3815, Big Pack Books txt, 1-5000

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ZBIGNIEW JERZYNAA POTEM JU� NIEWybra�i wst�pem opatrzy�AutorCopyright by Zbigniew JerzynaWydawnictwo �Tower Press�20013Tower Press 2000Copyright by Tower Press, Gda�sk 20004Je�li ju� nie ma nadziei,wtedy jest nadzieja.�w. Pawe�Synowi Marcinowi5Od autoraCzy ma to by� zwierzenie? Wyznanie poetyckiej wiary? Je�li zwierzenie, to niech nie ods�aniatego, co wiersz ods�ania. Bowiem wiersz jest autonomiczny i m�wi za siebie, od siebiei sob�. Tu mo�na tylko �napomkn�� jak do tego dosz�o, co sprawi�o, �e w og�le zacz�o si�pisa�. Czy istnieje poetycka wiara? My�l�, �e istnieje pewnego rodzaju w i a r a d o � w i a d -c z a l n a , o kt�rej pisa� Marcel Proust.Urodzi�em si� jeszcze przed wojn� w Warszawie. I pierwszym Wielkim Zdarzeniem mojego�ycia by�o Powstanie Warszawskie. To nios�em w sobie przez wiele lat. Pisa�em o tym wiersze.Bliscy stali mi si� poeci tamtego czasu: Baczy�ski, Gajcy, Trzebi�ski. Napisa�em o nichsztuk� Iskr� tylko, kt�ra w roku 1971 grana by�a w Teatrze Dramatycznym. �Przesz�a przezni�� ca�a m�oda Warszawa.Dzi� mam nieco �inne spojrzenie� na tw�rczo�� poet�w Powstania. Ale przecie� nie o tochodzi. Wa�ny by� wtedy dla mnie los tych m�odych ludzi, ich ostateczne, kra�cowe do�wiadczenie.Poza tym ten wojenny czas sta� si� udzia�em mojego pokolenia i przez d�ugie�ata trzeba si� by�o z tego wyzwala�.Zaraz po wojnie zamieszka�em na wsi, na Kujawach. Dzi� gdy wracam do dzieci�stwa, dotej �krainy pami�tek� � czuj� jak bardzo mnie wzbogaci�y tamte krajobrazy. Ta nadgopla�skaziemia, te r�wniny wesz�y do moich wierszy. I st�d nic jestem �poet� miasta�. Echo dzieci�stwaco rusz we mnie si� odzywa. Wie� dostarczy�a mi jeszcze innych do�wiadcze�. Doznawa�emniemal ol�nienia s�uchaj�c w ko�ciele Psalm�w Jana Kochanowskiego, z muzyk� Gom�ki.To by�o pierwsze moje spotkanie ze staropolszczyzn�. Ju� p�niej, studiuj�c filologi�polsk�, ca�ymi godzinami siedzia�em w bibliotece nad literatur� staropolsk�. Pierwsze tekstypisane w j�zyku polskim, jak Kazania �wi�tokrzyskie, Rej, S�p-Szarzy�ski i Kochanowski �to by�y lektury, na kt�rych uczy�em si� polszczyzny. Dlatego mo�e dobrze zrozumia�em to,co m�wi Czes�aw Mi�osz, i� poeta powinien wyczuwa� �geniusz j�zyka� swojego narodu.Podstawow� lekcj� dla polskiego poety jest lektura Wielkich Romantyk�w. Przez to trzebaprzej�� jak przez �cudown� chorob�. I ja przez to przeszed�em. Mickiewicz, S�owacki, Krasi�ski,Norwid � w�a�ciwie z tymi olbrzymami zmagamy si� przez ca�e poetyckie �ycie. Tojest najwy�sza poprzeczka. To jest najczystsza miara, kt�r� si� ocenia w�asne osi�gni�cia. Conie znaczy, i� nie nale�y ich w sobie przezwyci�a�. Szczeg�lnie ich filozofii, kt�ra nie przystajedo naszych ca�kiem innych czas�w. Jedno jest pewne � ich duchowa si�a bardzo by namsi� przyda�a.Nikt nie podwa�y, i� na przyk�ad III cz�� Dziad�w wiecznie jest dla Polak�w aktualna.Ci�gle odczytujemy to arcydzie�o na nowo. Ale najbardziej bliski, najbardziej wsp�czesnyjest nam dzisiaj Norwid. I zar�wno wtedy, gdy m�wi o ironii, �e jest �bytu cieniem�, jak iwtedy, kiedy z mozo�em walczy o cz�owiecze s e r i o. W naszych zawi�ych i sko�atanychczasach jego stwierdzenie, i� poezja i dobro� to jedno � ma buduj�ce i krzepi�ce znaczenie. Ajego filozofia pracy (znakomicie kontynuowana przez Stanis�awa Brzozowskiego) jest wci���yw� nauk� dla wsp�czesnych Polak�w.*6Poezja to przede wszystkim specyficzny spos�b rozstrzygania problemu poszczeg�lnegocz�owieka. Najwi�cej m�wi� o sobie, gdy� ja jestem dla siebie najwi�kszym problemem. Jauwik�any w istnienie, w rodzin�, w histori�. Poezja powinna rozja�nia� te p u � a p k i b y t u .To, co wy�ej napisa�em, nie jest do ko�ca prawd�, bowiem poezja mo�e przede wszystkimjest wielk� t�sknot� do d r u g i e g o c z � o w i e k a . Poezja, by� mo�e, jest najwy�szym stopniemsamorealizacji. Stwarza �mi�osn� gotowo�� w kochaniu, braterstwie, w zrozumieniu iwsp�czuciu.Od si�y i rozleg�o�ci tego, co pisz�, zale�y szeroko�� kr�gu moich odbiorc�w. Spotka� si�z drugim cz�owiekiem w r o z t e r c e . Dotkn�� jego miejsc bolesnych. Ods�oni� to, co zakryte.Wyobra�nia i intuicja jest cz�sto wa�niejsza od wiedzy. Powiedzia� to najwi�kszy fizyknaszego stulecia i mia� chyba racj�.Bowiem poezja nie mo�e by� jednowymiarowa. Musi ociera� si� o tajemnic�. Musi wyra�a�niesamowito�� i cudowno�� istnienia. Nie mo�e by� spekulacj� samego umys�u, ale winnate� porusza� rejony uczucia. Diabe� logiki zabija serce poety. Kl�sk� poezji jest jej bezduszno��.W naszym zmaterializowanym �wiecie winna �podci�ga� cz�owieka wzwy�. Je�linie mo�e by� sam� wolno�ci�, to powinna by� chocia� stra�nikiem wolno�ci. Napisa�em kiedy�:�Kto s�ucha s��w poety/ nigdy nie b�dzie niewolnikiem�.*Zbli�amy si� do prze�omu ju� nie wieku, ale tysi�cleci. Stan�li�my bezradni wobec chaosu,zagubionych warto�ci, ods�oni�cia najprymitywniejszych instynkt�w, w sp�yconym i powierzchownym�wiecie bez mi�o�ci. Pyszni i obarczeni wielkim grzechem zaniechania wobecdrugiego cz�owieka. Wi�c, mo�e poprzez poezj� pochylimy si� nad �r�d�em. Mo�e poprzezpoezj� naszym najwa�niejszym s�owom nadamy w y g � o s p i e r w s z y .*Nie odst�p mnie odwagoNie opuszczaj mi�o�ciB�d� we mnie intuicjoI by nikt nie powiedzia�,�e nie ma we mnie rozwojuI by nikt nie powiedzia�,�e usta�em w cz�owiecze�stwieZbigniew Jerzyna7LOKACJE(1963)8LokacjeStanis�awowi GrochowiakowiNapieram na przedmiotyi poszerzam wn�trzewidzie� tak aby z drzewana t�cz�wce koraby li�� tak bliski my�lomjak cia�u krwiobiegby ka�da �y�ka ziemimn� budzi�a zapachwidzie� tak aby z drzewana t�cz�wce korabo w kamie� ga���wypatrzy�em siebie1chocia� drzewu co z drewnaale teraz ze mnieczu�o�� nie wym�wionado rozchyle� korykamieniowi to wszystkoco skamienia�o�ci�lecz kiedy widz� kamie�to on mn� si� zmieniatak samo jest przydro�nyi kurz warg� zbiera2ten dom co zamieszkujejestem w nim l o k a t o ron ca�y obro�ni�tyw miasta d�wi�k i zapachnie ucieka od siebiecho� otwarte oknawidz�c dom wiem �e jestemw nim zadomowiony93dla deszczu sama d��no��co ponad kroplisto��ponad odleg�o�� do chmuri ziemi wessanietak ja obity deszczem�r�d samob�jstw kroplitak w deszczu odnajduj�swoj� ca�o��4dla li�cia zagubieniejesieni� w listowiudrzewo p�ny list piszeadresatem � ziemiaa ziemia wszystkie li�cieczyta jednocze�niew cieniu drzewapospa� si� w kamie�� listonosz5trawom wzrastania ostryb�l a� po sianokos6dla ptaka to �e skrzyd�aw powietrzu rozpisze7dla ryby to wypuk�o���e tak pe�na siebietak pe�na �e a� ca�azatrza�ni�ta w odp�yww �wiecie zawsze podsk�rnadno z powierzchni� wa�yo ryba te� jest g��bi�8morzu tylko powierzchniaukwia� mrze od solimuszle zabrane brzegomnikt ich nie wys�ucha�10ArcheologiaGarnek i brzoskwinia oblepione ziemi�.I ko�� pami�taj�ca ciep�o mi�sa.Czaszka i r�a ze smakiem wiatruw nozdrzach.Rogi pogrzebane z ca�ym szumem lasu.Nami�tno�� no�a wzbudzona przez rdz�.Proch r�ki, kt�ra podtrzymywa�a flet.I gn�j ptaka z uwi�z�ym d�wi�kiemw w�skim gardle.Korze� tataraku, kt�ry nie uczestniczy�w zielonym �wi�cie.Miejsce po oczach przykryte zio�ami.11Pr�by1Zamys� dzbana mi�dzy jedn� a drug� d�oni�.2Woda jest skruch� w twarzy odbitej.3Jab�o� � bogatsza o d�o�, gdy jab�ko zerw�.12Pragn�cCh�onno�� oczu przerasta widok:Drzewo nie nasyca.Kamie� nie nasyca.Ch�onno�� oczu przerasta widok:Drzewo odj�te powietrzu.Kamie� drwi.Tak pragniemy, �e a� niebo wkl�s�e.13Pi�ro1Bo my�l z siebie zacz�t� zwierzy� wadze r�k.Niech pi�ro b�dzie pos�em na bia�ympapierze.(Tam gdzie owoc upada czy to miejsce boli?)2Otworzy� glin� i znale�� w niej p�omie�,ponad to drzewo co w nas sypie pr�chno,ziemi ju� obce po rozleg�o�� nieba.Ponad ga��� co ci��y w g��b swojego �r�d�a� d�wign�� czo�o przeobra�enia.3...rze�biarz d�utem napoczyna kamie�,by s�ucha� jego �piewaj�ce wn�trza.Tak ka�da wn�ka we mnie now� rze�b� rodzi.14Wiersz do HamletaSam jeste� bo Ofeliaodesz�a w bia�y pok�jTwoja matka wybra�a przez pomy�k� �mier�Przyjaciele jak zwykle chodz� z sol� w okuAten drugi co w �yciu napina� ci szpad�Leg� w po�ciel w sw�j ostatni ci�ki senprzez krewTeraz idziesz i niesiesz ran� co zatrutaG�ow� niesiesz � m�dro�ci niby prochugarnek:- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -Duch ojca to nic wi�cej tylko � zapachziemi.15Karty nocy1Odk�d ju� id� t� r�wnin� z pami�ci� g��bsz�od pejza�u.Wci�� nas�uchuj�c martw� przestrze�,gdzie ptak ma korytarze �piewu.Jest mnie a� tyle, aby wej�� w muzyk�?Pr�dzej od my�li moich � w nocy, w�gielekga�niez nag�ym sykiem. Zwierz� wtulone w zapachsier�ciw norce ma wyg�adzony kamie�.2Id�c �r�d nocy � ksi�yc mnie otwiera. I tojest zimno �nag�y moment wiedzy. Ziarno w grobowcuzapachnia�o cisz�.Pestka w owocu, we mnie protest ko�ci.Ga��� p�on�ca na pobliskim polu,jak�e �akoma jest mojego cia�a.Krew si� przegl�da w szybkim lustrze ognia.3Id� r�wnin� � i ko�ci� z oddali � ostrowyci�tystygmat okolicy.Dzwony mi plecy znacz� pochylone.Id� ju� w staro��, gdzie na pustym poludrzewo podpor� ostatniego li�cia.Id�c � mam czo�o coraz bielsze � miejscena jedn� zimn� gwiazd�.16* * *Kiedy matka moja mia�a umrze�, w g��b jejoczuodchodzi�a wielka r�wnina, kt�r� szed�em...coraz mniejszy...R�wnina by�a o�wietlona, ca�a w tarczyzachodz�cegos�o�ca. Moje wo�anie gin�o w jego pulsuj�cejczerwieni.17PoranekPoranek jak obierana ze sk�rki pomara�cza.Powietrze tak czyste jakby wydobyte zosta�oz formy szk�ai by�o szklanym tchnieniem. Pola odbiegaj�� czycie� chce je posi���? � S�ucham� roztrzaskanyprzez s�o�ce...Kobiety id� do studni prowadzone przezjeszczesenne cia�a.Poskrzypywanie korby, s... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • achim.pev.pl