391, Big Pack Books txt, 1-5000
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tkacz Iluzjiautorka : Ewa Bia�o��ckawklepa� ARGAILopowiadanie umieszczone za wiedz� i zgod� AutorkiOpowiadanie "Tkacz Iluzji" jest wst�pnym opowiadaniem z ksi��ki o tym samymtytule,kt�ra wci�� jest dost�pna na rynku, w po�owie tego roku zostanie natomiastwydana cz�� druga pt. "Pio�un i Mi�d"Opowiadanie "Tkacz Iluzji" zosta�o uhonorowane nagrod� im. Janusza ZajdlaLustro lampy nie odbija�o �wiat�a tak jak powinno . Najwy�szy czas aby jezn�w wypolerowa� . Podkr�ci�em knot i zn�w pochyli�em si� na preparatem .Zarodek jaszczurki piaskowej , obrzydlistwo . Tyle tylko , �e ta babranina da mimateria� do pracy nad now� metod� leczenia pora�enia m�zgowego . Ciekawe , copowiedz� starsi Kr�gu . Czy skieruj� opracowanie do kopiarni ? Przednie lustroodbija�o mask� wielookiej poczwary . Cz�owiek maj�cy mikroskop na twarzy wygl�daniesamowicie .Na zewn�trz chaty przera�liwie becza�a koza . Naukowe badania i koza .Bogowie , c� za zestawienie ! Ale i tak bywa , gdy cz�owiek jest magiem wklasie zaledwie obserwatora . Magiem si� nie zostaje , magiem si� rodzisz inigdy nie zdob�dziesz niczego wi�cej ni� to , co zosta�o ci przeznaczone .Chocia� mo�e w�a�nie Kamyk ...Nazywam si� P�owy . Jestem Magiem . Mieszkam w wiejskiej chacie , zarabiamna �ycie leczeniem nosacizny u koni ko�owacizny u owiec . Nastawiam z�amaneko�ci , szczepi� przeciwko gru�licy i sprzedaj� "napoje mi�o�ci" w kt�re sam niewierz� .Wie�niacy okazuj� mi szacunek , chocia� nie sil� si� na tajemniczo�� jakwielu mojego fachu . �yj� jak wszyscy mieszka�cy tej wioski . Zajmuj� niewielk�drewnian� chat� , dziel�c j� z trzema kozami i ... Kamykiem .W�a�nie wszed� . Od reszty pomieszczenia oddziela�a mnie tylko cienka kotarai wyra�nie s�ysza�em �oskot przewr�conego sto�ka , �upanie , zgrzyt pokrywki obrzeg garnka . Niewiarygodne ile ha�asu potrafi� zrobi� ten ch�opiec .Najsmutniejsze �e nie zdawa� sobie z tego sprawy .Szurn�a zas�ona , zza mojego ramienia wysun�a si� r�ka Kamyka , trzymaj�cadu�e , rumiane jab�ko . Usun��em szk�a sprzed oczu i wzi��em podarunek . Kamyku�miecha� si� szeroko pokazuj�c rz�dy bia�ych , r�wnych z�b�w . Co on kombinuje? Jab�ko mia�o w�a�ciwy ci�ar i zapach . Sk�rka stawi�a op�r z�bom a na j�zyksp�yn�� s�odko - kwa�ny sok . Brak�o tylko jednego ."Dobrze" - kiwn��em g�ow� i od�o�y�em jab�ko na st� . U�miech Kamyka znik�jak zdmuchni�ty . Nie tak �atwo by�o go oszuka� ."Dlaczego ?" - d�onie ch�opca zata�czy�y , kre�l�c w powietrzu ci�gi znak�w. "Co by�o �le ? Kt�re elementy ?" .Westchn��em .Kr�g d�oni� na p�ask , dotkn�� skroni , rozprostowa� palce ."Wszystko dobrze . Brak jednego . Nic nie s�ysza�em""Jab�ka te� ...m�wi� ? " - twarz kamyka wyra�a�a zniech�cenie ."Tak"Owoc znikn�� . Ch�opiec odszed� zgarbiony . Jab�ka nie m�wi�y , ale jakwyt�umaczy� g�uchoniememu dziecku , �e przy ugryzieniu s�ycha� chrupni�cie ?Dziesi�� lat temu trafi�em do wsi Strzelce . Nazywa�a si� tak dlatego , �ejej mieszka�cy wytwarzali najlepsze �uki i strza�y w ca�ej p�nocnej Lengorchii. Po co magowi �uk ? C� , przed rozmaitymi obwiesiami chroni nas niewyobra�alnypresti� Kr�gu , ale jak ka�dy �miertelnik posiadamy cia�a �akn�ce nierazdziczyzny . W Strzelcach ch�tnie przyj�to moje us�ugi . Dach nad g�ow� zapewni�mi Chmura , rymarz posiadaj�cy nieliczn� rodzin� . Sk�ada�a si� z cichej ,zatroskanej �ony imieniem Stokrotka i r�wnie cichego dziecka . �ycie wstrzelcach toczy�o si� z niezmienn� regularno�ci� nast�puj�cych po sobie siew�w, zbior�w , narodzin , pogrzeb�w oraz przyjazd�w kupc�w z towarem i po towar .Wie�niacy byli tak samo pro�ci jak ich imiona . Nic nie wskazywa�o na to , bykt�rykolwiek z nich osi�gn�� wi�cej ni� jego ojcowie i dziadowie .Synek Chmury cz�sto bawi� si� samotnie na piaszczystym podw�rku . Z pocz�tkunie zwr�ci�em na niego uwagi . Po prostu ma�y ch�opczyk , usypuj�cy kopczyki zpiasku . Przypadek sprawi� �e pewnego ranka przypatrywa�em si� jego zabawie . Napierwszy rzut oka , ch�opiec m�czy� kilka �uk�w . Ale , o dziwo �uk�w by�o raztrzy , raz siedem ...Mala�y , ros�y ... Bogowie piekie� ! - zmienia�y te� kolory. Ch�opczyk z zaj�ciem wrzuca� je do do�k�w , podsuwa� patyki pod gmeraj�cerozpaczliwie �apki , mrucz�c przy tym monotonnie .- Co ty robisz , ma�y - zapyta�em , by� mo�e zbyt gwa�townie .Brzd�c , poch�oni�ty zabaw� , nie zwr�ci� na mnie uwagi . Powt�rzy�empytanie g�o�niej i stukn��em go w rami� . Malec podskoczy� i zamar� , wlepiaj�cwe mnie nieprzytomne , br�zowe oczy .- Kto ci� tego nauczy� ?Kolorowe cude�ka znik�y . Dwa zm�czone owady umkn�y w chwasty za p�otem .Za sob� us�ysz�em g�os Chmury :- To na nic panie . Urodzi�o si� toto nierozumne . Pociechy z niego nijakiej .Chmura westchn�� ci�ko i poszed� do warsztatu .Uwa�nie obserwowa�em Kamyka . Wypytywa�em jego rodzic�w i odkry�em ponur�prawd� . Dziecko by�o normalne . By�o tylko g�uchonieme , ale to ma�e s��wko"tylko" , urasta�o do niebotycznych rozmiar�w . G�uche dziecko z magicznymtalentem - straszliwa drwina losu . Kamyk ju� w tej chwili , samodzielnie , wprosty co prawda spos�b , potrafi� wykorzysta� swoje zdolno�ci . Czym sta�by si�w przysz�o�ci , gdyby nie jego kalectwo ? Jak d�ugo b�dzie jeszcze tolerowanymmaluchem ? Kiedy stanie si� poszturchiwanym wyrostkiem , darmozjadem ,popychad�em ?Niebawem opu�ci�em t� wie� , ale pami�� o cichym dziecku nie zblad�a .Wspomnienie o Kamyku tkwi�o w niej w postaci cichego wyrzutu sumienia . S� r�nekategorie mag�w . Ja sam wyczuwam my�li i uczucia ludzi . S� tak�e M�wcyodbieraj�cy je i przekazuj�cy , W�drowcy - ci znikaj� w jednym miejscu ipojawiaj� si� w drugim . D�ugo trzeba by wymienia� . Kamyk przejawia� niecz�stospotykany talent Tkacza Iluzjii . Ale kto podj��by si� nauki g�uchego dziecka ?Rok p�niej dotar�a do mnie wiadomo�� z Kr�gu : na po�udniu wy�yny Lennszala�a epidemia i ka�dy mag mia� obowi�zek pom�c w jej opanowaniu . W tenspos�b los zn�w zaprowadzi� mnie do Strzelc�w . Zaraza wygas�a , a ja odszed�emstamt�d , prowadz�c za r�k� ma�ego cichego ch�opca o powa�nej buzi .Od tamtej chwili min�o wiele lat . Kamyk wyrasta� ju� na m�odzie�ca .Sk�ama�bym gdybym powiedzia� �e nigdy nie �a�owa�em tej decyzji , �e nieogarnia�o mnie zm�czenie i zniech�cenie . Nie zawsze potrafi�em zrozumie� Kamyka, a on nie zawsze by� wzorem pos�usze�stwa . Nigdy nie zapomn� pierwszych ,koszmarnych tygodni , gdy porozumienie si� w b�ahych nawet sprawach wydawa�o si�niemo�liwe . Jednak w�r�d zw�tpienia , �ez Kamyka , jego i moich b��d�w wyros�awreszcie wi� nie do zerwania - on by� m�j , ja by�em jego .Nigdy nie nauczy� si� m�wi� . Nie zdawa� sobie sprawy z istnienia �wiatad�wi�ku . "Mowa" , "ha�as" by�y dla niego pustymi poj�ciami . Dlatego te� nigdynie stara� si� cicho zamyka� drzwi , stawia� delikatnie miski , nie trzaska�przedmiotami w naszym gospodarstwie . Na pr�no uk�ada�em mu usta , kaza�emwydycha� w okre�lony spos�b powietrze , k�ad�em jego r�k� na mojej krtani . Mowaby�a dla niego drganiem gard�a , r�wnie niezrozumia�ym , jak dygotanie chustkisusz�cej si� na wietrze . "Czyta�em" umys� Kamyka i widzia�em �wiat takim ,jakim poznawa� go ch�opiec . �wiat gdzie moneta by�a twarda i kanciasta , alenigdy brz�cz�ca , burza oznacza�a b�yskawice a nie gromy .�wi�ci� za to Kamyk triumfy w tym co przeni�s� przez pierwsz� z BramIstnienia . Potrafi� godzinami przesiadywa� w pozycji medytacyjnej , nadaj�ccoraz bardziej fantastyczne kszta�ty najmniejszemu �d�b�u trawy . W ko�cu zacz��kszta�towa� nawet powietrze , poddawa�o si� jego woli jak glina palcom .Marzy�em o tym aby Kamyk stan�� do egzaminu w Kr�gu . �ni�em i ig�ach tatuownika, kt�re kre�li�y znak Kr�gu i run� "d�o�" nad lew� piersi� Kamyka . Niestety ,to tylko sny . Do pe�nego mistrzostwa brakowa�o mu jednej rzeczy . Jego drzewaporuszane wiatrem nie szumia�y , ogniste ptaki by�y nieme , wielkie , gro�nebestie bezg�o�nie otwiera�y paszcze . Potrafi� stworzy� iluzje wszystkiego ,pr�cz d�wi�ku . Z wiekiem coraz bardziej zdawa� sobie spraw� z przepa�ci kt�radzieli�a go od reszty ludzi . Czu� si� coraz bardziej pokrzywdzony , corazbardziej zbuntowany . W�a�nie ten bunt mia� go zaprowadzi� dalej ni� s�dzi�em .Kilka dni po zdarzeniu z jab�kiem , napinana latami struna wreszcie p�k�a .Siedzieli�my przy stole . Kamyk bazgra� w skupieniu na �upkowej tabliczce ,spisuj�c osobiste obserwacje . Usi�owa�em zredagowa� wpis do diariusza w czymprzeszkadza�o mi potworne skrzypienie Kamykowego rysika . Ju� mia�em zwr�ci�ch�opcu uwag� , by go sprawdzi� , gdy Kamyk podni�s� g�ow� znad tabliczki izapyta� : "Dlaczego nie mo�na narysowa� psa , zamiast rysowa� te wzorki ? " . Tuwskaza� palcem na ci�gi run . "By�oby �atwiej "Od�o�y�em pi�ro ."Nie wszystko da si� narysowa� . Sam o tym wiesz . Smutek , zimno , muzyka..." . W momencie sk�adania r�k do ostatniego znaku zrozumia�em pope�niony b��d. "Muzyka" niezmiennie doprowadza�a Kamyka do pasji , gdy� w �aden spos�b niepotrafi�em mu wyja�ni� czym jest . Tak wi�c gdy zrobi�em ten fatalny znak ,Kamyk wybuchn�� . Jego d�onie zacz�y si� porusza� z wielk� szybko�ci� . Twarzch�opca zastyg�a w mask� pe�n� z�o�ci ."Muzyka , co to jest , znowu co� , gdzie trzeba mie� uszy , ja mam uszy i coz tego , mog� ich nie mie� i to b�dzie to samo !" . Szarpn�� si� za nie , jakbychcia� je oderwa� od g�owy . "Nigdy nie b�d� prawdziwym magiem , nie umiemdobrze uk�ada� iluzji , lepiej umrze� i niech to piek�o ..."Przycisn��em mu r�ce do blatu . Trwali�my tak d�ug� chwil� . Wreszcie twarzKamyka straci�a dziki wyraz . Pu�ci�em go . Popatrzy� na zapisan� do po�owytabliczk� , wzi�� rysik i pow...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokrewne
- Strona startowa
- 3bit ciastucho, ღ Dokumenty (txt i y), ღ Przepisy kulinarne
- 3J, Biblia txt, Nowy Testament Bp Romaniuk
- 40 LAT, ▀ Teksty Piosenek (hasło. txt)
- 391 - Kod ramki - szablon, Ramki 9
- 391. Leclaire Day - Bal Kopciuszka 02 - Nie ma tego złego, harlekinum, Harlequin Romance
- 391, Prywatne, PrzeglÄ…d prasy
- 3768, Big Pack Books txt, 1-5000
- 3725, Big Pack Books txt, 1-5000
- 371, Big Pack Books txt, 1-5000
- 384, Big Pack Books txt, 1-5000
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- chaotyczny.htw.pl