot�. Wi�c zarzyna�o si� indyka, a z piwnicy "wytacza�o" zacne trunki. Przy gor�tszych okazjach, gdy rozwi�za�y si� j�zyki, Ziembiewicz m�wi� z zachwytem i zarazem ze skromno�ci�:- A zn�w ja, o m�j mi�y Bo�e, na przyk�ad, jako tyli ch�opczyna wyrzyna�em sobie scyzorykiem w drzewie takie rzeczy przer�ne. Na przyk�ad takie tam ramki do fotografii, do obrazk�w. Albo na przyk�a... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • achim.pev.pl