3949, Big Pack Books txt, 1-5000

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Jacek KaczmarskiPatrycja Volny�ycie do g�ry nogamiEwie i Dankowi,Mai D�oszowi i Danielowibez kt�rych australijska bajka by laby niepe�naPatrycja i Jacek3Tower Press 2000Copyright by Tower Press, Gda�sk 20004IDawniej, gdy by�am ma�a, mia�am zupe�nie inne przygody ni� teraz. Raz nawet le�a�am w��ku przez ca�y dzie�, poniewa� by�am chora. W zesz�ym roku w lipcu by�am w Szczawie(nie za bardzo daleko od Krakowa, ale za to interesuj�co). Gdy przyjechali�my do Szczawy,by�o potwornie zimno; od razu wlaz�am do ��ka i zasn�am w jednej chwili. A kiedymieszkali�my w Monachium i tatu� si� rozchorowa�, le�a� w ��ku i j�cza�, to nasza kotkaTinia, kt�ra ju� nie �yje, wesz�a mu na g�ow�, �eby mu by�o lepiej.Ale to by�o dawniej. A teraz opowiem, jak to si� sta�o, �e mieszkamy w Australii.Tatu� powiedzia�, �e jest zm�czony i jedziemy do Australii, bo tam si� �yje inaczej. Tatu�pisa� piosenki i �piewa�, wi�c ci�gle nie by�o go w domu, a jak by�, to spa� albo krzycza�, �emu nie daj� spa�. Mama tak�e chcia�a jecha� do Australii, bo by�a zm�czona tym �piewaniem,spaniem i krzyczeniem. Powiedzia�a, �e w Australii tatu� b�dzie mia� wi�cej czasu dladziecka, czyli dla mnie. Ja tatusia bardzo kocham, ale chyba nie lubi�, jak ma dla mnie zadu�o czasu.Do Australii leci si� samolotem i ma si� przesiadk� w Londynie. Nigdy nie by�am wLondynie, chocia� bardzo lubi� lata� samolotem. Ogl�da si� r�ne filmy na takim telewizorzew suficie i je si� obiad z malutkich tacek takimi malutkimi sztu�cami jak dla lalek i mo�napoprosi� stewardes� o tyle soku pomara�czowego, ile si� chce. Mama boi si� lata�samolotem, ale tata powiedzia�, �e w Londynie b�dziemy mieli czas na zobaczenie pa�acuKr�lowej, wi�c westchn�a i polecia�a z nami.Na lotnisku w Londynie tata zawo�a� taks�wk�. Bardzo �mieszn�, tak� wysok� i p�kat� jakjedna pani w Szczawie. Powiedzia�, �e ona jest specjalnie wysoka, �eby mo�na by�o do niejwsiada� nie zdejmuj�c cylindra. Kiedy� wszyscy nosili cylindry, je�li chcieli by� eleganccy ije�dzi� taks�wkami. Teraz ju� si� nie nosi cylindr�w. Tata te� nie mia� cylindra i jak wsiada�do taks�wki, to si� uderzy� w g�ow� i by� z�y. Kiedy tata jest z�y, to lepiej nic nie m�wi�, aleto jest strasznie trudne. Chcia�am powiedzie�, �e przylecieli�my do Londynu i jedziemyzobaczy� pa�ac Kr�lowej, ale tatu� krzykn��, �ebym przesta�a k�apa� dziobem. Wi�cprzytuli�am si� do mamy, kt�ra nic nie m�wi�a, bo si� boi je�dzi� samochodem. No ale te�chcia�a zobaczy� ten pa�ac.Jechali�my i jechali�my, pada� deszcz, w taks�wce jako� tak dziwnie pachnia�o, a kierowcam�wi� co� do tatusia po angielsku, czego tatu� nie rozumia�, chocia� te� m�wi� po angielsku.Za oknami ca�y czas by�y jakie� domki, ale nie takie �adne jak nasz w Szczawie. Bardzonudny ten Londyn.Mama mia�a zamkni�te oczy, wi�c nie zobaczy�a, jak przed nami pojawi�a si� nagle pi�knaaleja, z drzewami przystrzy�onymi tak, �e wygl�da�y jak zwierz�ta, a na ko�cu alei sta� pa�acKr�lowej, ca�y r�owy. Weszli�my po ogromnych schodach, na kt�rych po bokach stalieleganccy lokaje, wszyscy w cylindrach, i pokazywali nam, kt�r�dy trafi� do Kr�lowej. Tenpa�ac by� pi�kny. Wsz�dzie wisia�y z�ote kotary, a na czerwonych, rze�bionych meblachle�a�y s�odkie pieski, kotki i �winki. By�y malutkie i mia�y naprawd� kr�lewskie kokardy.Kr�lowa te� by�a pi�kna, w r�owej sukni, z w�osami jak doktor Quinn. Zaprosi�a nas nakolacj�. Troch� dziwna by�a ta kolacja, bo lody podano na plastikowych tackach, jak wsamolocie, ale jak si� jest zaproszonym, zw�aszcza do Kr�lowej, to si� nie grymasi.� Jak ci si� podoba m�j pa�ac, Patrycjo? � spyta�a mnie Kr�lowa, a ja odpowiedzia�am, �ebardzo i �e mo�e do mnie m�wi� Pacia, bo tak na mnie m�wi� wszyscy, no i gdzie jest Kr�l?Tatu� spojrza� na mnie gro�nie, jakbym powiedzia�a co� z�ego.5� Och � u�miechn�a si� Kr�lowa � je�dzi gdzie� po �wiecie i �piewa. To prawdziwyKonik Polny. Ale mo�e to i lepiej, bo kiedy wraca do pa�acu to tylko �pi albo krzyczy, �e munie daj� spa�.Roze�mia�am si� na ca�y g�os, bo to przecie� �mieszne, �e kr�lowie zachowuj� si� taksamo jak tatusie, i klasn�am w r�ce. Nie wiem jak to si� sta�o, ale moja tacka z lodami spad�aprzy tym na pod�og�.� No i popatrz, co robisz! � zawo�a�a mamusia, jak zwykle w takich razach. � Zupe�nienowy dywan!Zeskoczy�am z krzes�a, �eby posprz�ta� zanim tatu� zacznie krzycze�, a tam, pod sto�em,zlizywa� z dywanu moje lody przepi�kny puszysty rudy kot.� Mo�esz go mie� � powiedzia�a Kr�lowa z mi�ym u�miechem. � Przyda ci si� taki s�odkiprzyjaciel w Australii. We� go sobie ode mnie na pami�tk�. Mam jeszcze bardzo du�o innychzwierz�tek.I wtedy sta�a si� rzecz straszna. Tatu� od�o�y� z trzaskiem sztu�ce, spojrza� na Kr�low�okropnym wzrokiem i wrzasn�� na ca�y g�os:� Wiesz, �e przy jedzeniu si� nie m�wi! Przesta� k�apa� dziobem!Obudzi�am si� przestraszona na lotnisku. Mamusia powiedzia�a, �e zasn�am w taks�wce inie chcieli mnie budzi�.�Wielka szkoda � doda� surowo tatu� � nie wiem kiedy zn�w b�dziesz mia�a okazj� zobaczy�Londyn i pa�ac Buckingham.Ale mamusia powiedzia�a mi potem, �e nic nie straci�am, bo ca�y czas pada�o, przedpa�acem by� okropny t�um ludzi, wi�c nawet nie wysiedli z taks�wki, tylko objechali godooko�a i wr�cili na lotnisko. Zdaje si�, �e widzia�am du�o wi�cej ni� oni.Z Londynu do Australii leci si� strasznie d�ugo. Ca�y czas my�la�am o pi�knej Kr�lowej ijej zwierz�tkach. Stewardesa da�a mi kolorowy zeszyt i o��wki, �eby mi si� nie nudzi�o, wi�cpostanowi�am napisa� bajk�. Nazwa�am j� bajk� o �wince z�oton�ce.Dawno temu za g�rami, za lasami �y� sobie Kr�l. Kr�l rz�dzi�, a Kr�lowa mia�a ma��farm� w ogrodzie. W jednej z zagr�d by�y �winki. Kr�lowa najbardziej lubi�a tak� �wink�,kt�rej n�ki by�y pomalowane na z�oty kolor. Natomiast Kr�l nie lubi� tej �winki; lubi� tylkote z r�owymi n�kami, wi�c pewnej nocy, gdy wszyscy ju� spali, podszed� do klatki ze�winkami, wzi�� na r�ce �wink� Kr�lowej i wypu�ci� j� w �wiat. By� jednak lekkomy�lny izostawi� klatk� otwart�, wi�c inne �winki posz�y za z�oton�k�. W ten spos�b ani Kr�l, aniKr�lowa nie mieli ju� swoich �winek i by�o to bardzo smutne kr�lestwo!6IIWszyscy wiedz�, �e w Australii mieszkaj� kangury i misie koala, wi�c jak tylkoprzyjechali�my, to chcia�am je zobaczy� albo jeszcze lepiej mie� takiego misia na w�asno��.Ale najpierw mieszkali�my u cioci Ewy i wujka Danka, a oni mieli w domu tylko syn�wDaniela i D�osza, c�reczk� Maj� i psa Brena. Tatu� powiedzia�, �e jak ju� b�dziemy mieliw�asny domek z ogr�dkiem, to kupi mi psa, a jak b�d� si� nim �adnie opiekowa�a, to pomy�lio innych zwierz�tkach. Wi�c na razie bawi�am si� z Maj� i Brenem, bo D�osz ma ju�jedena�cie lat i woli gra� w koszyk�wk� albo je�dzi� na takich wrotko� �y�wach. Te� bymwola�a, ale jeszcze wtedy nie umia�am, a D�osz umie wszystko najlepiej. I w dodatku jestbardzo przystojny. Mamusia m�wi, �e Daniel te� jest bardzo pi�knym ch�opcem, ale on jestju� stary. Jest ju� chyba nawet studentem i wci�� czyta ksi��ki w toalecie.Bawi�y�my si� z Maj�, �e ona jest ma�� koal�, a ja jej mamusi�. Maja by�a bardzoniegrzeczn� koal�. Trzyma�am j� mocno obiema r�kami, �eby nie spad�a z drzewa i �eby nicjej si� nie sta�o, a ona ci�gle si� wyrywa�a i krzycza�a, �e to ona chce by� mamusi�.Zgodzi�am si� wreszcie by� ma�� koal�, chocia� Maja jest mniejsza ode mnie i nie mog�amnie trzyma� na r�kach. Na mamusi� te� si� nie nadawa�a, bo ca�y czas krzycza�a na mnie,�ebym nie zabiera�a jej zabawek i nie chowa�a do kieszeni. A koale to nie s� prawdziwemisie, tylko torbacze, wi�c ja udawa�am, �e mam tak� torb� na brzuchu i wk�ada�am tamzabawki, jak prawdziwy ma�y nied�wiadek koala.Potem tatu� powiedzia�, �e doros�e koale nosz� swoje ma�e na plecach i zgodzi� si� by�tatusiem koal�. Wdrapa�y�my si� z Maj� na jego plecy i by�o bardzo fajnie, ale tatu� szybkopoczerwienia�, zacz�� sapa� i po�o�y� si� na pod�odze. Wygl�da� raczej jak zm�czonywielb��d, a nie tatu� koala.Potem postanowi�y�my, �e Bren b�dzie kangurem, a my go nauczymy r�nych sztuczek.Tak naprawd� Bren jest bokserem, ale bardzo �agodnym. Lubi� si� z nami bawi�, ale nieumia� skaka� jak kangur, no i nie mia� torby. Maja znalaz�a �adn� torebk� cioci Ewy iprzywi�za�a Brenowi do brzucha, no i posz�y�my do buszu uczy� go skaka�. Busz to takiaustralijski park, gdzie r�ne dziwne ro�liny rosn� jak chc�, prosto na piasku, i nikt o nie niedba. Najpierw Maja, a potem ja pokazywa�y�my Brenowi jak skacze kangur. To by�o bardzoprzyjemne, bo zawsze l�dowa�o si� w piasku. Czasem tylko mo�na si� by�o zadrapa�, je�lijaki� krzak by� za wysoki. Ale Bren nie chcia� si� uczy�. Ucieka� nam w zaro�la. Musia�y�mypobiec za nim, �eby si� nie zgubi�. W buszu mo�na �atwo zab��dzi�.Na szcz�cie Bren zatrzyma� si� w takiej wysokiej trawie i pr�bowa� co� z�apa� �ap�. Toby�a jaszczurka, bardzo du�a, szara w ��te pasy. Bren nie chcia� jej zje��, bo boksery niejedz� jaszczurek tylko konserwy z p�atkami owsianymi, ale chcia� si� pobawi�. Przycisn�� j��ap� i liza�, a ona sycza�a i plu�a. Wzi�y�my Brena na smycz i zaci�gn�y�my do domu, �ebynie zrobi� krzywdy biednej jaszczurce.W domu Bren zachowywa� si� bardzo dziwnie. K�ad� si� pod �cian�, a jak wstawa�, to si�przewraca�. Potem zacz�� wymiotowa�. Ciocia Ewa okropnie si� zdenerwowa�a. Powiedzia�a,�e trzeba i�� do weterynarza. Wtedy ja opowiedzia�am o jaszczurce, a Maja krzykn�a �emo�e to by� w��. Ciocia Ewa spojrza�a na nas przera�ona.� Jaszczurka czy w��? � zapyta�a i wida� by�o, �e to bardzo wa�ne. Maja wo�a�a, �e w��,ale ja widzia�am lepiej i mam mocniejszy g�os, wi�c krzykn�am, �e jaszczurka, taka wielka,br�zowa i zielona, a sycza�a pewnie dlatego, �e w tej trawie mia�a ma�e i ba�a si�, �e Brenzrobi im krzywd�. I �e Bren jej nie ugryz� ani ona nie ugryz�a Brena, tylko on j� liza�, a onana niego plu�a.7� Jedziemy do lekarz... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • achim.pev.pl