384, Prywatne, Przegląd prasy

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Od Écône do Summorum Pontificum Biografia śp. Arcybiskupa Marcela Lefebvre’a autorstwa jednego z czterech konsekrowanych przezeń biskupów – JE Bernarda Tissiera de Malleraisa to dzieło niezwykłe. „Niezwykłe” nie w tym sensie, w jakim zwykliśmy mówić o rzeczach przekraczających zdolność naszej zwykłej percepcji, lecz w znaczeniu głębokiego respektu dla prawdy rzeczywistej opisywanych zdarzeń i ich wielostronnego znaczenia dla Kościoła i cywilizacji katolickiej. To dzieło łączące rzetelność, sumienność i obiektywizm historyka z synowską miłością ucznia do swojego nauczyciela i konsekratora – lecz jeszcze bardziej do Boskiego Nauczyciela ich obu i wszystkich chrześcijan. Postać założyciela Bractwa Kapłańskiego Św. Piusa X ukazana została przez autora na szerokim tle kluczowych zdarzeń nie tylko historii eklezjalnej, lecz również historii społecznej, politycznej i kulturowej XX wieku. W pierwszych rozdziałach książki poznajemy środowisko domowe przyszłego Arcybiskupa – wzorcowej rodziny katolickiej, w której dojrzewało wiele powołań, i której głowa – René Lefebvre to także wzorcowy przedsiębiorca katolicki, wcielający w życie zasadę dobra wspólnego kierowanej przez niego społeczności, patriota i rojalista, piszący z niemieckiego obozu koncentracyjnego: „umieram jako francuski katolik, monarchista, bo uważam, że tylko przywrócenie monarchii chrześcijańskich pozwoli Europie i światu odbudować prawdziwy, trwały pokój”. Początki kapłańskiej drogi Marcela Lefebvre’a przypadają z kolei na czas dramatu Action Française, której niesłuszne, a przynajmniej zbyt surowe, potępienie było jakby zwiastunem tragedii na uniwersalną skalę dotykającej wszystkich obrońców nieuszczuplonego w niczym depozytu Tradycji. Bernard Tissier de Mallerais wnikliwie i krok po kroku, zgodnie z chronologią, opisuje wszystkie etapy kapłańskiej posługi Marcela Lefebvre’a od wikarego w rodzinnych stronach, poprzez duchową epopeję misji w Afryce, która doprowadziła go do godności arcybiskupa Dakaru i delegata apostolskiego, po przewodzenie zakonnemu Zgromadzeniu Księży Ducha Świętego. Bez wątpienia jednak tematem głównym tego dzieła jest herkulesowa walka o ocalenie, a następnie zachowanie i przekazanie katolickiej Tradycji, rozpoczęta jeszcze podczas Soboru Watykańskiego II – wówczas jeszcze w gronie ojców stowarzyszonych w Coetus Internationalis Patrum. Obiegowy pogląd na przebieg „eksperymentu Tradycji” – o który Arcybiskup błagał kolejnych papieży, lecz musiał go podejmować nieomal sam – znaczony takimi etapami jak założenie seminarium w Écône oraz FSSPX, „msza w Lille” i wreszcie konsekracje biskupie w 1988 roku, postrzega jego sens jako walkę o zachowanie klasycznej liturgii rzymskiej, zwanej często (nie do końca ściśle) „trydencką”. Nie jest to pogląd fałszywy, ale nadmiernie uproszczony i zawężony do jednego tylko aspektu. W pełni prawdziwy sens owej „rekonkwisty” jest znacznie szerszy: obejmuje również obronę katolickiego kapłaństwa i ortodoksyjnego rozumienia wszystkich sakramentów, obronę autentycznie katolickiej teologii i filozofii, zagrożonej przez modernistyczne „nowinkarstwo”, a także obronę najbardziej kwestionowanej przez „świat” (i narażonej na kapitulację w „pierwszym rzucie” ze strony małoduszych pasterzy Kościoła) zasady Społecznego Panowania Chrystusa Króla.

Wielką zaletą biograficznego pisarstwa bpa Tissiera de Malleraisa jest prostota, odwaga i uczciwość w kreśleniu sylwetki Arcybiskupa i jego drogi dochodzenia do decyzji, które podejmował. Poznajemy sylwetkę człowieka i kapłana, który nie był pozbawiony emocji i słabości, który niekiedy wahał się i nawet zmieniał zdanie (w kwestiach taktyki, nie zasad). Nie pretendował on do bycia wielkim teologiem, nie był też wielkim mistykiem; ba, nawet jako wykładowca i kaznodzieja bywał nierówny („raz monotonny, raz porywający”). Jego wielkość jest w czymś innym: w stanowczej konsekwencji doprowadzenia do końca już zdecydowanego dzieła przekazania tego, co otrzymał, nieschodzenia z drogi już obranej, mimo, a może właśnie dlatego, że podjętej po długim okresie wahań, wątpliwości, rozważań pro i contra, a przede wszystkim wymodlonej. Arcybiskup Marcel Lefebvre dość często – również ze względu na dostrzegane analogie do epoki ariańskiego kryzysu w Kościele – bywa porównywany do ówczesnego największego obrońcy ortodoksji, i przeto nazywany „św. Atanazym naszych czasów”. My, także w świetle lektury omawianej biografii, odnieślibyśmy do niego również – jako być może najtrafniejszą i najbardziej syntetyczną charakterystykę – słowa skierowane przez św. Ignacego Antiocheńskiego do św. Polikarpa ze Smyrny: Sta firmus ut incus, quae percutitur! („Bądź nieugięty jak uderzane młotem kowadło”!). Taki właśnie był: nieugięty jak kowadło. Jak dobrze wiadomo, ruch obrony Tradycji katolickiej jest zjawiskiem szerszym niż nurt instytucjonalnie związany z Bractwem Kapłańskim założonym przez Arcybiskupa. Niemało tradycjonalistów (co jest właściwie określeniem nie najbardziej szczęśliwym, bo przecież słowa: „katolik tradycyjny” są, a przynajmniej powinny być, synonimami) miało bądź nawet nadal ma wątpliwości czy droga Arcybiskupa, a zwłaszcza „nielegalne” konsekracje biskupie, była zawsze słuszna. Jednakowoż anulowanie nałożonych, a również budzących co najmniej wątpliwości, kar kościelnych oraz „uwolnienie” Mszy Wszechczasów motu proprio Summorum Pontificum przez Jego Świątobliwość papieża Benedykta XVI mają nieprzepartą moc rozwiewania tych zwątpień. Nie byłoby tego dzisiejszego – pierwszego – zwycięstwa bez heroicznej walki abpa Marcela Lefebvre’a o uratowanie tej Mszy, uratowanie doktryny, uratowanie kapłaństwa. Można rzec, iż była to walka „legitymowalna”, nawet jeśli pociągała za sobą akty „legalistycznego” nieposłuszeństwa. Albowiem – jak to przypomniał Jean Madiran (którego drogi zresztą rozeszły się z Arcybiskupem po 1988 roku) – posłuszeństwo w Kościele nie jest „pasywne, fetyszystyczne i bezwarunkowe. (…) Bezwarunkowo katolik musi być posłuszny tylko Bogu i prawu Bożemu”.

Jacek Bartyzel

Antoni Heda – ,,Szary” był człowiekiem niezwykłym. Urodził się 11.X.1916 roku w Małomierzycach na Ziemi Iłżeckiej. Miał trzy siostry i pięciu braci. Dwóch z nich i szwagra funkcjonariusze UB okrutnie zamęczyli w więzieniu w Kielcach. Po ukończeniu Technikum Elektryczno – Mechanicznego o profilu zbrojeniowym podjął pracę w Fabryce Zbrojeniowej w Starachowicach. Powołany do Szkoły Podchorążych służbę wojskową odbywał w Kielcach w 4 pułku piechoty. Pasjonował się historią ziemi kieleckiej i przebiegiem Powstania Styczniowego, zwłaszcza taktyką walki partyzanckiej. Wojna zastała go w Zakładach Zbrojeniowych w Starachowicach. Wziął udział w kampanii wrześniowej. Pierwszym czynem wojennym Antoniego Hedy było zdobycie niemieckiego samochodu pancernego i użycie wozu w walkach pod Iłżą. Cofając się z oddziałami Wojska Polskiego dotarł pod Kock, gdzie walczył do 5 października 1939r roku w zgrupowaniu gen. Kleeberga. Był świadkiem odczytywania ostatniego rozkazu generała Kleeberga: ,,Zdławieni z dwóch stron przez dwóch odwiecznych wrogów musieliśmy dać za wygraną. Dziękuję Wam za wasze męstwo. Jeszcze Polska nie zginęła” Na swoim Żołnierskim szlaku walczył właśnie z tymi dwoma wrogami. Już w styczniu 1940 roku bierze udział w budowaniu struktur konspiracyjnych organizacji Orła Białego , a po masowych aresztowaniach i rozstrzelaniu 360 młodych konspiratorów i mieszkańców Skarżyska w połowie lutego 1940 roku przystępuje do Związku Walki Zbrojnej w Iłży. W 1941 roku chce przedostać się do Rumunii, aby dotrzeć do polskiego wojska na Zachodzie. Aresztowany przez NKWD został osadzony w więzieniu w Brześciu. Był świadkiem współpracy NKWD i gestapo. Po zajęciu twierdzy brzeskiej przez oddziały niemieckie w czerwcu 1941 roku osadzony został wraz z jeńcami sowieckimi w stalagu 107 pod gołym niebem. Na skrawku ziemi stłoczono 140 tyś jeńców. Cudem uniknął śmierci głodowej. Udało mu się uciec pod stertą obierzyn na wozie chłopskim. Wracał do domu długo, gdyż cierpiał na kurzą ślepotę. Po raz pierwszy został cudownie ocalony. W połowie 1942 roku obejmuje dowództwo pod-obwodu iłżeckiego Dolina Armii Krajowej. Wykazuje się talentami prawdziwego dowódcy, który najpierw gruntownie szkoli swoich żołnierzy i buduje struktury lokalnego wywiadu oraz kryjówki i podziemne szpitaliki. Dzięki temu jego oddział nie ponosił strat i był wspierany przez miejscową ludność. Walkę z Niemcami rozpoczął od niszczenia biur werbunkowych na roboty do Niemiec i dokumentów zmuszających rolników do oddawania kontyngentów. Stworzył swoisty kodeks partyzanta, polegający na tym, aby nie narażać ludności cywilnej na krwawy odwet hitlerowskiego okupanta. Jego oddział budował własne obozowiska, nie nocował po wsiach, wspomagał ludność wiejską zdobytą żywnością i ubraniami. ,, Szarego” witano chlebem i solą. Współpracował z Janem Piwnikiem ,, Ponurym”, z którym spotykał się na Wykusie. Razem opracowali plan likwidacji w Marculach gestapowca Kruegera, który organizował obławy na Żydów ukrywających się w lasach. To Krueger doprowadził do wymordowania mieszkańców wsi Bór Kunowski, której mieszkańcy pomagali Żydom. Krueger został zabity w swojej fortecy w Marculach przez grupę likwidacyjną AK. Razem z ,,Ponurym” wyrwali się z hitlerowskiej obławy pod Błazinami. Gdy dwaj partyzanci Szarego zostali aresztowani w czasie obławy, jego oddział rozbija więzienie w Starachowicach i uwalnia wszystkich więźniów. W 1942 roku wielką akcją było jednoczesne podpalenie akt kontyngentowych we wszystkich gminach powiatu starachowickiego. ,,Szary” sam zdobywał broń i amunicję. Oparta na partyzanckim podstępnie słynna akcja na oddział Wehrmachtu stacjonujący w majątku Pakosław przyniosła ,,Szaremu” zdobyczną broń, odzież i żywność. Jeńców oraz żołnierzy Wehrmachtu puszczał wolno i chłostał gorliwych żandarmów. W akcjach ,,Szarego” jest błyskotliwość partyzanta oparta na dokładnie przygotowanym planie. I wielkie szczęście. Tak było w zakładach im. Goeringa w Starachowicach, gdzie ,,Szary” ze swoimi ludźmi otworzył kasę i na potrzeby oddziału zdobył wielką jak na owe czasy sumę pieniędzy. Znakiem rozpoznawczym 150 osobowego oddziału ,,Szarego” były czarne berety i świetne wyposażenie w zdobyczną broń. Panował nad dyscypliną, nie tolerował picia alkoholu i jakichkolwiek form partyzanckich konfiskat.

Był człowiekiem głęboko religijnym. W jego oddziale odprawiane były Msze Święte polowe. Wiara w Boga dawała siłę i nadzieję. Nadzieję na przyszłą wolną Polskę, tak jak w czasie słynnej koncentracji 11 listopada 1943 roku w lasach na Szczytniaku, kiedy ksiądz kapelan Zygmunt Głowacki ,,Jaskólski” odprawił Mszę Świętą dla zgrupowanych oddziałów ,,Ponurego”, ,,Szarego”, ,,Mariańskiego”, ,,Robota” i ,,Kmicica”. W czerwcu 1944 roku grupa szturmowa ,,Szarego” rozbiła areszt w Końskich wysadzając trotylem więzienną bramę i uwalniając więźniów, w tym swoich łączników. Przyjmuje do oddziału prawie 30 żołnierzy sowieckich, którzy uciekli z obozu w Baryczy koło Końskich. Z Ormianinem doktorem Muszeniem, w randze majora, będzie przyjaźnił się po wojnie przez długie lata. Szlak bojowy ,,Szarego” to między innymi akcja w Suchedniowie, zdobycie pociągu z amunicją i przygotowania do akcji Burza. Następuje koncentracja 3 pp Leg. AK, Szary dowodzi II batalionem. Żołnierze wierzyli, że pójdą na pomoc Warszawie, a także będą zdobywać Kielce oraz Radom. Akcję odwołano. We wrześniu 1944 roku ,,Szary” idzie z odsieczą mieszkańcom Radoszyc pacyfikowanym przez oddział SS. Potem następuje starcie pod Trawnikami, Radoszycami i prawdziwa bitwa pod Szewcami koło Chęcin, w której po stronie niemieckiej udział wzięły niemieckie samoloty i artyleria. ,,Szary” nie zdążył rozbić więzienia w Radomiu, bo rozpoczęła się niemiecka ofensywa i 17 stycznia do Radomia weszła Armia Czerwona oraz oddziały NKWD. Już od pierwszych dni tzw. Wyzwolenia zaczęto aresztować i wywozić członków niepodległościowych struktur podziemnych. ,,Szary” przystępuje do organizacji NIE, a potem WiN. W kwietniu i maju aresztowano sztab 2 dywizji legionowej AK Okręgu Radomsko-Kieleckiego m.in. dowódcę kpt. Antoniego Żółkiewskiego ,,Lina”, kapitana ,,Siwego”, porucznika ,,Jelenia”, a także kpt. Wyrwę z NSZ. UB aresztowało trzech braci ,,Szarego” i dwóch szwagrów. Braci – Stanisława i Jana oraz szwagrów zamordowano. Wierny żołnierskiej przysiędze ,,Szary” odtwarza konspiracyjne struktury i otwiera zakonspirowane magazyny z bronią. W nocy z 4 na 5 sierpnia Samodzielna Brygada Kielecka pod dowództwem ,,Szarego” w sile 220 żołnierzy podziemia atakuje i rozbija więzienie w Kielcach. Rozbitych cel uwolniono ok. 350 Akowców, w tym komendanta ,,Lina”. Brygada rozformowała się w lasach i uniknęła pościgu pułków NKWD. ,,Szary” ranny został w czasie akcji, która przeprowadzona została bez strat własnych. Podziemie niepodległościowe infiltrowane było przez UB. Zdrajcy znaleźli się również w otoczeniu ,,Szarego”. Nie doszedł do skutku precyzyjnie przygotowany plan rozbicia więzienia na Rakowieckiej w Warszawie przez połączone oddziały ,,Szarego” i Dekutowskiego – ,,Zapory”. ,,Szary” musiał ukrywać się przed pościgiem UB. Ukrywał się pod zmienionymi nazwiskami wraz z żoną Wacławą, łączniczką o pseudonimie ,,Narcyza” i dwoma małymi córeczkami. Aresztowany został 28 lipca 1948 roku w Gdyni-Chyloni. W śledztwie zachowywał się niezłomnie. Przesłuchiwany był w Informacji Wojskowej na ulicy Oczki, a śledztwo z udziałem Różańskiego toczyło się na Rakowieckiej. Jego wewnętrzna siła, postawa i okupacyjna legenda budziła respekt ubeckich oprawców. Dodawał otuchy współwięźniom – m.in. pułkownikowi Skalskiemu z Dywizjonu 303. Jego proces toczył się przy drzwiach zamkniętych w Kielcach. Na Sali sądowej stały karabiny maszynowe. Pierwszy zarzut jaki postawiono ,,Szaremu” to współpraca z hitlerowskim okupantem i ,,długoletni staż w służbie rodzimego faszystowsko – sanacyjnego podziemia”. Skazany został na czterokrotną karę śmierci. Odmówił napisania podania z prośbą o łaskę. Wyrok zmieniono na dożywocie biorąc pod uwagę fakt pomocy Żydom i uratowania jeńców radzieckich oraz przekazania ich z bronią do oddziału AL Moczara. Siedząc kilka miesięcy w celi śmierci nie tracił nadziei powierzając swoje życie Opatrzności Bożej. Przeszedł więzienia w Rawiczu i Wronkach. Wyszedł na wolność objęty amnestią 16 listopada 1956 roku. O całkowitej rehabilitacji nie było mowy. ,,Szary” mówił, że nigdy by o nią do ludowej władzy nie występował. Rozpoczął nowe życie tak, aby nie być zależnym od władzy. Za pożyczone pieniądze kupił kawałek ziemi pod Warszawą w Kaniach, gdzie stopniowo wybudował skromny dom i szklarnię, która dawała mu niezależność. Poświęcił się pracy dla towarzyszy broni, organizował spotkania Szaraków, budował pomniki. Starał się, by świadectwa niepodległościowych działań nie poszły w zapomnienie. Przez wiele lat jego nazwisko i pseudonim okupacyjny były zdejmowane przez cenzurę. Nie pisano słowa o ,,Szarym”. Całym sercem związany był ze swoimi żołnierzami i ich rodzinami. Pointą jego losów jest organizowanie w 1980 roku ,,Solidarności Kombatantów”, której został przewodniczącym 12 grudnia 1981 roku. Po latach gdy można było otworzyć ubeckie teczki ,,Szarego” w IPN, okazało się, że do internowania wyznaczony był już w połowie października 1980 roku. Internowany został 13 grudnia 1981 roku. Jeszcze raz znalazł się w więzieniu, tym razem na Białołęce. Uważał, że ,,internowanie nie może być porównywane z więzieniem i to jeszcze z więzieniem w czasach stalinowskich (.)”. Na prośbę rodziny został zwolniony 16 czerwca 1982 roku. Przez wiele lat był doradcą kardynała Stefana Wyszyńskiego. Podsłuchiwany i inwigilowany był do końca lat 80 – tych. Zrehabilitowany w III Rzeczpospolitej. W 1990 roku doprowadził do zjednoczenia ok. 30 organizacji kombatanckich w Światową Federację Polskich Kombatantów i został jej prezesem. Podniesiony do rangi pułkownika w kwietniu 1995 roku, a 3 maja 2006 roku do stopnia generała brygady przez Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Wielokrotnie odznaczany m.in. krzyżem Virtuti Militari i Krzyżem Walecznych. Najbardziej dumny był z Gwiazdy Wytrwałości – orderu ustalonego 19 września 1831 roku. Był honorowym obywatelem wielu miast Polski. Jest autorem dwóch książek: ,,Wspomnienia Szarego” i ,,Szary przeciw zdrajcom Polski”. W latach 90 – tych związał się z narodowym środowiskiem Tygodnika ,,Ojczyzna”. Zaliczany do najwybitniejszych polskich dowódców partyzanckich i podziemia niepodległościowego. Całe życie był wierny dewizie ,,Bóg Honor Ojczyzna”. Zmarł 14 lutego 2008 roku po wielomiesięcznej chorobie. Generał brygady Antoni Heda – Szary należał do ludzi, o których trzeba pisać w podręcznikach historii. Był bowiem człowiekiem cierpienia do tego stopnia, że stał się symbolem walki o niepodległą umiłowaną Ojczyznę. Jego duch ciągle żyje, a jego bohaterstwo i poświęcenie Polska na zawsze zachowa w pamięci.

Na podstawie artykułu ze strony Urzędu Miejskiego w Iłży

Za: 
Więcej: 

Talmud Encourages Jews To Deceive

Pastor Ted Pike 11.10.2010,  przekład Ola Gordon i Piotr Bein

Ortodoksyjny talmudyczny judaizm sankcjonuje oszustwa i amoralność dla realizacji celów politycznych. Talmud Babiloński zachęca Żydów do kantowania i oszukiwania gojów, kiedy jest to konieczne! Sposób oszustwa jest w motcie Mosadu. W tym tygodniu wypłynęła w Izraelu oficjalna licencja na oszustwa, a nawet na seksualną niemoralność. Wybitny ortodoksyjny  na pytanie studentki o moralności uwodzenia i spania z wrogiem. Jedna z moich studentek […] zatrudniona przez Mosad, chciała wiedzieć, czy przystoi wykonywać taką pracę. Szwat odpowiedział tak i opublikował esej  w Tehumin, corocznym zbiorze artykułów nt. prawa i współczesności. : Nowe badanie halachiczne zdecydowało, że uwiedzenie wroga dla dobra bezpieczeństwa narodowego jest ważną micwą. Faktycznie jest najważniejszą micwą (nakaz prawny). Pracę Szwata opublikował Tzomet Institute, organizacja niedochodowa, zajmującą się płynnym połączeniem judaizmu ze współczesnym życiem izraelskim. Wg Szwata, kobiety można wykorzystywać do uwodzenia agentów wroga, by wyciągać informacje lub doprowadzić do ich aresztowania. Wg Jewish World, kobiety wykorzystano tak w schwytaniu  nuklearnego demaskatora Mordechaja Vanunu i w egzekucji w Dubaju (styczeń 2010) działacza Hamasu. Takie oszustwo, wg rabina, to halacha lub wiążące prawo talmudyczne. Nawet z zamiarem zabójstwa, stosunek płciowy z gojem dla sprawy narodowej jest nie tylko sankcjonowany, ale bardzo ważną micwą […] Nasi Mędrcy Błogosławionej Pamięci podnoszą takie akty poświęcenia na szczyt halachicznej piramidy micw. Szef Tzomet Institute i redaktor naczelny Tehumin, Rabin Jizrael Rozen nazwał badanie śmiałym i ważnym […] Choć jest mało prawdopodobne, by agenci Mossadu zabiegali o rabiniczną poradę, ten esej jest b. ważny i odważny. Autor zna rozprawy religijne i nawet konserwatywni rabini z pewnością zgodziliby się z jego tezą. Orzeczenie Szwata, przekazane przez główną żydowską agencję prasową, prezentuje się bez krytyki. Ujawnia ono niepokojący, a nawet groźny fakt: judaizm talmudyczny zachęca Żydów do osaczania i oszukiwania gojów dla postępu Żydów i spraw żydowskich, jak tylko to im ujdzie. Kiedy się ich złapie i zażenuje Izrael, święte imię Boga (jednoznaczne z dobrą reputacją Izraela) może ulec zniesławieniu. W takim przypadku Talmud nakazuje wycofać się. Ale by ocalić naród żydowski, jest nawet moralne pozwolenie na mord i cudzołóstwo.

Gojów Bóg wyjął spod prawa Stanowisko Talmudu ws. okłamywania gojów zawiera halachiczna sentencja:  Pozwala się na okłamywanie goja (poganina) [Baba Kama 113b, cytowana w The Talmud Unmasked  pastora I. B. Pranaitisa. Żydowskie tłumaczenia Talmudu, przeznaczonego dla współczesnych widowni, parafrazują lub pomijają ten wzburzający urywek. Hebraiści i aramejiści przetłumaczyli mi jednak urywki z Pranaitisa , stwierdzając, że są dokładniejsze od żydowskich tłumaczeń dla publiki]. O prawie i biznesie, Talmud mówi, że goje są poniżej Żydów. Wg  Jewish Encyclopedia (1905), gojów od samego początku Bóg wyjął spod prawa [2. Gentile s. 620.]: Fragment mowy pożegnalnej Mojżesza Pan zszedł z Synaju i ukazał się im w Seir; zaświecił z Góry Paranwskazuje, że Wszechmogący oferował Torę również narodom gojów, ale że nie chcieli jej przyjąć, wycofał im Swoją światłą ochronę prawną i przeniósł ich prawa własności na Izrael, który stosował Jego prawo. Cytat z Habakuka potwierdza to: Bóg przyszedł z Temanu, a Święty z góry Paran […] Stanął i zmierzył ziemię, którą ujrzał, i odsunął [wyjął spod prawa] narody… Talmud dodaje, że On widział, kiedy narody gojowskie stanowczo odmówiły posłuszeństwa 7 nakazom moralnym Noego i dlatego zdecydował wyjąć ich spod prawa. (Baba Kama 38a) Rabini wierzylii, że goje pokazywali głupotę myśląc, że warto było przestrzegać ich praw. Talmud odmawia gojom statusu człowieka, więc nie mogą być sąsiadami Żydów: Przyczyną dyskryminacji był też podły i błędny charakter Gojów […] Z takim charakterem… byłoby oczywiście dosyć niebezpieczne by wierzyć Gojowi jako świadkowi […] Nie można by na nim polegać jak na Żydzie w dotrzymywaniu obietnicy czy słowa honoru (Bek 13b). Goj […] nie jest sąsiadem w rozumieniu odwzajemniania się i odpowiedzialności za straty spowodowane przez jego zaniedbania; nawet nie pilnuje swojego bydła. Nawet najlepsze gojowskie prawa były za prostackie, by pozwolić na obopólność. Znaczenie tych fragmentów jest oczywiste: skoro zwierzęta nie mogą być sąsiadami człowieka, a zachowań ani praw świata zwierzęcego nie muszą przestrzegać ludzie, to świat gojowski jest poniżej żydowskiego. Źródło potwierdza to: Tora wyjęła spod prawa kwestię gojów, podobnie jak bydła.

Na żydowskiej sali sądowej Żydowską pogardę dla gojowskiego prawa najlepiej ilustrowano na sali sądowej. Wyobraźcie sobie żydowski sąd w Babilonie w 350 roku, jak opisuje Jewish Encyklopedia: Zdarzało się, że goj, który chciał skorzystać z liberalnego prawa żydowskiego, pozywał swoich oponentów żydowskich do żydowskiego sądu. W takich sprawach goj odniósłby małą korzyść, gdyż stosowano wobec niego prawo gojowskie, albo żydowskie, które byłoby dla niego najmniej korzystne. Zależnie od sprawy, sędzia powiedziałby Jest to zgodne z naszym prawem albo z twoim prawem. Jeśli to nie satysfakcjonowało goja, można było stosować prawne wybiegi i podstęp przeciw niemu.

Podstawowe źródło powyższego cytatu, Baba Kama 113a (wydanie Koncino), mówi: Jeśli w sprawie między Izraelitą i poganinem możesz usatysfakcjonować Izraelitę zgodnie z prawem Izraela, usprawiedliw go i powiedz Takie jest nasze prawo; a jeśli możesz go osądzić zgodnie z prawem pogan, osądź go i powiedz (drugiej stronie) Takie jest wasze prawo. Jeśli to niemożliwe, używamy wykrętów by je obejść. Taka jest opinia rabina Ismaela, ale wg rabina Akiby, nie możemy próbować obejść ze względu na uświęcenie Imienia. To samo źródło komentuje: ale kiedy nie ma naruszenia uświęcenia Imienia, możemy go obejść. Przez uświęceniu Imienia rabin Akiba rozumie godność i reputację imienia Boga w oczach świata. Jeśli kłamstwo w sądzie przyniosłoby brak szacunku dla Izraela, więc i dla woli Boga Hebrajczyków, to lepiej tego nie robić. Prawdziwe pytanie o wypaczaniu sprawiedliwości przeciw gojowi: Czy Żydowi może się udać? Encyklopedia żydowska podsumowuje opinię większości: Miszna […] oświadcza, że jeżeli goj pozywa Izraelitę, werdykt jest dla pozwanego, jeśli Izraelita jest powodem, otrzymuje pełne odszkodowanie. [2. Gentile s. 620.]

Boskie prawo oszukiwania Talmud nie zatwierdza otwartego rabunku goja, ale szeroko zezwala na pośrednie złodziejstwo; Żyd nie musi oddać gojowi zgubionej rzeczy. Baba Kama 113b: Odnośnie wszystkich zgubionych rzeczy swego brata: to twojemu bratu je zwracasz, ale nie musisz ich zwracać poganinowi. Jak ostrzegł rabin Akiba, Żyd musi unikać znieważania imienia Boga przez oszukiwanie gojów. Ale fragment w Baba Kama 113b, 114a ujawnia, że rabinowi Samuelowi nie przeszkadzało oszukać goja na pełną cenę złotej miski, a rabin Kahana oszukał goja na cenie jak i ilości baryłek. Talmud pochwala oszustwo goja przez szefa słynnej akademii talmudycznej, który zapłacił za złotą miskę mniej niż warta była miedziana. Ten fragment podaje przykłady oszukaństwa przez m.in. Rabiny i Aszi, mędrców z akademii w Surze w Babilonie, dwu najważniejszych postaci w ostatecznym redagowaniu Talmudu.

Własność publiczna Pomimo obaw, że oszukiwanie gojów może...

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • achim.pev.pl