400, Prywatne, Przegląd prasy

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Barometr Wszystko już było. Oto, co w „Dzienniku 1954” pod datą 19 stycznia zapisał Leopold Tyrmand: „Spotkałem na ulicy Jerzyka Piaseckiego (...) Robi tapczany i amerykanki. (...) Powiedział: cholera, grudzień był dobry, ale w styczniu jeszcze ani jednej sztuki nie sprzedałem. Wiadomo, konferencja... Roześmiałem się: Za tydzień dopiero się zaczyna i w ogóle nic z tego nie wyjdzie, a ty... Człowieku – przerwał spokojnie Jerzyk, gryząc pestki. – Pojęcia nie masz, jaki ja mam w interesie barometr. Niech się tylko na świecie gdzieś ściśnie, jakaś mowa, coś z tych rzeczy, w Warszawie ludzie od razu przestają meble kupować.” Teraz oczywiście jest inaczej. Przede wszystkim, odkąd ustała zimna wojna, wojen już nie ma, zgodnie z komunikatem Radia Erewań, które na pytanie zaniepokojonego słuchacza – czy będzie wojna – odpowiedziało, że wojny oczywiście nie będzie, za to rozgorzeje taka walka o pokój, że nie zostanie nawet kamień na kamieniu. O pokój, albo o demokrację, – co w końcu na jedno wychodzi – a przede wszystkim – w interesie bezbronnych cywilów, którym nic tak nie dogadza, jak bombardowanie. Oczywiście – bombardowanie miłością, to chyba jasne? Mimo tych różnic, barometry przecież są nadal. Na przykład znany na całym świecie z żarliwego obiektywizmu pan redaktor Tomasz Lis. Oglądając telewizyjne programy pana redaktora można w mig się zorientować, co w najbliższym czasie będzie się opłacało, a co nie. 21 marca pan redaktor Lis prowadził kolejny program w ramach trwającego od pewnego czasu festiwalu „światowej sławy historyka” – autora „Złotych żniw”, z których wydawnictwo „Znak” zamierza osiągnąć zyski. Zaproszone do studia osoby posprzeczały się ze sobą, ale nie o to chodzi, tylko o gorzkie słowa, którymi pan redaktor Lis schłostał współczesny polski antysemityzm. Oczywiście uczynił to z potrzeby gorejącego serca, to jasne, – ale dla mnie nieomylny to znak, że piętnowanie współczesnego polskiego antysemityzmu może w najbliższym czasie stać się zajęciem jeszcze bardziej intratnym, niż teraz. Cóż, bowiem sowicie wynagradzać w tym zepsutym świecie, jeśli nie prawidłowe porywy serca gorejącego, wychodzące naprzeciw społecznemu zapotrzebowaniu? Gorzkie słowa pana red. Lisa świadczą również i o tym, że niedawna polemika ministra Radosława Sikorskiego z Hilarią Clintonową, która dała wyraz swemu „rozczarowaniu” postawą rządu premiera Tuska w sprawie rewindykacji tzw. „mienia żydowskiego”, miała charakter pozorny, a może nawet była w całości uzgodniona podczas niedawnego bliskiego spotkania III stopnia. Chodzi o to, by przed jesiennymi wyborami stworzyć rządowi premiera Tuska okazję ostentacyjnego zademonstrowania nieugiętej obrony polskiego interesu państwowego nawet przez Mocami, przed którymi zgina się dzisiaj przecież każde kolano – by w ten sposób przysporzyć Platformie Obywatelskiej głosów patriotycznie nastrojonych wyborców. Ostatnie sondaże pokazują, że zabieg był skuteczny, więc nic nie stoi na przeszkodzie, by po wyborach, kiedy już nie trzeba będzie zachowywać żadnych pozorów, sprawę rekompensat załatwić błyskawicznie i bez rozgłosu, realizując w ten sposób ogólniejszy projekt, przygotowany dla naszego nieszczęśliwego kraju przez strategicznych partnerów. Przemawia za tym nie tylko trwający od pewnego czasu festiwal „światowej sławy historyka”, który przecież nie jest celem samym w sobie, a przede wszystkim – wskazania barometru w osobie pana red. Tomasza Lisa, który właśnie jednym susem wskoczył do pierwszego szeregu płomiennych krytyków współczesnego polskiego antysemityzmu, objawiając przy tym zagadkową zdolność widzenia na odległość. Stwierdził mianowicie, że na Walnym zebraniu USOPAŁ panował „dziki antysemityzm”. Już mniejsza o to, czym „dziki antysemityzm” różni się od antysemityzmu zwyczajnego – rzecz, bowiem z tym, że uczestnicząc w tym zebraniu, redaktora Lisa tam nie zauważyłem. W jaki sposób zauważył on tam „dziki antysemityzm”? Jedynym wyjaśnieniem tego fenomenu jest zdolność widzenia na odległość, – bo w przeciwnym razie musielibyśmy przyjąć, że pan red. Lis zwyczajnie sobie konfabuluje, a takie posądzenie byłoby niegrzeczne. Ta nadzwyczajna zdolność jest dodatkowym argumentem, by red. Lisa traktować, jako barometr – zwłaszcza, że i red. Cezary Michalski też już ogłosił samokrytykę. Teraz już mogą wspólnie obmyślać dla wszystkich pokutę SM

Improwizacja i metodyczność No i powiedzcie Państwo sami - jakże tu nie podkreślać zalet biedy, zwłaszcza w sytuacji, gdy operacja ochraniania bezbronnych libijskich cywilów weszła nie tyle może w decydującą, co kłopotliwą fazę? Jak wiadomo, premier Tusk zdecydował, że nasz nieszczęśliwy kraj nie weźmie w tej operacji udziału. Nie, dlatego bynajmniej, że swego w niej udziału odmówiła Nasza Złota Pani Aniela - co to, to nie. Ta decyzja premiera Tuska, podobnie zresztą jak wszystkie inne, jest absolutnie suwerenna, tak samo jak decyzja generała Jaruzelskiego o wprowadzeniu stanu wojennego, za którą - jak pamiętamy - Konstanty Czernienko dał mu platynowo-złoty Order Lenina. Warto jednak zapoznać się bliżej z uzasadnieniem tej suwerennej decyzji. Decydującym argumentem była okoliczność, że Polska tak bardzo jest zaangażowana w Afganistanie, iż nie stać jej na otwarcie jeszcze jednego frontu. Misja humanitarna - aaa, to co innego - a zwłaszcza - pomoc w przeprowadzeniu w Libii transformacji ustrojowej. Może się powtarzam, ale jestem pewien, że pułkownik Kadafi miał w Libii tylu tajnych współpracowników, że nie ma mowy, by transformacja ustrojowa alla polacca się tam nie udała. Zanim jednak do tego dojdzie, "grupa kontaktowa" będzie musiała zdecydować, co zrobić z tamtejszym tyranem. Francja, w której marksiści opanowali edukację i media, najwyraźniej myślała, że zgodnie z nieubłaganymi strofami "Międzynarodówki" libijski tyran będzie "drżał" - jak to czynią w takich sytuacjach tyrani, tymczasem - nic z tych rzeczy. Nie tylko nie "drży", to znaczy - może tam i drży - ale na zewnątrz się odgraża. Co więcej - mimo pokojowych nalotów i bombardowań okazuje się, że nadal są tam jakieś wojska "wierne Kadafiemu", co najwyraźniej zaczyna konfundować ochotniczych wykonawców rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ, bo żaden z nich nie kwapi się do objęcia dowodzenia tą operacją i wzięcia za nią odpowiedzialności? W rezultacie Alain Juppe, od 27 lutego br. francuski minister spraw zagranicznych, na poczekaniu kombinuje jakieś karkołomne formuły o "grupie kontaktowej", co to będzie korzystała ze "wsparcia" NATO i Unii Europejskiej. Potwierdza to starą prawdę, że pośpiech jest wskazany jedynie w dwóch przypadkach: przy biegunce i przy łapaniu pcheł - natomiast przy budowie nawet kieszonkowego imperium w postaci Unii Śródziemnomorskiej, wskazane byłoby poprawienie proporcji między przygotowaniem a improwizacją. W dodatku Nasza Złota Pani Aniela najwyraźniej awantury tej nie pochwala, podobnie jak zimny rosyjski czekista Putin, więc cóż innego przystoi w tej sytuacji czynić premieru Tusku, jak suwerennie nie trzymać się od niej z daleka? Któż jednak może z całą pewnością powiedzieć, że gdyby rząd miał więcej pieniędzy, to nie uległby pokusie podstawienia nogi w miejscu, gdzie kują konie? Pewności takiej nie ma, zwłaszcza, że politycy PiS i PJN, co prawda - z drugiej ligi, ruszyliby na Libię bez wahania, nawet gdyby mieli do tyrana strzelać bez prochu. Wszystko to pokazuje, że bieda staje się dla naszego nieszczęśliwego kraju prawdziwym błogosławieństwem, ratując go a to przed pakowaniem pieniędzy w "sektor finansowy", to znaczy - w rozmaitych grandziarzy, a to przed podłączeniem się do "grupy kontaktowej" bez najmniejszych nadziei na dopuszczenie do podziału łupów po tyranie - o ile, ma się rozumieć, udałoby się go z Libii wykurzyć i nastręczyć tamtejszym bezbronnym cywilom jakiegoś "naszego sukinsyna". Jakiż inny wniosek można wyciągnąć po deklaracji byłego ministra obrony Janusza Onyszkiewicza, według którego operacja w Libii na pewno nie jest wojną o ropę? Ciekawe, skąd Janusz Onyszkiewicz może wiedzieć takie rzeczy, i to w dodatku - "na pewno" - skoro nie słychać, by ani prezydent Obama, ani prezydent Sarkozy, ani premier Berlusconi mu się zwierzali?Nie tylko zresztą oni. Nie zwierza się mu również rosyjski prezydent Dymitr Miedwiediew, który ponoć osobiście zakazał przedstawicielowi Rosji wetowania rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ w sprawie zakazu lotów nad Libią. Prezydent Miedwiediew skrytykował nawet premiera Putina, kiedy ten powiedział, że libijska operacja przypomina średniowieczne wyprawy krzyżowe. Najwyraźniej musi wiedzieć coś, czego nie wie albo, czego nie docenia premier Putin - a czego mógł dowiedzieć się podczas ubiegłorocznego szczytu w  Deauville. Co prezydent Sarkozy oraz Nasza Złota Pani Aniela mu obiecali w zamian za powściągliwość wobec francuskiej próby wykrojenia sobie ze światowego tortu własnego kieszonkowego imperium? Bo przecież o tym, by uczynił to bezinteresownie, chyba nie ma mowy, nieprawdaż? Obawiam się, by ceny za tę lojalność prezydenta Miedwiediewa nie musiał zapłacić nasz nieszczęśliwy kraj, który w związku z tym znowu będzie musiał podjąć jakąś suwerenną decyzję. Na razie suwerenną decyzję podjął minister Sikorski, kierując pod adresem władz litewskich notę wyrażającą niezadowolenie z powodu uchwalenia przez tamtejszy parlament ustawy zagrażającej tamtejszemu polskiemu szkolnictwu. Warto podkreślić, że Ministerstwo Spraw Zagranicznych, podobnie jak Kongres Polonii Amerykańskiej, zostały wyrwane z drzemki dzięki panu Jackowi Marczyńskiemu z Waszyngtonu, który niezmordowanie bombardował w tej sprawie listami rozmaite amerykańskie osobistości, spośród których jedne nie reagowały, ale inne - owszem, jak najbardziej. Pokazuje to - po pierwsze - jak wiele może uczynić nawet jeden człowiek, a po drugie - że sugestie, jakie padły na niedawnym Walnym Zebraniu USOPAŁ, by Polonia przyszła naszemu nieszczęśliwemu krajowi "z odsieczą", nie były bezpodstawne. Kto wie, czy to nie jest właśnie przyczyna, dla której tubylczy kacykowie i ich trefnisie tak na ten USOPAŁ ujadają, że "antysemityzm" i w ogóle? „Nasze grzechy, ciągle te same i nudne, zadomowiły się w nas" - śpiewał Stanisław Sojka. Doprawdy, za pieniądze, jakie doją z państwowej telewizji, trefnisie mogliby wykazać się większą inwencją. Tymczasem - jakaś fiksacja na punkcie Żydów; tylko antysemityzm i antysemityzm - jakby nie było na świecie np. Eskimosów. Być może jednak nie chcą, bo spekulują na to, iż festiwal "światowej sławy historyka", jaki właśnie rozpoczął się w związku z pojawieniem się "Złotych żniw" w księgarniach, musi zakończyć się jakimś efektownym politycznym finałem w ramach scenariusza rozbiorowego. Na taką możliwość wskazywałoby również zalecenie, jakie prokurator generalny, pan Andrzej Seremet, skierował do swoich podwładnych, by z większą uwagą i surowością traktowali przestępstwa na tle antysemickim. Niby nic - ale w kontekście decyzji podjętej niedawno przez izraelski rząd o uruchomieniu programu rewindykacji "mienia żydowskiego" w Europie Środkowej, polecenie to znakomicie wpisuje się w taki scenariusz, sprzyjając nie tylko obezwładnieniu polskiej opinii publicznej, ale również donosicielstwu, które i teraz, dzięki coraz liczniejszym "organizacjom pozarządowym", zatroskanym kondycją sumienia naszego mniej wartościowego tubylczego narodu, rozwija się, co najmniej tak dynamicznie, jak dług publiczny. Ciekawe, czy w języku hebrajskim istnieje jakiś odpowiednik folksdojcza. Jeśli tak, to jak najszybciej powinniśmy sobie to określenie przyswoić, bo kandydatów z pewnością nam nie zabraknie. SM

W sieci - tylko u nas! Janusz Korwin-Mikke o celach swojej nowej partii. "Chcemy państwa małego, ale za to twardego"

Nowa Prawica Partia UPR-WiP już wkrótce będzie zarejestrowana formalnie. Pełną parą idą przygotowania do wielkiego Kongresu Prawicy, który ma odbyć się w Sali Kongresowej PKiN w Warszawie 16 kwietnia.

Co to jest „Nowa Prawica"? Nowa Prawica – to ludzie wierzący w daną nam od Boga Wolną Wolę. Ludzie wierzący w zasadę „Chcącemu nie dzieje się krzywda". Ludzie szanujący wybory innych ludzi, – ale niepozwalający, by te wybory naruszały prawa innych osób, – czyli ludzie przestrzegający zasady: „wolność mojej pięści jest ograniczona bliskością twojego nosa"! Liberałowie wierzący, że narzucanych przez państwo praw powinno jak najmniej, – ale bynajmniej nietolerujący naruszania tym, które obowiązywać będą. Ludzie konserwatywni, – ale bynajmniej niechcący zachowania obecnego ustroju politycznego.

W odróżnieniu od tych „centro-prawic", jakimi są PO lub PiS, UPR-WiP tworzyć będzie Prawicę normalną; nowoczesną, – ale opartą o naszą Tradycję. Prawicę, która broni praw ludzi wierzących i nie pozwoli ich obrażać i maltretować, – ale nie szuka poparcia Kościoła katolickiego ani innych Kościołów i organizacyj religijnych. Prawicę, która uznaje Wiarę za sprawę prywatną, – ale religię za manifestację na forum publicznym, a w naszej Tradycji forum to należy do Kościoła Rzymsko-katolickiego, co nie oznacza jakiegokolwiek ograniczania praw innych wyznań wywodzących się z Pisma Świętego. Powtarzam: to MY, jako partia Prawicy mamy bronić praw ludzi wierzących – a nie Kościoły mają popierać nas, czy inne partie polityczne.

Dbać będziemy o wojsko, policję i służby specjalne. Wydatki na ten cel chcemy zwiększyć o połowę. Wojsko musi być czysto zawodowe – a kobiety mogą w nim pełnić wyłącznie funkcje sanitarne, w żadnym przypadku nie mogą walczyć z bronią w ręku. Oprócz armii zawodowej przewidujemy przeszkolenie młodzieży męskiej w wieku 14-16 lat – by mogła zobaczyć jednostkę wojskową i nauczyć się strzelać z pistoletu. Policję odciążymy z biurokracji, obdarzymy większym zaufaniem, – ale karać będziemy za tego zaufania nadużycie. A służby specjalne w zamian za zwiększone nakłady będą miały służyć państwu – a nie zajmować się np. gospodarką.

Będziemy walczyć o przywrócenie suwerenności Państwa Polskiego. W oparciu o wzmocnione siły zbrojne będziemy prowadzić politykę zagraniczną opartą o egoistyczny interes państwowy – bez jakichkolwiek uprzedzeń w stosunku do sąsiadów. Politykę realną. Jednocześnie będziemy starać się o rozszerzenie wolnej od biurokratycznej kontroli wymiany towarów oraz wolność podróżowania po całym świecie - w ramach istniejących traktatów, lub starając się o ich rozszerzenie.

Będziemy walczyć o przywrócenie takich pojęć, jak męski Honor i Cześć niewieścią. Będziemy walczyć o Prawo, – czyli o zlikwidowanie obecnego Lewa, składającego się ze skomplikowanych formułek, mających bronić interesy „klasy politycznej", w dodatku: zmienianych z dnia na dzień wedle jej kaprysów. Walczyć będziemy o Praworządność, opartą o  Sprawiedliwość – o zwykłą Sprawiedliwość, a nie o „sprawiedliwość społeczną".

Nie dopuścimy, by interes bogacza przeważał nad interesem człowieka ubogiego, – ale nie pozwolimy tez, by pod pretekstem ubóstwa wymuszano na sądach niesprawiedliwe wyroki! Obydwa te zjawiska są dziś, niestety, powszechne.

Będziemy bronić praw Konsumenta, – czyli każdego człowieka. Będziemy walczyć o obniżenie podatków – w wyniku, czego spadać będą ceny, a więc skorzystają na tym wszyscy. Skończymy z rozszarpywaniem kraju przez rozmaite grupy interesów, zwłaszcza związki zawodowe – liczyć się będzie interes zwykłego, szarego człowieka.

Obniżka podatków polegać ma na likwidacji znienawidzonych przez społeczeństwo PITów i CITów - podatków niewiele dających Skarbowi Państwa, ale zmuszających ludzi do prowadzenia skomplikowanych rachunków, tłumaczenia się z każdego wydatku, szukania ulg i zwolnień, prowokujące wręcz do rozmaitych podejrzanych kombinacji. Spowoduje to natychmiastowy wzrost działalności gospodarczej, a więc zmniejszy bezrobocie. Jednocześnie zlikwidujemy zasiłki dla bezrobotnych, skłaniające ludzi do wegetowania na koszt społeczeństwa. Ludzie powinni żyć godnie – z pracy własnych rąk.

Dbać będziemy o prawa Rodziny. Nie przez podstępne ograbianie jej z 1000 złotych by następnie wręczyć jej zasiłek w wysokości 600 zł. Będziemy walczyć, by łapy urzędników państwowych nie wpychały się między męża i żonę, między rodziców, a dzieci. Przywrócimy rodzinie głowę – by mogła szybko podejmować autonomiczne decyzje. Przywrócimy prawo kobietom do opieki nad swoimi dziećmi – bądź do powierzania tej opieki dowolnej osobie, bez konieczności kontrolowania tego przez urzędników. Wierzymy, że każda kobieta najlepiej dba o interes swojego dziecka, a każdy mężczyzna najlepiej zadba o interesy swojej rodziny. Zlikwidujemy hordy urzędników żyjących z wprowadzania w rodzinie zamętu i stanu niepewności. Będziemy walczyli o tradycyjne przywileje dla kobiet, o to, by kobiety miały prawo wyboru: albo korzystają z tych przywilejów – albo je odrzucają, i na równi z mężczyznami konkurują na rynku pracy.  Potępiamy pogardę, z jaką Lewica traktuje pracę pań domu. Doceniamy natomiast niesłychanie ważną rolę gospodyń domowych, które – z namysłem obracając każdy grosz – zmuszają producentów do produkowania lepszych i tańszych towarów, a kupców do obniżania marż. To te kobiety są cichymi bohaterkami wolnej gospodarki.

Odrzucamy jakąkolwiek ingerencję rządów w wolny rynek – skutki takiej interwencji widać na każdym kroku, najbardziej spektakularny jest typowy dla euro-socjalizmu brak cukru. Jednak inne, mniej widoczne, są nawet gorsze – na przykład ceny lekarstw, w wyniku działalności urzędników nieraz sześciokrotnie wyższe, niż w krajach, gdzie rynek jest wolny.

Dążyć będziemy do zwiększenia elastyczności sądów, do zapewnienia sędziom szerszego wyboru kar – nie tylko więzienia. Domagać się będziemy wprowadzenia kary chłosty dla młodocianych przestępców – by nie skazywać ich na wspólny pobyt w więzieniach, gdzie zdemoralizowane jednostki prześcigają się w przechwalaniu stopniem swojej demoralizacji. Domagać się będziemy przywrócenia kary śmierci: jedynie sprawiedliwej, w przypadku morderstwa, – czyli zabójstwa umyślnego i zaplanowanego z zimną krwią. Domagać się też będziemy, by prezydenckie prawo łaski ograniczone było do przestępstw poważnych - lub wyroków zgodnych może z Prawem, ale drastycznie naruszających poczucie sprawiedliwości; prawo łaski nie może być wykorzystywane do werbowania policyjnych kapusiów!

Chcemy państwa nie „taniego" - lecz małego. Małego, – ale za to twardego i sprawnego, gotowego uderzyć z całą mocą w przestępcę wewnątrz kraju – i w tego, kto by chciał naruszyć jego granice.

Nowa Prawica to ruch otwarty dla wszystkich chcących przywrócenia w Polsce normalności. Pragnących przywrócenia suwerenności Państwa Polskiego, a przynajmniej utrzymania jego obecnej autonomii w ramach UE. Utrzymania polskiej waluty, – ale nade wszystko utrzymania własnych sił zbrojnych, bez tworzenia jakichkolwiek „jednostek ponadpaństwowych". Dla wszystkich, którzy odrzucają model państwa prowadzącego lewe interesy za pośrednictwem ludzi mających dwie lewe ręce. Wszystkich ich będziemy brać na nasze listy wyborcze, – bo im więcej nas jest zapalających pochodnie Wolności we mroku i gąszczu biurokracji – tym lepiej. Nie wszyscy muszą godzić się z całością naszego programu, – ale muszą zrozumieć, że tak dalej być nie może.

Naszym celem jest zdobycie poparcia 15% Polaków. Ne liczymy na poparcie tych, którzy są ogłupieni, na co dzień przez reżymowe i koncesjonowane stacje telewizyjne. Jednak 15% jest z całą pewnością w naszym zasięgu. Teraz, gdy na świecie programy lewicowe bankrutują, gdy w USA święci tryumfy Partia Bostońskiej Herbaty – głosząca niemal to samo, co my, gdy ludzie mają dość SLD i PSL, gdy widzą, że te rzekomo „prawicowe" partie zapierają się nogami by nie realizować własnych, oszukańczo głoszonych, programów – mielibyśmy nie uzyskań nawet 15%? W Polsce jest w tej chwili w20% obywateli mówiących: „Korwin-Mikke ma rację, – ale nie ma szans wyborczych". Niech z tych 20% zagłosuje na nas ¾ – a uzyskamy 15%. I, z Bożą pomocą, zostaniemy języczkiem u wagi. Co umożliwi UPR-WiP zrealizowanie, choć części programu Nowej Prawicy?

A w następnych wyborach – zwyciężymy!

Admin przypomina, że nie musi się zgadzać w stu procentach z poglądami zawartych w artykułach autorów, których u siebie zamieszcza. Zawsze jednak uważa je za warte przeczytania i zastanowienia się. Na jednej z kart ilumimatów widnieje napis „Combined Disasters”. Ważnym elementem tej karty jest wieża z zegarem. Wieża ta dziwnie przypomina wieżę tokijskiego domu towarowego Ginza Wako. Nawet z czasem pomylili się zamachowcy ledwie o 6-7 minut. Trzęsienie ziemi miało miejsce ok. 14: 46. „Kombinowane katastrofy” to naturalnie trzęsienie ziemi, tsunami i katastrofa atomowa, która przynajmniej dla Japonii zaczyna nabierać wymiary apokaliptyczne. Już samo trzęsienie ziemi i tsunami były wytarczająco dużymi katastrofami, które przyniosły śmierć tysiącom ludzi, a setki tysięcy uczyniły bezdomnymi. Jednak ich rozmiar wobec sytuacji w elektrowni Fukushima I powoli schodzi na drugi plan.

Jeszcze tydzień temu wydawało się, że ofiarnie pracującym ratownikom uda się nad najgorszym, mimo kilu eksplozji i pożarów, zapanować. Dzisiaj ta nadzieja prysła. Wygląda na to, że katastrofalny wyciek z topiących się rdzeni obejmie cztery reaktory i chyba ze trzy baseny z setkami ton „wypalonego”, wysoce radioaktywnego paliwa. Wciąż nie jest wyjaśnione, jak doszło do uszkodzenia agregatów prądu w Fukushimie. Nagle, po dwóch tygodniach, w internecie pojawiło się nagranie z helikoptera latającego ponad elektrownią i pokazujące przelewające się przez Fukushimę fale tsunami. Ciekawe, dlaczego tego nagrania nie pokazano tuż po tsunami, a pojawiło się dopiero wtedy, gdy coraz głośniej robi się o roli stuxnetu (wirusa komputerowego stworzonego przez specjalistów z Izraela i USA) przy wywołaniu atomowej apokalipsy. Dodatkowo krążą po internecie zdjęcia będące nieuczciwymi fotomontażami mającymi udowodnić ogromne zniszczenia w Fokushimie wywołane to trzęsieniem ziemi, to znów przez tsunami (nie do końca jak widać uzgodniono jedynie słuszną wersję). Nawet, jeśli założymy, że trzęsienie ziemi  (i spowodowane nim tsunami) było katastrofą całkowicie naturalną, a nie wywołaną HAARP-em, to i tak w katastrofie Fukushimy nadal jest zbyt wiele niejasności. Nadal dziwi fakt, że awarii uległy wszystkie generatory prądu w Fukushimie I (w reaktorach 5 i 6 z chłodzeniem także były problemy). Problemy z chłodzeniem miały też Fukushima II, Tokai i Onagawa. Tam jednak sytuację udało się opanować. Choć wszystkie one leżą nad morzem jak Fukushima I. Dlaczego więc w Fukushimie I doszło do takiej katastrofy?  Dziwi też niezwykła indolencja i powolność, z jaką dociągnięto do Fukushimy prąd elektryczny. Dziwi fakt, że nie wykorzystywano do ciągłego chłodzenia uszkodzonych reaktorów automatów zamiast ludzi. Nie trzeba by było za każdym alarmem promieniotwórczym chłodzenie przerywać. Czyżby Japonia takimi urządzeniami nie dyspomowała? Dlaczego dopiero po tygodniu zwrócono się do niemieckiej firmy z prośbą o wypożyczenie jednej zdalnie sterowanej pompy z wysięgnikiem na 50 metrów? Można odnieść wrażenie, że wszystkim tym kierowała jakaś tajemnicza niewidzialna ręka, której zależało na doprowadzeniu do atomowej apokalipsy  w Japonii. Co do samego rozmiaru atomowej katastrofy, to w mediach i w  internecie zwalczają się dwie szkoły. Jedni twierdzą, że niebezpieczeństwa poza Japonią nie ma. Drudzy kopią podziemne schrony i łykają, co się tylko da. Szansy na rozstrzygnięcie tego sporu nie widzę. Zbyt wielkie emocje zostały wyzwolone. A człowiek tak już jest skonstruowany, że emocje blokują jego szare komórki. Chciałbym w tym miejscu jedynie przypomnieć o pewnych właściwościach człowieka, o których, na co dzień zapominamy (a wielu o nich nawet nie wie). Weźmy taką metodę placebo. Jest rzeczą bezsporną, że efekt placebo działa. Zwłaszcza u tych, którzy uwierzą, że wstrzyknięta im woda destylowana, jako rzekomy świetny środek przeciwbólowy zadziała. Znane są też np. przypadki, że u kobiet cierpiących na ciążę urojoną piersi zaczynają produkować mleko. Zasada ta działa i w drugą stronę. W wielu podręcznikach psychologii opisywany jest przypadek pewnego robotnika. Pracował on przy rozładunku mięsa z wagonów-lodówek na bocznicy kolejowej. Kiedyś przypadkowo zamknięto go na kilka godzin w wagonie. O czym człowiek ten nie wiedział – agregaty chłodnicze zostały już w tym czasie wyłączone. Zamknięty w wagonie, przekonany, że zamarznie – człowiek ten zamarzł. Choć, gdy po paru godzinach znaleziono go w wagonie-lodówce, temperatura wynosiła tam ok. 10 stopni w plusie. Przypadek ten pokazuje potęgę autosugestii. Przy promieniowaniu radioaktywnym w dużym stopniu o jego szkodliwości stanowi nie tylko dawka, ale i własny strach. Jeśli ktoś jest przekonany, że zachoruje, że od pyłu radioaktywnego dostanie raka, to go dostanie. Nawet, gdyby go zamknięto w sterylnym pomieszczeniu. Należy być ostrożnym, należy zachowywać elementarne środki higieny, – ale bez paniki i bez wmawiania sobie raka czy śmierci. W wielu zawodach ludzie dziesiątkami lat pracują przy podwyższonym promieniowaniu i nie wszyscy z nich umierają na raka. Nawet spośród tzw. „likwidatorów” Czernobyla są jeszcze tacy, co nadal żyją. A już tak całkiem na marginesie – energia atomowa była i jest nadal w rękach współczesnego człowiek śmiertelnym dla niego samego zagrożeniem. Nie, dlatego, że jest ona sama w sobie zabójcza. Trotyl można użyć do budowy tunelu lub do budowy bomby. Sam w sobie trotyl jest neutralny. Pieniądze można wydać na zbożny cel. Ale można też opłacić nimi skrytobójcę. Pieniądze same w sobie są bowiem też neutralne. Podobnie jest z atomem. W rękach zbrodniarzy przynosi on śmierć i zniszczenie. Nasza chora cywilizacja rządzona jest przez zbrodniarzy. Energia atomowa, obojętnie czy w formie broni, czy w formie „pokojowej” energii zawsze może zostać wykorzystana do zabijania. Ludzkość nie dorosła jeszcze do korzystania z takich wynalazków. Elektrownie atomowe wybudowano, choć nadal nie ma się pomysłu na to, co robić z tysiącami ton śmiercionośnych odpadów. Ale taki jest właśnie współczesny człowiek – dla doraźnych korzyści robi rzeczy, które ostatecznie przynoszą mu szkody i straty. Japonia ginie na naszych oczach. Gdyby światem nie rządzili zbrodniarze, miałaby szansę na powolne odbudowanie się. Niestety, na Kraj Kwitnącej Wiśni ideolodzy NWO wydali wyrok śmierci. Dodatkowo w ich planach Japonia odegra rolę jednego z klocków domina. Popchnięta do upadku potrąci inne klocki. Tymczasem bombardowanie Libii idzie pełną parą. Dziennie giną od bomb chrześcijańskich demokratyzatorów  libijscy cywile. Choć to ich rzekomo miano bronić. Zgnojony i zdegenerowany Zachód o bombardowania ludności cywilnej oskarżał Kaddafiego. Chociaż zdjęcia satelitarne ujawnione przez Rosjan wykazały, że było to kolejne propagandowe kłamstwo. Tak samo jest z wynajmowaniem najemników zza granicy do prowadzenia działań wojennych. Kaddafiego żydopropaganda o to cały czas pomawia, a w rzeczywistości to „rewolucjoniści” w dużej części są najemnikami. Uniemożliwia nawet Zachód inicjatywę grupy etnicznej Warfalla, mającą prowadzić do zaprzestania walk i mogącą doprowadzić w Libii do pokoju. Propagandowa kampania kłamstw w sprawie Libii jest identyczna, jak było to w przypadku agresji Zachodu na Serbię, Afganistan czy Irak. A wciąż są wśród nas  tacy, którzy zachodnią dzicz uważają za najszlachetniejszy wytwór homo sapiensa. Nie tylko w Libii wrze. Jemen, Bahrajn, Syria, Jordania, Maroko, w kolejce Algieria i Arabia Saudyjska. W Egipcie rewolucja też jeszcze się ponownie obudzi. Jak zobaczą ludzie, że armia wystrychnęła ich na dudka. Jedynie zbombardowaniem Strefy Gazy świat się nie przejął. Tam bombardowania ludności cywilnej okazały się słuszne. I nawet żadnej rezolucji zezwalającej na bombardowanie Gazy Izrael nie potrzebował. Wystarczył rozkaz premiera. Tacy to pożyją… Robią co chcą i nikt im nie podskoczy. A jak ktoś jednak im podskoczy, to zaraz okaże się on „antysemitą”. Unia Jewropejska zmieniła Traktat, zatwierdziła euro plus i zmusza Portugalię do przyjęcia „pomocy” gospodarczej. Portugalia jest bankrutem, doprowadzonym do ruiny przez banksterski system bankowy ograbiający cały świat. Według logiki Unii, bankrutowi mają pomóc jeszcze większe długi do spłacenia, gdyby udało się mu na chama wcisnąć nowy „kredyt”. To tak, jakby pijakowi choremu na marskość wątroby, jako lekarstwo dawano kolejne butelki z wódką. Czy pamiętamy jeszcze, jak nam zachwalano Unię, jako gwarancję dobrobytu, pomyślności, rozwoju, wręcz świetlanej przyszłości? Ilu z nas dało się na tę żydopropagandę nabrać? Ilu jeszcze w to nadal wierzy? A tymczasem Unia musi wprowadzić fundusz na pomoc kolejnym bankrutom. Który będzie polegał na tym, aby bankrutów jeszcze bardziej zadłużyć. No cóż – taką właśnie rolę w planach ideologów NWO ma Unia Jewropejska do odegrania. Jej zadaniem jest zrobienie z Europy bankruta. A bezmózgowcy, ślepcy i naiwniacy wciąż jeszcze wierzą, że Unia to nasza nadzieja i przyszłość. Już zbankrutowały, mimo członkostwa w Unii Jewropejskiej (a tak naprawdę – właśnie, dlatego) Grecja, Irlandia, Portugalia…, Kto następny? Hiszpania, Włochy, Polska? Bo i  na naszą żydolandię przyjdzie kolej. I to szybciej, niż większość uświadomionych się spodziewa. O sprawach naszej żydolandii tym razem nie piszę. Jej los też jest już przesądzony. Wystarczy zobaczyć w telewizorni, czym pasjonują się miliony zaczadzonego polactfa. Do nich nic już nie dotrze. Jeszcze będą się cieszyć z tego, że zostaną zaczipowani. Bo uwierzą w kłamstwa, że to będzie rzekomo dla ich bezpieczeństwa. Tak więc nie wpadajmy w panikę. Wszystkich nas nie zdepopulują. Bydło robocze zawsze będzie potrzebne. Poliszynel

27 marca 2011 Przed trzęsieniem ziemi w Japonii, to znaczy przed dniem 11 marca, w tejże Japonii zorganizowano na przedmieściach Tokio konkurs…. Kopania dziu...

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • achim.pev.pl