387, Big Pack Books txt, 1-5000

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
"Wied�min & Co. versus AS"cz�� I, pope�niona przez Jasia.***Przed samym wej�ciem do Wie�y Jask�ki Yennefer odwr�ci�a g�ow� do pozosta�ejdw�jki. Geralt pu�ci� do niej oko. Przygl�daj�cy si� temu wszystkiemu Jaskiersapn�� wyprowadzony nagle z r�wnowagi. By� delikatnie ujmuj�c, przera�ony tym comieli w�a�nie zrobi�. - Mamy zamiar w�azi� w losowy, dokumentnie rozpieprzonyportal, a wam tylko migdalenie we �bie ?! - �egnamy si� Jaskier. Tobie te� toradz�. Po�egnaj si� na przyk�ad ze swoimi �apkami. Nie wiem, czy on dzia�apoprawnie. Mo�e teleportuje w kawa�kach a nie w ca�o�ci? Kto wie... - Yen, ty mitu nie p.. - Spok�j Jaskier - przerwa� mu Geralt - chod�my. Ju� czas.***Nad g�stym sosnowym lasem, poprzetykanym gdzie niegdzie brz�zkami, d�bami iolchami, przetoczy�a si� nagle suchy, przypominaj�cy strza� z bata grzmot. - Cojest, kurde, znowu jaka� �ajza wlaz�a na niewypa�? - mrukn�� gajowy Marucha. -trzeba by i�� od Augustowa na Trzy Kopce, b�dzie ze dwie godzinki. I��, czy niei��? Gajowy pokr�ci� si� chwil� niespokojnie, po czym westchn�� ci�ko i ruszy�na Trzy Kopce. Droga do celu okaza�a si� nad wyraz przyjemna. Jesienne s�oneczkodelikatnie przygrzewa�o, a oczy cieszy�a feria barw w jakie przystroi�a si�puszcza. - To gdzie� tu - powiedzia� do siebie gajowy. -Dziwne, tutaj niewypa�?Dziwne. Trza si� rozejrze� po okolicy.***- Uuuooouuuu!! Jest tam kurwa, kto� ?!! Odezwijcie� si�, zaraza! Yen, Geralt,gdzie was licho ponios�o, kurde bele!! - Bywaj Jaskier, tuuutaj! - odpowiedzia�mu dochodz�cy z oddali g�os. Tak, to zdecydowanie g�os Yennefer. Bard pogoni��wi�skim truchtem w kierunku �r�d�a, wspominaj�c z zimnym dreszczemprzebiegaj�cym po plecach kilkusekundowy pobyt w niebycie, efekcie teleportacji.Na sam� my�l o powt�rce zacz�� nerwowo drapa� si� po plecach. - Na pie�Bleobherisa, sk�d te dreszcze?. Yennefer! Pod ziemi� si� zapad�a wied�ma jedna,czy co? - mrukn�� pod nosem. - Mo�esz powt�rzy� Jaskierku? - g�os wyra�niedobiega� teraz z nad g�owy Jaskra - A mo�e si� boisz, �e jak powt�rzysz topoznasz ciemn� stron� mego talentu?! - Jaskier poderwa� g�ow� do g�ry niczymsmagni�ty batem �rebak. Nad nim, na suchej ga��zi z ogniem w oczach i zielonymi,sosnowymi szpilkami we w�osach siedzia�a Yennefer - Lepiej powiedz, czy siedz�naprawd� tak wysoko, czy tylko mi si� zdaje! - B�dzie z pi�� razy tak jak ty.Lepiej wytrza�nij sobie miot��. - Jaskrowi mimo wszystko poprawia� si� humor. -Uwa�aj na j�zor, Jaskier, uwa�aj, bo kiedy� zejd� z tego drzewa i ci goprzytrzasn�. Zreszt�, jak sobie zdajesz spraw�, mog� to zrobi� tak�e z tejsosenki. - Co ? M�w g�o�niej Yennefer. Za wysoko siedzisz. Czekaj, skocz� poGeralta.***Geralt cicho przemyka� si� przez g�sty, brzozowy zagajnik. S�ysza� wyra�niewrzaski Jaskra i kl�twy rzucane przez Yen. Problem w tym, �e s�ysza� tak�e kogo�trzeciego.***- �apki w g�r� cudaki, bo strzelam. Tu gajowy Marucha i radz� wam... G�uche,t�pe uderzenie przerwa�o mu i nikt nie dowiedzia� si�, co radzi w takiejsytuacji gajowy Marucha, pracownik nadle�nictwa Kozienice.***- Jeezu, kto mnie tak strzeli� w �eb!? - Ja - pad�a odpowied�. Gajowy przezkr�tk� chwil� pr�bowa� nadaremnie zogniskowa� wzrok na postaci, ale obrazwysokiego osi�ka pozosta� nadal zamazany. - Cholera, tak mnie waln��e�, �e miszk�o z lewego okularu wypad�o. Bodaj by� u�wierk�, po nowe do Radomia musz�tera lata�! - Cichaj cz�eku, bo ci poprawi�. Gdzie my s�? -pad�y szorstkies�owa. - W Puszczy Kozienickiej, nie wida�? - odpar� gajowy d�ubi�c nerwowo przyoprawkach okular�w. - Pytam si� og�lnie... - Pod Radomiem. - A jeszcze og�lniej?... - Na Mazowszu, w Polsce, w Europie, na Ziemi, w Uk�adzie S�onecznym, wGalaktyce !!! Odpowiedzia�em na zapas, wszystko jasne?! - Hmm, no nie za bardzo.Kt�ry to anno domini i pod czyim panowaniem jeste�my? - Eeee!!?? Panie, co� pan,z Marsa ?! - Nie, z Rivii. M�w mi Geralt. Hmmm, to kt�r�dy zatem na Kovir ? - Aog�lniej ....- zacz�� gajowy. - Dobra, wystarczy. Widz�, �e si� nie dogadamy. -zacz�a z�owieszczo Yennefer - jak zlez� z tej parszywej sosny to pogrzebi� musond� w m�zgu, mo�e to na nim zrobi wra�enie. - Ty chyba ju� zrobi�a� - rzek�aJaskier komentuj�c wyba�uszone oczy gajowego wlepione w czarodziejk� siedz�c� nadrzewie. - Hej, wiem ju� o co chodzi! Wy zza Buga, telepaci, ESPerzy, wywiadpozazmys�owy! Ja nic nie wiem, a bimber to tylko tak, od �wi�ta dla tradycjip�dzim w gaj�wce! - Daj spok�j, Yen, kochanie. Tu si� kompletnie nic nie zgadza.Ten portal rzuci� nas w dziwne miejsce. - Sk�d ty taki umny, ha?! - odkrzykn�az g�ry - Co dzie� si� teleportujesz dla rozrywki ? - Yennefer, on ma racj�. Mniete� tu nic nie pasuje. - popar� Geralta Jaskier. - Przyjrzycie si� tej jegokuszy - niekuszy. - Co to jest? - spyta� Geralt ciekawie zagl�daj�c do lufy -Rurka jaka�, ciemno jak diabli. Co to? - Dubelt�wka, kaliber 9 mm, �rucik w�adunkach bo zaj�czka chcia�em paln��. - Nie nas aby?! - Nieee, wy tamprzypadkiem. - S�owo? - Harcerza! - Kogo? Rycerza? - Nie skautowskie, kapujesz?- Nie rozumiem i to drugie te� nie. - Rany, chod�cie lepiej do gaj�wki, jak takpieprzy� bez �adu i sk�adu to przynajmniej przy w�dce. - A starczy tego bimbruna trzech? - pow�tpiewa� Jaskier. - Na czworo - z�ym g�osem poprawi�a Yennefer.***Par� mi�ych dni zesz�o si� na wzajemnym dogadywaniu si�, wyja�nianiusemantycznych zawi�o�ci j�zyka, t�umaczeniu sk�d, po co i dlaczego. Szcz�ciembimber wyszed� tego roku gajowemu przedniej marki. Podbarwiony cierpkimiwinogronami na zielono, rozwi�zywa� j�zyki, u�atwia� zrozumienie i nie pozwala�na zbyt d�ugie obci��enie umys�owe, reguluj�c skutecznie czas rozm�w. Gajowy,cz�owiek �wiatowy co nie raz czyta� SuperExpress i wiedzia�, �e na tym �wiecies� rzeczy, kt�re mu si� nie �ni�y po najwi�kszym nawet haju, wszystkie tajemnicei niesamowite rzeczy przyjmowa� naturalnie i bez zastrze�e�. Tak by�o wsiedemdziesi�tym drugim, gdy zobaczy� pierwszy raz czarnobia�y telewizor, takby�o i teraz. A propos, gorzej z oswojeniem telewizora posz�o jednak przybyszom.- No to jeszcze eeep! raz, nazad od pocz�tku. Szukata eeep!, cholerna czkawka,mysiatej dziewuszki, lat czteeep! czterrrna�cie albo w okolicy, wzrostu�redniego. I w tym celu, tak powiadacieeep!, teleportolowali�cie si� temteleportalem tu? - po raz kolejny pyta� o to samo Marucha. - eej, stara, dolejkapk� Jaskrowi. Coo, ju� �pi? Bud� go i karniaka mu! T�umacz dalej, Geralt. -Taaa, wle�li�my w portal za ni�. Ale stary by�, rozregulowany albo uszkodzony.Albo wszystko naraz. Jak nas rzuci�, to wyl�dowali�my a� tu. Yennefer, jak tam ztym portalem dok�adniej, he? - Niestabilny. Przy naturalnym wstrz�sietektonicznym grunt obsun�� si�, drgn�y fundamenty, soczewki polaryzatora si�ruszy�y, dwie setne w te albo we w te i po ptakach. Wali gdzie popadnie, jakpopadnie, st�d wnioskuj�, �e Ciri gdzie indziej teraz jest. Na pewno docelowo��czy� si� z innym portalem. Teraz r�nica mo�e wynosi� p� mili albo p�tysi�ca mili. - Chrzanisz Yennefer - Jaskier wreszcie doszed� do siebie. - tunie chodzi o p� tysi�ca mil. Zaraza, tu nie chodzi i o sto tysi�cy mil. Nascisn�o w inny czas, inne miejsce. - Racja, eeep! panie Jaskier. U nas to si�m�wi w inny wymiar. Wpadli�ta w jak�� czarn� dziur� czy c�, ziuuuut i ju� tuwas mamy. - Cicho ignoranci. S�uchajmy fachowca. - przerwa� im Geralt. - A wi�cwracaj�c do meritum - zacz�a Yennefer - co gorsza, mam wra�enie, �e wsp�rz�dnemiejsca teleportacji ci�gle si� zmieniaj�. Przecie� wylecieli�my z portalu jakul�ga�ki z koszyka, a Geralt, kt�ry wszed� ostatni do teleportu wyl�dowa�dobrych kilkaset s��ni od nas. Nie znam rozmiaru uszkodze�. Ten portal jestinny... - Zauwa�y�em, he, he. - wtr�ci� gorzko Jaskier. - ... stworzony zosta�przez geniuszy w swoim fachu,- kontynuowa�a - przy u�yciu metod za moich czas�wju� zapomnianych. Pot�niejszych. I trwalszych. Co do celu tej konstrukcji, tonie mam o nim poj�cia i gdybanie na ten temat mam za bezcelowe. Co gorsza,powtarzam, czy zastanawiali�cie si� ju� nad powrotem? - A co, ju� co� wiesz? -zaciekawi� si� Geralt. - Tak, wiem, �e nic nie wiem. Nie ma powrotu. - Sokrates.- b�kn�� Marucha. - Co Sokrates ? - zaciekawi� si� z kolei Jaskier. - Yhmm,Sokrates. - z tajemnicz� min� potwierdzi� Marucha - Taaa, on ta� tak gada�. -Te� mia� taki problem? - Tak, ale zd��yli go wcze�niej otru�. - Szcz�ciarz....***- E tam, do dupy - zawyrokowa� Marucha, krzywi�c si� niemi�osiernie. - Ziutek maracj�, do dupy - popar�a m�a Maruchowa. - Geralt to i nawet nie�le, naharleyowca wygl�da. Zw�aszcza te sk�rzane galoty, to jest to. Ale tobie Jaskierskopi� zadek. Tu peda��w nie ma. Trzeba ci za�atwi� d�insy i jaki� ortalion naplecy. A ty Yen, wygl�dasz w tym kubraczku jak Robin Hood. - Dlaczego RobinHood? - Bo nie jad�. - Aha... - czarodziejka wygl�da�a na zbit� z panta�yku. -Nie frasuj si�, mam tu sp�dniczk�, po Anetce, ona teraz w Radomiu za sklepow�robi - czerwona z dumy Maruchowa macha�a Yennefer p�acht� niebieskiego materia�uprzed oczami.***Do miasta zeszli razem z gajowym. Gajowy, sw�j ch�op, obieca� ma�e wprowadzeniei pomoc. I zamierza� dotrzyma� s�owa. Szli wi�c we czw�rk�, przecinaj�c wilgotnepasma mg�y leniwie snuj�ce si� nad ��kami, kieruj�c si� ku widocznemu z pag�ramiastu. Wschodz�ce za ich plecami s�o�ce z�oci�o szyby w dalekich jeszczebudynkach, tworzy�o cieni i p�cienie, rozedrgane pr�dami konwekcyjnymi jasneplamy s�onecznego �wiat�a. Gajowy Marucha go�ci� dziwaczn� tr�jk� ch�tnie irobi�by to jeszcze d�u�ej, gdyby nie braki w got�wce. Sama jednak tr�jka dosz�ado wsp�lnego wniosku, �e na d�u�ej ich sytuacja w obliczu braku mo�liwo�cipowrotu, nieznajomo�ci praw i reali�w tego dziwnego �wiata i braku �r�de�utrzymania, nie daj... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • achim.pev.pl