4089, Big Pack Books txt, 1-5000

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Karol MaliszewskiPR�BY �YCIATower Press 2000Copyright by Tower Press, Gda�sk 2000STRYCHZawo�a�em w mro�n� noc, nikt nie odpowiedzia�. W poniedzia�ek mia�em i�� do nowej pracy.W kopalni d�ugo nie zagrza�em miejsca. Podziemie wyplu�o mnie. Na powierzchni pl�ta�em si�mi�dzy s�gami drewna, zamiata�em plac opa�owy. Potem znalaz�em prac� w cegielni, "prosz� stawi�si� o sz�stej, w poniedzia�ek".Poci�g wcina� si� w bia�y pergamin, okopcone no�yce rytmicznie kroi�y puszysty pejza�. Jedynypasa�er w ostatnim wagonie, ja. Otworzy�em okno, krzykn��em pod wiatr, kt�ry natychmiast wcisn��mi te s�owa z powrotem do gard�a. Te, kt�rym uda�o si� wymkn��, ci�gn�y si� za poci�giemob�oczkiem pary. Odrobina ducha ze mnie, male�ka pneuma. Krzycza�em, �e jestem, �e jad�. �e�yj�. W �ele�niakach na peronach gas�y ogniska, migota�y �wiat�a stacyjek odrzucanych gdzie� wdal.W ubikacji zostawi�em wiersz napisany ubieg�ej nocy. Mo�e kiedy� kto�... Chcia�em napisa�"sraj�c". Przeczyta. Obok wydrapanego sloganu z rymami ( li�ci, komuni�ci) by� te� anons o spotykaniusi� w okre�lonych godzinach "celem brania do buzi". Drzwi toalety stawi�y niespodziewanyop�r, z zawias�w posypa�y si� rdzawe opi�ki. Pisk hamulc�w, �wietliste bryzgi spod k� w ciemno�ci.Nie zaskoczy� mnie buchaj�cy par� osobnik skryty za w�g�em, troch� ju� pod dachem jakiego�magazynu. A wi�c dokumenty. Wagony z chrz�stem przesuwano na s�siedni tor. "Koniec �wiata,wysiada�!" Nie znalaz�em ich w kieszeni. Zawsze to dr�enie r�k. Opar�em plecak o zlodzony bruk,grzebi�c w kieszonkach. Twarz ��ta od blasku stacyjnych lamp. Drgn�� miesie� mi�dzy nosem aokiem. Chyba mia� tam jak�� blizn�.W szarej, przyfabrycznej, mgle dzie� wsta� nieufnie, ospale. Kolega mieszka� przy hucie kryszta��w.Wychodz�c do pracy, szarpn�� za ko�dr�. Nie min�o wiele czasu, gdy by�em gotowy dodalszej drogi. Zasypa�o czarny szlak mi�dzy �mijowcem a Porajsk� Prze��cz�. Zawia�o. Wiedzia�em,�e za grub� �cian� mg�y pulsuj� ska�y Strychu. Tam postanowi�em sp�dzi� ostatnie dniwolno�ci. W poniedzia�ek mia�em si� stawi�. "Pomocnik piecowego". D�ugo musia�em t�umaczy�funkcjonariuszowi sw�j chwilowo nie uregulowany stosunek. Noga za nog� posuwa�em si� w stron�Czarnej G�ry. W jednym miejscu szlak ��czy� si� z szos�. Mo�na by�o i�� po �ladach ci�gnik�wi ci�ar�wek. Odpocz��em, obesch�em. Pr�bowa�em rozpali� ognisko, ��cz�c strz�py brulionu - tewiersze przesta�y mnie cieszy� - z pastylkami paliwa. Ok�adka zeszytu przedstawia�a namolnebraterstwo, kilka splecionych ze sob� flag. Wzm�g� si� wiatr. Przy�pieszy�em kroku i przez star�przecink�, skrajem m�odnika, dotar�em do sudeckiego traktu, pe�zn�c delikatnie po jego zlodzonejpowierzchni. Raz po raz zapada�em si� z trzaskiem, t�uk�c j�drami o twardy �nieg.5Ju� w poci�gu wyobra�a�em sobie, �e mnie poch�onie, zasypie. Strych pomo�e podj�� decyzj�,kt�r� odk�ada�em z dnia na dzie�. Wszystko ku temu zmierza�o. Puszcza�y wi�zy ��cz�ce ze �wiatem.Pierwsze p�kni�cie przy mazistej dziurze - tak jakby ojciec chcia� porwa� ze sob� jeszczekilku �a�obnik�w - rozje�d�a�y si� nogi na gliniastej �cie�ce, chybota�a trumna. Wuj J�zef zn�wby� pijany, co zapami�ta�em tylko dlatego, �e by� tym czwartym przy trumnie. Antek, Janusz i Romek.A Jacek za ma�y, �eby ojca nie��. Mia�em trzyna�cie lat, bracia ju� pracowali. Spoceni, post�kuj�cypod czarn�, po�yskuj�c� d�bowin�. Ojciec opuch�y i ci�ki, jakby nie ten sam. Kiedyotworzyli wieko, poruszy� si�. Odebra�em to jako znak. Podbieg�em. Odci�gn�li, pocieszali. Matkapr�bowa�a przytula�. A mnie nic nie by�o. Suchy i trze�wy. Stanowczo roz�alony, �e nie dali ponie��.Nie doros�em do trumny. Ksi�dz patrzy� na mnie oficjalnie. W tym momencie nie przypomina�emjego ulubionego ministranta. Kilka uderze� �opat� pijaczyny Gurdziela, monotonne szuflowaniei ziemia zwar�a si� na powr�t. Glina szybko si� zesch�a, wie�ce zgni�y. Kilka tygodni p�niejprzyszli�my tam z kolegami na kasztany. Sypa�y si� na ten gr�b jak i na inne.W og�lniaku czu�em si� wspaniale. Dobry profesor Macewicz potrafi� przytuli� jak syna i niezwa�a� przy tym na b��dy ortograficzne. "To p�niej, p�niej...teraz id� za g�osem talentu." Gdybymm�g� tam zostawa� na noc, cho�by w kot�owni, by�bym najszcz�liwszym cz�owiekiem wtych g�rach. Mo�e nie dosi�ga�yby mnie koszmary, w kt�rych umiera�em w m�ce i po przebudzeniud�ugo nie mog�em zasn��, wierc�c si� na poojcowskim tapczanie. Mi�o�� do kole�anki z klasywybawi�a mnie z opresji, ju� zupe�nie nie mog�em spa�. Ukradkiem wychodzi�em z domu i ch�odzi�emtwarz, kilkana�cie kilometr�w id�c dolin� Buk�wki wprost pod jej ciemne okna. Wraca�emnad ranem, ubo�szy o kartk� z diariusza, kt�rego prowadzenie zaleca�, chyba terapeutycznie, profesor.Hania znajdowa�a t� kartk� przybit� do okiennicy. Nazajutrz w szkole pyta�a, co znacz� poszczeg�lnemetafory i kiedy wreszcie przestan� j� straszy� po nocach. Smuk�a i br�zowa, czysta ipromienna, ga��zeczka Hanna. Nawet nie potrafi�em po m�sku spojrze� w te wielkie, b��kitne oczy.Pewnego wieczora zew by� tak silny, �e wybieg�em, nie gasz�c �wiat�a w kuchni. Zostawi�emw��czon� maszynk� elektryczn�. Zrobi�a si� dziura w stole, potem w pod�odze, i to sz�o dalej. Gdywr�ci�em, stra�acy musieli mnie zas�ania�, ale matka i tak mnie dopad�a, bij�c na o�lep. Wykwaterowalinas na Woliborskie Przedmie�cie, do barak�w rotacyjnych, kt�re po ostatniej powodzi trzebaby�o zburzy�.Gwizdanie powt�rzy�o si�. Kto� nawo�ywa� we mgle, pogwizdywa�. Poczeka�em na niego. Wy�oni�si� po prawej stronie, a by�em przekonany, �e wyjdzie z lewej. Benek Kuciewski. Sk�d on si�tu wzi��? Stan�� jak wryty. Krucza czupryna, wydatny nos i charakterystyczne, nier�wne z�by.Czy mi nie zimno? Nie. Napij si�. Dobra. Wyci�gn�� piersi�wk�. Zapiek�o, chwytaj�c serce wogniste szczypce. Wstrz�sn�o mn�, rzuci�o w �nieg, a� si� musia�em oprze� o �wierka. �miech. �enie mam wprawy, a m�j stary mia�, �e ho, ho. Co ci gnoju do tego, czep si� tramwaju, a nie mojegostarego, za twoje nie pi�!Przecierali�my szlak na zmian�. Czy Benek by� mi zes�any na pociech� i poratowanie, czy to raczejja jego wspomog�em? Szli�my. Opowiada�, jakie cuda czekaj� na g�rze, dzisiaj na Strychustudencki zjazd kole�e�ski. Zaci��em si� w sobie na t� wie��, chcia�em po�egna� si� i odwr�ci�.Benek namawia� i n�ci�. Wyobrazi�em sobie kominek w schronisku na Hali pod Strychem, przy�pieszy�emkroku. Niech tam. Jako� wytrzymam, byle ju� �ci�gn�� sztywne spodnie i mokre buty,usi��� przy kominku i nic nie m�wi�. Patrze� w ogie�, patrze� w twarz szlochaj�cej matki, widzie�szamocz�cych si� stra�ak�w, zbity t�um sparali�owanych s�siad�w, oskar�ycielsko nastawionychbraci. Zapomnie�.Na egzaminie pr�bowa�em m�wi� co� o Gidzie. Bezbarwnego cz�owieczka zacieraj�cego za�zawioneoczy zainteresowa� m�j zachwyt nad �wie�o przeczytanymi "Fa�szerzami". Ten chwilowyb�ysk w jego oku przewa�y�. Eugeniuszowi, z kt�rym razem wyruszy�em na egzaminy do wielkiegomiasta, nie uda�o si�. Siedzia� na tapczanie i p�aka�. Pokoje w hotelu "Piastowska Korona"przyt�acza�y ogromem. Geno skulony gdzie� w k�cie, w ciemno�ci. Najbardziej �a�owa� tego, �eniepotrzebnie zapisa� si� do partii. M�wiono, �e na dziennikarstwo bez tego ani rusz. To jednak6nie wystarczy�o. P�aka� nad swym dalszym losem w miasteczku. T�umaczy�em, �e spr�buje za rok.Nigdy ju� nie spr�bowa�. Pracowa� w kopalni, mia� wypadek, rozwi�d� si� z �on�. Zamieszka�emw akademiku "Non Grata" przy Basztowej 7. By�o nas sze�ciu w pokoju. Kolega z roku, szafa wszaf�, ��ko w ��ko, cz�owiek z drugiego kra�ca Sudet�w, uczy� si� pilnie starocerkiewnos�owia�skiegoi szybko zapomina� o swoim Technikum Hodowlanym. Ze mn� by�o coraz gorzej.Nie widziano mnie tam, gdzie by� powinienem. W tym czasie �l�cza�em w czytelniach nad stertamistarych czasopism literackich. Koniecznie chcia�em znale�� "Poezj�" z debiutem Wojaczka i komentarzemKarpowicza. Dogrzeba�em si� w bibliotekach do ksi��ek, o kt�rych dot�d mog�em tylkomarzy�. Nietzsche. Novalis. Holderlin. Nie zaliczy�em ekonomii politycznej, potem wychowaniafizycznego. Towarzysz zza szafy gor�co namawia� do wyj�cia z tej nory i poprawienia sytuacjina uczelni. "Nie wszystko stracone". Poczciwina. Rzuca�em w niego Baudelairem, potem zrywa�emsi� i ca�owa�em nadw�tlon� obwolut�. Rechot. Chcia�em by� artyst�, na razie by�em b�aznem. Rechot!Z Rimbaudem na ustach wychodzi�em w noc. Nad kubkiem herbaty w dworcowym barzeczyta�em Jacoba i Nervala. Skre�lony z listy student�w waletowa�em przez jaki� czas, dop�ki kierowniknie znalaz� w moim tapczanie powielacza. Do dzi� nie wiem, kto go tam schowa�. Weso�yinseminator zza szafy? Spa�em na bombie, nie wiedz�c o tym. Chcia�em co� zrobi� dla ojczyzny,lecz zaci�ta twarz i w�skie, sine usta konspiratora z pokoju obok deprymowa�y, odstr�cza�y.Na Strych szed�em si� zabi�, mia�em skoczy� z wiatraka na po�udniowym sk�onie. To by� w�a�ciwieagregat pr�dotw�rczy, dzisiaj �ladu po nim nie ma. Ale wtedy sta� i kusi�. Wyobra�a�emsobie, �e rzuc� si� na �elazn� �mig�. I to b�dzie jak b�ysk samurajskiego miecza na filmach Kurosawy.Benek gada� i gada�. Jak� to on dziewuch� zapozna� na ostatniej dyskotece w �cinawce, jakijego brat ma we Wroc�awiu samoch�d, jak ojcu palca w tartaku obci�o, ile dosta� odszkodowania,a matka by�a w szpitalu, bo jej co� wycinali. Wchodzi�em do schroniska og�uszony t� paplanin�.Pali�y si� �wiece i lampy naftowe. Przy kominku zaro�ni�ty facet gra� na gitarze i �piewa� Stachur�.Poczu�em si� ura�ony. Moi prorocy byli nie tylko moimi prorokami. Dra�ni�o mnie robienie pioseneczekz filozofii.W grupie wyr�nia�a si� drobna, szczup�a dziewczyna o twarzy kolegi z dzieci�stwa. M�wionona niego Anio�ek, taki by� �adny. Dzisiaj �pi pod mostem, typowy menel z wielk�, czarn� brod�, niewysz�o mu. Dziewczyna �mia�a si� w g�os, potem czesa�a si� przy ogniu. W pewnym momencieunios�a si� i zacz�a s�... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • achim.pev.pl