4 Sobór w Chalcedonie 451r, Sobory kościoła

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

LIST PAPIEŻA LEONA DO FLAWIANA, BISKUPA KONSTANTYNOPOLA, O EUTYCHESIE


1. Po przeczytaniu listów Twojej miłości - a dziwimy się, że zostały wysłane tak późno - oraz po przejrzeniu według porządku sprawozdań z czynności biskupich, dowiedzieliśmy się wreszcie, jakie powstało u was zgorszenie przeciwko nienaruszalności wiary. To, co przedtem było ukryte, teraz ukazało się nam z całkowitą jasnością. Eutyches, który wydawał się godny czci jako prezbiter, okazał się wielce nieroztropny i za mało wykształcony. Można zastosować do niego słowa Proroka: „Nie chciał zrozumieć, aby dobrze czynić; nieprawość obmyślał na łożu swoim".

2. Czyż może być coś bardziej szkodliwego, niż wymyślać rzeczy bezbożne i nie ustępować przed mądrzejszymi i bardziej uczonymi? Lecz w taką głupotę popadają ludzie, którzy wówczas, gdy jakaś niejasność przeszkadza im w poznaniu prawdy, rozwiązania trudności nie szukają w pismach Proroków ani w listach Apostołów ani w autorytecie Ewangelistów, lecz zwracają się do samych siebie. Przeto stają się mistrzami błędu, ponieważ nie byli uczniami prawdy. Co za wykształcenie uzyskał ze świętych kart Nowego i Starego Testamentu ten, który nie zrozumiał nawet podstawowego znaczenia samego Symbolu? Serce tego starca nie przyjęło jeszcze tego, co po całym świecie jest wyznawane głosami ludzi mających dopiero przyjąć chrzest.
3. Skoro nie wiedział, co należy myśleć o wcieleniu Słowa Bożego, i nie chciał się trudzić studiowaniem obszernych ksiąg Pisma świętego, aby dostąpić światła zrozumienia, powinien był przynajmniej słuchać z uwagą owego wspólnego i jednomyślnego wyznania, jakie składa cała społeczność wiernych. Wyznaje ona, że wierzy w Boga, Ojca Wszechmogącego i w Jezusa Chrystusa, Syna Jego jedynego a naszego Pana, który narodził się z Ducha Świętego i z Maryi Dziewicy. Te trzy twierdzenia rozbijają wymysły prawie wszystkich heretyków.
Gdy bowiem wierzy się w Boga: i Wszechmogącego i Ojca, wskazuje się tym samym na istnienie współwiecznego Mu Syna. Syn w niczym nie różni się od Ojca, ponieważ jest Bogiem z Boga, Wszechmogącym z Wszechmogącego, Współwiecznym - zrodzonym z Wiecznego. Nie jest późniejszym w czasie ani niższym potęgą, ani różniącym się chwałą ani oddzielonym istotą.
Ten sam odwieczny Jednorodzony odwiecznego Rodzica narodził się z Ducha Świętego i z Maryi Dziewicy. Narodziny doczesne owym narodzinom Bożym i odwiecznym niczego nie ujęły ani niczego nie dodały, ale całe zostały poświęcone dla naprawienia człowieka, który został oszukany. Swoją mocą miały zwyciężyć śmierć i zniszczyć diabła, który panował nad śmiercią. Nie moglibyśmy bowiem pokonać sprawcy grzechu i śmierci, gdyby - Ten, którego ani grzech nie mógł splamić, ani śmierć nie mogła zatrzymać - nie przyjął naszej natury i nie uczynił jej swoją.
Poczęty zaś został z Ducha Świętego w łonie Dziewicy - Matki, która tak go wydała na świat bez naruszenia swego dziewictwa, jak Go w nienaruszonym dziewictwie niegdyś poczęła.
Lecz jeśli nie mógł [Eutyches] zaczerpnąć jasnego zrozumienia z tego najczystszego źródła wiary chrześcijańskiej, ponieważ własne zaślepienie zaciemniało mu blask oczywistej prawdy, niechby się poddał nauce ewangelicznej Mateusza, który mówi: „Księga rodowodu Jezusa Chrystusa, syna Dawida, syna Abrahama”. Powinien był sięgnąć do nauki Apostołów i przeczytać w Liście do Rzymian: „Paweł, sługa Jezusa Chrystusa, powołany na apostoła; wybrany dla głoszenia Bożej ewangelii, którą Bóg w przeszłości zapowiadał przez proroków w świętych księgach o swoim Synu utworzonym dla Niego według ciała z potomka Dawidowego”. W pobożnej trosce powinien też był zwrócić się do kart pism prorockich, a znalazłby obietnicę Boga mówiącego do Abrahama: „W potomku twoim będą błogosławione wszystkie narody”. I aby nie mieć żadnych wątpliwości, co to za potomek, mógł pójść za słowami Apostoła: „Obietnice zostały dane Abrahamowi i potomkowi jego. I nie mówi: «i potomkom», co wskazywałoby na wielu, ale w liczbie pojedynczej: «i potomkowi», przez co wskazano na jednego, to znaczy Chrystusa”. Powinien też był wsłuchać się w swym wnętrzu w przepowiednię Izajasza, który mówi: „Oto Panna pocznie i porodzi Syna i nazwie Go imieniem Emmanuel”, „co się tłumaczy Bóg z nami”. Przeczytałby też wiernie słowa tego samego proroka: „Dziecię nam się narodziło, Syn został nam dany, na Jego barkach spoczęła władza. Nazwano Go imieniem: Przedziwny Doradca, Bóg Mocny, Książę Pokoju, Ojciec przyszłego wieku”. Nie mówiłby wówczas zwodniczo, że Słowo stało się ciałem w ten sposób, że wydany na świat z łona Dziewicy Chrystus miał postać człowieka, ale nie posiadał prawdziwego ciała z matki.

Czy może dlatego uznał, że Pan Jezus Chrystus nie posiada naszej natury, ponieważ Anioł posłany do błogosławionej Maryi rzekł: „Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię. Dlatego też święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym”? Skoro poczęcie Dziewicy było dziełem Bożym, to czy dlatego ciało poczętego nie będzie z natury poczynającej matki? Lecz nie w ten sposób powinny być rozumiane owe narodziny nadzwyczajnie cudowne i cudownie nadzwyczajne, jakoby przez nowość tego stworzenia miały zostać usunięte właściwości rodzaju. Płodność dał Dziewicy Duch Święty, a prawdziwość ciała wzięta została z Jej ciała. Kiedy Mądrość budowała sobie dom: „Słowo stało się ciałem i zamieszkało w nas”, to znaczy w tym ciele, które wzięło z człowieka i które ożywiło duchem życia rozumnego.
4. Przy zachowaniu własności każdej z dwu natur, które połączyły się w jedną osobę, majestat przyjął pokorę, moc - słabość, a wieczność - śmiertelność. Dla spłacenia długu naszej natury, natura nienaruszalna zjednoczyła się z naturą podlegającą cierpieniu, ponieważ wymagało tego nasze uleczenie. Przeto jeden i ten sam „pośrednik Boga i ludzi, człowiek Jezus Chrystus”, mógł umrzeć według jednej [natury] i nie mógł umrzeć według drugiej. W całkowitej i doskonałej naturze prawdziwego człowieka narodził się prawdziwy Bóg, cały w tym, co jest Jego i cały w tym, co jest nasze. «Naszym» nazywamy te właściwości, które Stwórca nadał nam na początku, a które podjął, ponieważ musiały zostać naprawione. Z tego bowiem, co wprowadził zwodziciel, a zwiedziony człowiek przyjął, w Zbawicielu nie było nawet śladu.

Poddał się [On] słabości wspólnej wszystkim ludziom, nie dlatego, że miał udział w naszych przewinieniach. Przyjął „postać sługi” bez zmazy grzechu, wywyższając to, co ludzkie, nie umniejszając zaś tego, co Boże, ponieważ to uniżenie - przez które niewidzialny objawił się jako widzialny, a Stwórca oraz Pan wszystkich rzeczy zechciał stać się jednym ze śmiertelnych - było pochyleniem się ku nam miłosierdzia a nie wyrzeczeniem się mocy.

Stąd Ten, który pozostając w postaci Bożej stworzył człowieka, w postaci sługi stał się człowiekiem; zachowuje bowiem swoje właściwości, bez żadnego braku, każda z Jego dwu natur i ani postać Boża nie niszczy postaci sługi, tak postać sługi nie umniejsza postaci Bożej. Diabeł chełpił się, że człowiek, zwiedziony jego oszustwem, utracił Boże dary i obrabowany z wiana nieśmiertelności podległ twardemu wyrokowi śmierci. Znalazł pociechę w tym, że ma wspólnika w swoim przestępstwie i że podzieli swój los z niewiernym człowiekiem. Myślał, że Bóg, czyniąc zadość wymogowi sprawiedliwości, zmienił swój wyrok w stosunku do człowieka, którego stworzył w tak wielkiej godności. Dlatego potrzebne było, ażeby stosownie do swego planu nie dającego się zgłębić - niezmienny Bóg, którego wola nigdy nie może wyzbyć się łaskawości - dopełnił powziętego z miłości swego pierwotnego zamiaru wobec nas poprzez bardziej ukrytą tajemnicę, a człowiek, przewrotnością diabelskiej niegodziwości przywiedziony do grzechu, nie zginął wbrew Bożemu postanowieniu.

5. W ten sposób Syn Boży zstępuje z niebiańskiej stolicy na niskość tego świata, nie odstępując w nowym porządku od chwały Ojca, zrodzony w nowych narodzinach. W nowym porządku: ponieważ niewidzialny w swojej naturze stał się widzialny w naszej; niepojęty chciał być ogarniony; istniejący przed wiekami zaczął istnieć w czasie; Pan wszechświata przyjął postać służebną zasłaniając swój niezmierny majestat; nie podlegający cierpieniu Bóg nie zawahał się być człowiekiem podległym cierpieniu, a nieśmiertelny poddał się prawom śmierci. Zrodzony zaś w nowych narodzinach: ponieważ nienaruszone dziewictwo, nie znające pożądania, udzieliło Mu materii cielesnej. Z matki Pana została wzięta tylko natura, nie grzech; ta natura w Panu Jezusie Chrystusie, zrodzonym z łona Dziewicy, nie różni się od naszej, chociaż Jego narodziny były cudowne. On bowiem jest prawdziwym Bogiem i ten sam jest prawdziwym człowiekiem. W tej jedności nie ma żadnego kłamstwa, gdyż przenikają się wzajemnie niskość człowieka i wzniosłość Bóstwa. Tak samo bowiem jak Bóg nie zmienia się przez miłosierdzie, tak i człowiek nie niknie z powodu godności. Każda z dwu natur w łączności z drugą, wypełnia to, co do niej należy: Słowo czyni to, co należy do Słowa, ciało wykonuje to, co należy do ciała. Jedno z nich rozbłyskuje cudami, drugie podlega zniewagom. I tak jak Słowo nie odstąpiło od chwały równej chwale Ojca, tak samo ciało nie pozostawiło natury nowego rodzaju. Jeden bowiem i ten sam - i należy to często powtarzać - jest prawdziwie Synem Bożym i prawdziwie Synem Człowieczym. Bogiem jest przez to, że „na początku było Słowo i Słowo było u Boga i Bogiem było Słowo”, człowiekiem zaś przez to, że „Słowo stało się ciałem i zamieszkało między nami”; Bogiem przez to, że „wszystko przez Nie się stało i bez Niego nic się nie stało”, człowiekiem znowu przez to, że „uczyniony jest z niewiasty, uczyniony pod Prawem”. Narodziny ciała są objawieniem natury ludzkiej, rodzenie Dziewicy jest znakiem mocy Bożej. Skromność kołyski ukazuje niemowlęctwo dzieciątka, głosy Aniołów ogłaszają wielkość Najwyższego. Ten, którego Herod bezbożnie chce zabić, swoim dzieciństwem podobny jest do innych ludzi, lecz Ten, którego Magowie z radością i w pokorze adorują, jest Panem wszystkich.

Gdy przyszedł przyjąć chrzest od swojego poprzednika Jana, aby się ujawniło, że zasłoną ciała okryte jest Bóstwo, rozlegający się z Nieba głos Ojca powiedział: „Ten jest Syn mój umiłowany, w którym sobie bardzo upodobałem”. Przeto Jego jako człowieka chytrość diabelska wodzi na pokuszenie, Jemu jako Bogu służą Aniołowie. Odczuwać głód, pragnienie, zmęczenie i senność jest oczywiście rzeczą ludzką, lecz pięcioma chlebami nasycić pięć tysięcy ludzi i udzielić Samarytance wody żywej, która sprawia, że pijący ją nie będzie więcej pragnął, stąpać po powierzchni morza, gdy stopy nie zapadają się w toń wody, powstrzymać wiatry i uspokoić burzę bez wątpienia było dziełem Boga. Podobnie, pomijając wiele innych przykładów, nie należy do tej samej natury opłakiwać, z uczucia litości, zmarłego przyjaciela i tego samego przywrócić do życia rozkazem głosu, otworzywszy grób po czterech dniach od pogrzebu, albo zawisnąć na krzyżu, a dzień zamienić w noc i wstrząsnąć wszystkimi żywiołami albo zostać przebitym gwoździami i otworzyć bramy raju wiernemu łotrowi, tak też nie można tej samej naturze przypisywać słów: „Ja i Ojciec jedno jesteśmy” oraz: „Ojciec większy jest niż Ja”. Chociaż w Panu Jezusie Chrystusie jedna jest osoba Boga i człowieka, skądinąd jednak bierze się. w Niej powód wspólnego doznania zniewagi, skądinąd powód wspólnej chwały. Z nas ma bowiem mniejsze od Ojca człowieczeństwo, z Ojca zaś ma równą z Ojcem Boskość.

6. Ponieważ w obu naturach należy uznawać jedność osoby, czyta się, że Syn Człowieczy zstąpił z Nieba, chociaż to Syn Boży przyjął ciało z Dziewicy, z której się narodził. Znowu, mówi się, że Syn Boży został ukrzyżowany i pogrzebany, chociaż przecierpiał te rzeczy w słabej naturze ludzkiej, a nie w samej Boskości, w której Jednorodzony jest współwiekuisty i współistotny z Ojcem. Stąd wszyscy wyznajemy także w Symbolu, że Jednorodzony Syn Boży został ukrzyżowany i pogrzebany, według słów Apostoła: „Bo gdyby byli poznali, nigdy by Pana chwały nie byli ukrzyżowali”.

Nasz Pan i Zbawiciel, gdy kształcił w wierze swoich uczniów, zapytał: „Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego?” Kiedy oni powtarzali różne opinie innych, zwrócił się do nich samych: „A wy za kogo Mnie uważacie?” Mnie, który jestem synem człowieczym oraz którego widzicie w postaci sługi i w prawdziwym ciele - mówicie więc, że kim ja jestem? Wtedy błogosławiony Piotr, natchniony przez Boga złożył wyznanie, które miało stać się oparciem dla wszystkich ludzi, mówiąc: „Ty jesteś Chrystus, Syn Boga żywego”. Słusznie więc został nazwany przez Pana błogosławionym, i od słowa, które oznaczało pierwotnie skałę, wziął niewzruszoną stałość mocy oraz imię ten, który wyznał dzięki objawieniu Ojca, że Ten sam jest Synem Bożym i Chrystusem. Nie mogło bowiem pomóc do zbawienia przyjęcie jednego z nich bez drugiego i równie niebezpieczne było wierzyć, że Pan Jezus Chrystus to tylko Bóg bez człowieka, jak i to, że jest On tylko człowiekiem bez Boga.

Natomiast po Zmartwychwstaniu Pana - a dokonało się ono oczywiście w prawdziwym ciele, ponieważ nie kto inny został wskrzeszony jak Ten, który został ukrzyżowany i umarł - w ciągu owych czterdziestu dni nasza wiara była oczyszczana od wszelkiej niejasności. Rozmawiał przeto ze swoimi uczniami, mieszkał z nimi, wspólne spożywał posiłki, pozwalał siebie dokładnie badać i ciekawie dotykać tym, których niepokoiły wątpliwości. Z tego samego powodu wchodził do uczniów przez zamknięte drzwi i swoim tchnieniem udzielał Ducha Świętego, dawał światło zrozumienia i objaśniał im tajemnice świętych Pism. Ten sam pokazywał uczniom ranę w boku, miejsca przebite gwoździami i wszystkie ślady niedawnej męki, mówiąc: „Popatrzcie na moje ręce i nogi, to Ja jestem. Dotknijcie mnie i przekonajcie się: duch nie ma ciała ani kości, jak widzicie, że Ja mam”. Czynił to, aby można było rozpoznać, że pozostały w Nim odrębne własności natury Boskiej i natury ludzkiej i abyśmy w ten sposób wiedzieli, że Słowo nie jest tym samym, co ciało i abyśmy wyznawali, że Jeden Syn Boży jest i Słowem i ciałem.

Trzeba zatem uznać, że Eutyches jest zupełnie pozbawiony takiego rozumienia tej tajemnicy wiary: nie uznał naszej natury w Jednorodzonym Synu Boga ani w upokorzeniu śmierci ani w chwale Zmartwychwstania. Nie uląkł się wyroku błogosławionego Apostoła i Ewangelisty Jana, mówiącego: „Każdy duch, który uznaje, że Jezus Chrystus przyszedł w ciele, jest z Boga; każdy zaś duch, który nie uznaje Jezusa, nie jest z Boga i to jest duch Antychrysta”. Dzielić Jezusa oznacza bowiem oddzielać od Niego naturę ludzką, a tajemnicę, przez którą, jako jedyną, zostaliśmy zbawieni, znieważać najbezczelniejszymi wymysłami i czynić ją daremną. Zaślepiony co do natury ciała Chrystusa, z konieczności, przez tą samą ślepotę, niedorzecznie musi pojmować Jego mękę. Albowiem, jeśli krzyża Pana nie uważa za fałsz i nie wątpi, że prawdziwa była męka podjęta dla zbawienia świata, to powinien też uznać i ciało Tego, w którego śmierć wierzy. Niech nie zaprzecza, że był człowiekiem o takim samym ciele jak nasze, skoro wie, że podlegał cierpieniu, ponieważ zaprzeczenie prawdziwego ciała jest jednocześnie zaprzeczeniem cielesnego cierpienia. Jeśli więc przyjmuje wiarę chrześcijańską i nie odwraca się od nauczania Ewangelii, niech zobaczy, jaka natura przebita gwoździami zawisła na drzewie Krzyża i niech zrozumie, patrząc na przebity włócznią żołnierza bok Ukrzyżowanego, skąd wypłynęła krew i woda, aby Kościół Boży mógł się obmyć [w chrzcie] i miał napój do picia [w eucharystii]. Niech słucha błogosławionego Piotra Apostoła, że uświęcenie Ducha staje się poprzez pokropienie krwią Chrystusa i niech dokładnie przeczyta słowa tego samego Apostoła, który mówi: „Wiecie bowiem, że z waszego, odziedziczonego po przodkach, złego postępowania, zostaliście wykupieni nie czymś przemijającym, srebrem lub złotem, ale drogocenną krwią Chrystusa, jako baranka niepokalanego i bez zmazy”. Niech nie sprzeciwia się też świadectwu błogosławionego Apostoła Jana, który mówi:

„Krew Jezusa, Syna Bożego, oczyszcza nas z wszelkiego grzechu” i drugiemu: „Tym właśnie zwycięstwem, które zwyciężyło świat, jest nasza wiara. A kto zwycięża świat jeśli nie ten, kto wierzy, że Jezus jest Synem Bożym? Jezus Chrystus jest tym, który przyszedł przez wodę i krew, i Ducha, nie tylko w wodzie, lecz w wodzie i we krwi. Duch daje świadectwo, bo Duch jest prawdą. Trzej bowiem dają świadectwo: Duch, woda i krew, a trzej są jednym”. Oczywiście, kiedy mówi się o Duchu uświęcenia, o krwi Odkupienia i o wodzie chrztu, przyjmuje się, że te trzy rzeczy są jednym i chociaż pozostają odrębne, to żadna z nich nie wyłącza się z wzajemnego związku. Kościół katolicki taką wiarą żyje i taką wiarą wzrasta; wierzy, że nie ma człowieczeństwa bez prawdziwej Boskości ani Boskości bez prawdziwego człowieczeństwa [w Jezusie Chrystusie].
7. Podczas badania, pytany przez was Eutyches, odpowiedział w ten sposób: «Wyznaję, że nasz Pan przed zjednoczeniem składał się z dwóch natur, zaś po zjednoczeniu wyznaję jedną naturę». Dziwię się, że oświadczenie tak niedorzeczne i przewrotne nie spotkało się z potępieniem sędziów, którzy tak przeszli nad tym bluźnierczym twierdzeniem, jakby w nim nie było nic obrażającego uszy. Tymczasem bezbożnością jest mówić, że Jednorodzony Syn Boży miał dwie natury przed wcieleniem i równą niegodziwością utrzymywać, że po tym, jak Słowo stało się ciałem, była w Nim jedna natura.

Aby Eutyches nie sądził, że jego słowa były słuszne i możliwe do przyjęcia, skoro żadnym waszym wyrokiem nie zostały odrzucone, upominamy Twoją miłość i zwracamy się do Twojej sumienności, Umiłowany bracie, abyś dołożył wszelkich starań dla oczyszczenia nieroztropnego i niedouczonego umysłu tego człowieka od zarazy podobnych przekonań - gdy sprawa za natchnieniem miłosiernego Boga dojdzie do pomyślnego zakończenia. Co prawda, jak widać z przebiegu rozprawy, zaczął on już szczęśliwie odchodzić od swoich przekonań, gdy przyparty waszym wyrokiem przyznał, że twierdzi to, czego przedtem nie utrzymywał i przyjął do wierzenia to, co przedtem było mu obce. Lecz ponieważ nie chciał zgodzić się na odrzucenie bezbożnego dogmatu, spostrzegliście, bracia, że on trwa w złej wierze i że godny jest wyroku potępienia. Jeżeli on szczerze i z pożytkiem nad tym boleje i uznaje - chociaż późno - że słusznie naraził się na gniew biskupów, jeżeli wszystko, co błędnie mniemał - dla pełnego zadośćuczynienia - żywym głosem i własnoręcznym podpisem potępi, to okazanie nawróconemu nawet największego miłosierdzia nie będzie rzeczą godną nagany. Przecież nasz Pan, prawdziwy i dobry Pasterz, który duszę swoją położył za owce swoje, który przyszedł, aby dusze ludzkie zbawić a nie zgubić, chce, abyśmy byli naśladowcami jego miłosierdzia. Wprawdzie grzeszących powściąga sprawiedliwość, ale nawróconych miłosierdzie nie odrzuca. Dopiero bowiem wtedy obrona prawdziwej wiary jest naprawdę, pożyteczna, gdy błędne mniemania zostają potępione przez swoich zwolenników.
Dla przeprowadzenia całej sprawy z pobożnością i wiernością wyprawiliśmy w naszym zastępstwie braci naszych, Juliusza biskupa i kapłana kościoła pod wezwaniem świętego Klemensa, Renata, a także syna mego, diakona Hilarego. Daliśmy im jako towarzysza Dulcytiusza, naszego notariusza, którego wierność jest wypróbowana. Ufamy w Bożą pomoc, która sprawi, że ten, który zbłądził, zostanie ocalony od potępionej przewrotności swoich przekonań.
Ciebie, Bracie Najdroższy, niech Bóg zachowa w bezpiecznej opiece.


DEFINICJA WIARY


1. Święty, wielki i ekumeniczny synod dzięki łasce Bożej i z woli najpobożniejszych i miłujących chrześcijaństwo władców, Augustów Walentyniana i Marcjana, zgromadzony w Chalcedonie, mieście metropolitalnym prowincji Bitynii, w kościele świętej i zwycięskiej męczennicy Eufemii, ustalił, co następuje:

2. Pan nasz i Zbawiciel Chrystus, aby umocnić znajomość wiary u swoich uczniów, powiedział: „Pokój mój daję wam, pokój mój zostawiam wam”, ponieważ chciał, aby nikt nie różnił się od swego bliźniego pod względem dogmatów religii i aby jednakowo brzmiało głoszenie prawdy. Ale Nikczemny nie zaprzestaje psuć nasion pobożności swoim kąkolem i ciągle wynajduje coś nowego przeciwko prawdzie. Przeto Pan, jak zawsze to czyni, objawił swoją Opatrzność nad rodzajem ludzkim i wzbudził religijny zapał w pobożnym i najwierniejszym imperatorze oraz zwołał do siebie zewsząd zwierzchników stanu kapłańskiego, aby przez działanie łaski Chrystusa, Pana nas wszystkich, owczarnia Chrystusowa została uwolniona od całej zarazy kłamstwa, a karmiła się zalążkami prawdy.

3. To uczyniliśmy: wspólną uchwałą odrzuciliśmy błędne dogmaty, odnowiliśmy prawdziwą Wiarę Ojców, ogłaszając wszystkim Symbol trzystu osiemnastu [Ojców z Nicei] i zapisaliśmy jako naszych Ojców tych, którzy uznali to święte zgromadzenie, to znaczy stu pięćdziesięciu, którzy później zebrali się w wielkim Konstantynopolu i potwierdzili tą samą Wiarę.

4. Zachowujemy postanowienia oraz wszystkie zasady wiary przyjęte niegdyś przez święty synod w Efezie, któremu przewodniczyli, najświętszej pamięci Celestyn, biskup Rzymu i Cyryl, biskup Aleksandrii. Postanowiliśmy obecnie, że nadal ma jaśnieć wykład prawdziwej i nienagannej Wiary, sformułowany przez trzystu osiemnastu świętych i błogosławionych Ojców w Nicei, których zgromadził tam ówczesny cesarz, pobożnej pamięci Konstantyn. Uznaliśmy również, że nadal pozostają w mocy uchwały stu pięćdziesięciu świętych Ojców, podjęte w Konstantynopolu dla obalenia krzewiących się wówczas herezji i dla umocnienia naszej wiary katolickiej i apostolskiej.
5. Symbol trzystu osiemnastu Ojców z Nicei.

Symbol stu pięćdziesięciu świętych Ojców zebranych w Konstantynopolu.

6.Ten mądry i zbawienny Symbol Bożej łaski wystarczyłby do pełnej znajomości i umocnienia wiary, naucza bowiem w sposób doskonały o Ojcu, Synu i Duchu Świętym i wykazuje przyjmującym to z wiarą, że Pan stał się człowiekiem.

7. Lecz niektórzy próbują odrzucać tak obwieszczoną prawdę i w swoich herezjach tworzą nowe sformułowania. Jedni ośmielają się fałszować tajemnicę Pańskiej ekonomii zbawienia, przyjętej dla nas, i nie zgadzają się nazywać Dziewicę Bogarodzicą. Drudzy zaś wprowadzają [terminy]: «pomieszanie» i «zmieszanie», wyobrażając sobie bezrozumnie, że jest jedna natura ciała i Boskości oraz utrzymują rzecz absurdalną, mianowicie, że przez owo «pomieszanie» boska natura Jednorodzonego podlega cierpieniu.

8. Z tego powodu obecny święty, wielki i ekumeniczny synod, pragnąc odciąć się od wszystkich knowań tamtych ludzi, skierowanych przeciwko prawdzie, głoszący od początku tę samą naukę, zarządził przede wszystkim, że Wiara trzystu osiemnastu świętych Ojców ma pozostać niezmieniona.

9. Potwierdza jako obowiązującą naukę o istocie Ducha Świętego, którą podało później stu pięćdziesięciu Ojców. Zebrali się oni w cesarskim mieście z powodu powstania herezji [pneumatomachów] walczących przeciwko Duchowi Świętemu. W swoim nauczaniu o Duchu Świętym dawali wyjaśnienie, nie wprowadzając do niej niczego nowego, tak jakby brakowało czegoś nauce poprzedników; chcieli jedynie jasno przedstawić swój sposób pojmowania Go, opierając się na świadectwie Pisma świętego i przeciwstawić się tym, którzy próbowali odrzucać jego panowanie.

10. Z powodu zaś tych, którzy próbują znieważać tajemnicę ekonomii zbawienia i bezwstydnie plotą niedorzeczności, jakoby ten, który został zrodzony ze świętej Dziewicy Maryi był tylko człowiekiem, [obecne zgromadzenie] uznaje za swoje listy synodalne błogosławionego Cyryla, zwierzchnika Kościoła aleksandryjskiego, do Nestoriusza i do innych biskupów Wschodu. Zawierają one argumenty odpowiednie do zbicia szaleńczych wymysłów Nestoriusza, a także wytłumaczenie dla tych, którzy z pobożnością i gorliwością pragną poznać prawdziwy sens zbawiennego symbolu. Do tych pism z słusznych powodów dodany został list błogosławionego i wielce świątobliwego Leona, arcybiskupa największego i najstarszego miasta Rzymu, napisany do świętej pamięci, arcybiskupa Flawiana, celem odrzucenia błędnej nauki Eutychesa. Zgodny jest z wyznaniem wiary wielkiego Piotra i stanowi dla nas wszystkich zasadniczą kolumnę przeciwko naukom heretyckim i dla umocnienia dogmatów prawdziwej religii. Święty synod sprzeciwia się tym, którzy próbują dzielić tajemnicę ekonomii zbawienia na dwóch Synów, wyklucza ze świętych zgromadzeń tych, którzy ośmielają się twierdzić, że Boskość Jednorodzonego podlega cierpieniu, przeciwstawia się tym, którzy wymyślają pomieszanie lub zmieszanie dwóch natur w Chrystusie. Wypędza tych, którzy mówią niedorzeczności, twierdząc, że postać sługi, wzięta przez Chrystusa od nas, jest natury niebiańskiej albo jeszcze innej. Wyłącza w końcu tych, którzy wymyślili bajkę, jakoby przed zjednoczeniem były w Panu dwie natury, a po zjednoczeniu tylko jedna.
11. Zgodnie ze świętymi Ojcami, wszyscy jednomyślnie uczymy wyznawać, że jest jeden i ten sam Syn, Pan nasz Jezus Chrystus, doskonały w Bóstwie i doskonały w człowieczeństwie, prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek, złożony z duszy rozumnej i ciała, współistotny Ojcu co do Bóstwa i współistotny nam co do człowieczeństwa, „we wszystkim nam podobny oprócz grzechu”, przed wiekami zrodzony z Ojca co do Boskości, w ostatnich czasach narodził się co do człowieczeństwa z Maryi Dziewicy, Matki Bożej, dla nas i dla naszego zbawienia. Jednego i tego samego Chrystusa Pana, Syna Jednorodzonego, należy wyznawać w dwóch naturach: bez zmieszania, bez zmiany, bez podzielenia i bez rozłączania. Nigdy nie zanikła różnica natur przez ich zjednoczenie, ale zostały zachowane cechy właściwe obu natur, które się spotkały, aby utworzyć jedną osobę i jedną hipostazę. Nie wolno dzielić Go na dwie osoby ani rozróżniać w Nim dwóch osób, ponieważ jeden i ten sam jest Syn, Jednorodzony, Bóg, Słowo i Pan Jezus Chrystus, zgodnie z tym, co niegdyś głosili o Nim Prorocy, o czym sam Jezus Chrystus nas pouczył i co przekazał nam Symbol Ojców.

12. Rozporządziliśmy to z całą starannością i dokładnością, przeto święty i ekumeniczny synod określił, że nie wolno nikomu innej Wiary głosić, spisywać, formułować, myśleć lub innych nauczać. Co się tyczy tych, którzy ośmielają się inną Wiarę układać bądź nauczać i głosić albo przekazywać inny symbol pragnącym z pogaństwa, judaizmu czy jakiejkolwiek innej herezji nawrócić się ku prawdziwemu poznaniu - jeśli są biskupami albo duchownymi, należy ich wykluczyć: biskupów z episkopatu, duchownych ze stanu duchownego, a jeśli są mnichami lub osobami świeckimi, mają być wyłączeni ze społeczności wiernych.


KANONY


I. Kanony każdego synodu mają być zachowane w całości


Postanawiamy, że kanony przyjęte przez świętych Ojców na wszystkich synodach od początku aż do chwili obecnej, winny zachować moc prawa.


II. Nie wolno udzielać święceń za pieniądze

 

Jeżeli biskup udziela święceń za pieniądze i czyni przedmiotem handlu łaskę, której nie można sprzedawać, jeśli za pieniądze konsekruje biskupa lub chorepiskopa lub prezbitera, diakona czy jakąkolwiek inną osobę zaliczaną w poczet duchowieństwa, albo jeśli z chęci brudnego zysku mianuje za zapłatą administratora, adwokata, kuratora czy kogokolwiek, kto podlega prawu kościelnemu, naraża się - gdy tylko zostanie to udowodnione - na utratę swego stanowiska. Co do wyświęconego w ten sposób, to nie będzie miał żadnej korzyści z zakupionych święceń czy promocji, ponieważ ma być pozbawiony zdobytej za pieniądze godności czy stanowiska. Kto był pośrednikiem w tym haniebnym i zakazanym handlu, to jeśli jest duchownym, traci swoje stanowisko, jeśli zaś jest osobą świecką lub mnichem, zostanie wyłączony ze wspólnoty.

III. Duchowny ani mnich nie powinien zajmować się sprawami niezwiąznymi z jego powołaniem


Doszło do wiadomości świętego synodu, że niektórzy członkowie stanu duchownego z niegodnej chęci brudnego zysku dzierżawią obce dobra i obarczają się sprawami doczesnymi, a zaniedbując służbę Bożą biegną do domów ludzi świeckich i powodowani chciwością, przyjmują zarząd majątków. Obecny święty i wielki synod zarządził, by na przyszłość żaden biskup, duchowny czy mnich nie dzierżawił majątków ani nie zajmował się interesami doczesnymi i nie przyjmował zarządu obcymi dobrami. Dopuszcza się wyjątek, gdy prawo zmusza do podjęcia się opieki nad małoletnimi lub biskup miasta powierzy obowiązek troszczenia się o dobra kościelne albo każe, z bojaźni wobec Pana, zająć się sierotami lub wdowami bez opieki lub innymi osobami, które potrzebują pomocy Kościoła. Kto w przyszłości spróbuje przekroczyć te przepisy, będzie obłożony karami kościelnymi.


IV. Mnichom nie wolno nic czynić wbrew woli własnego biskupa, budować klasztoru ani zajmować się sprawami światowymi


Słusznie zasługują na szacunek ci, którzy prawdziwie i szczerze podejmują życie zakonne. Niektórzy jednak życie zakonne traktują jako pretekst, aby czynić zamieszanie w sprawach Kościoła i państwa; wędrują z miasta do miasta i starają się o to, aby budować dla siebie klasztory. Przeto synod postanowił, aby nikt, w żadnym miejscu, nie budował ani nie zakładał klasztoru czy domu modlitwy wbrew woli biskupa miasta. Ponadto mnisi, w każdym mieście i wsi, mają być podporządkowani biskupowi, ich obowiązkiem jest miłować pokój i zajmować się jedynie postem i modlitwą oraz pozostawać w miejscach, które im wyznaczono. Nie wolno im wtrącać się w sprawy kościelne ani światowe ani się nimi zajmować oraz opuszczać swoich klasztorów, chyba, że w przypadku konieczności, nakaże im to biskup miasta. W klasztorach nie wolno przyjmować na mnicha niewolnika bez zgody jego właściciela. Ktokolwiek przekroczy nasze niniejsze rozporządzenia, ma być wyłączony ze wspólnoty, aby imię Boga nie było znieważane. Trzeba w końcu, aby biskup miasta nadzorował klasztory ze szczególną dokładnością.

V. Nie wolno duchownym przechodzić z jednego kościoła do drugiego
W stosunku do biskupów i duchownych, którzy przechodzą z jednego miasta do drugiego, postanowiono, że zachowują wobec nich całą swoją moc kanony uchwalone przez świętych Ojców w tej sprawie.


VI. Żadnego duchownego nie wolno wyświęcać bez tytułu

 

Ani prezbitera, ani diakona, ani nikogo, kto pełni jakąś funkcję w Kościele nie należy wyświęcać w sposób oderwany, to znaczy bez wyznaczenia wyświęcanemu własnego kościoła w mieście lub na wsi, albo martyrium czy klasztoru. Co do wyświęconych bez tytułu święty synod postanowił, by taka ordynacja była uważana za nieważną i by tacy duchowni nie mogli wypełniać swoich funkcji ku hańbie tego, który ich wyświęcił.


VII. Duchownym ani mnichom nie wolno wracać do świata

 

Zarządzamy, że ci, których raz zaliczono w poczet duchowieństwa albo zostali mnichami, nie powinni przyjmować służby wojskowej ani godności cywilnej. Należy wykluczyć tych, którzy odważyli się to uczynić i nie odpokutowali porzucenia wcześniej wybranego powołania dla Boga.

VIII. Domy dla ubogich, martyria i klasztory podlegają władzy biskupów.
Duchowni z domów dla ubogich, klasztorów i martyriów podlegają zwierzchności biskupów w każdym mieście, zgodnie z tradycją świętych Ojców, i nie wolno im, przez samowolę, odmawiać posłuszeństwa swemu biskupowi. Tych, którzy ośmielają się w jakikolwiek sposób zakłócać ten doskonały porządek i nie podporządkowują się swemu biskupowi, o ile są duchownymi, należy ukarać zgodnie z kanonami, a jeśli są mnichami lub osobami świeckimi, mają być wyłączeni ze wspólnoty.

IX. Duchownym nie wolno zwracać się do trybunału świeckiego, lecz mają być sądzeni przez własnego biskupa

 

Jeśli duchowny prowadzi spór z duchownym, nie może zlekceważyć własnego biskupa i zwracać się do trybunału świeckiego. Najpierw powinien przedłożyć sprawę swemu biskupowi, lub, jeśli biskup się na to zgodzi, przedstawić spór arbitrom przyjętym przez obydwie strony. Jeśli ktoś przekroczy ten przepis, podlega karom kanonicznym. Gdy duchowny ma zatarg z biskupem własnym lub obcym, ze swoją sprawą ma się zwrócić do synodu prowincji. Jeśli zaś biskup lub duchowny prowadzi spór z metropolitą prowincji, powinien swoją sprawę przedłożyć albo egzarsze diecezji albo katedrze cesarskiego miasta Konstantynopola, i tam będzie sprawa rozstrzygnięta.

X. Duchowny nie może służyć w dwóch kościołach w dwóch miastach
Duchownemu nie wolno pełnić swojej służby jednocześnie w kościołach dwóch miast, czyli w tym, dla którego został wyświęcony i w tym, do którego uciekł, powodowany pragnieniem próżnej chwały, uważając ten kościół za ważniejszy. Tych, którzy tak postępują, należy sprowadzić z powrotem do własnego kościoła, dla którego ich wyświęcono i tylko tam mogą pełnić służbę Bożą. Jeśli zaś ktoś już został przeniesiony z jednego kościoła do drugiego, nie powinien się już zajmować sprawami kościoła poprzedniego - ani martyriami, ani domami ubogich czy cudzoziemców, które należą do poprzedniego kościoła. Kto po tym zarządzeniu wielkiego i ekumenicznego synodu ośmieli się uczynić coś, co obecnie zakazano, utraci swój urząd.


XI. Potrzebujących pomocy należy zaopatrywać w «listy pokoju»; «listy polecające» mogą być dawane osobom szanowanym

 

Postanawiamy, że wszyscy ubodzy i potrzebujący pomocy, po uprzednim zbadaniu, powinni być zaopatrywani w «listy pokoju» lub w «listy kościelne», jeśli muszą udać się w podróż; nie należy dawać im «listów polecających», gdyż te przysługują tylko osobom cieszącym się poszanowaniem.


XII. Biskup nie może być mianowany metropolitą przez list cesarski, a jedna prowincja nie może być dzielona na dwie

 

Doszło do naszej wiadomości, że niektórzy, działając wbrew zasadom kościelnym, zwracają się do władców, aby edyktami dzielili jedną prowincję na dwie, aby w wyniku tego było w jednej prowincji dwóch metropolitów. Obecny święty synod postanowił, aby w przyszłości żaden biskup nie ośmielił się tak postępować, a jeśli będzie coś takiego próbował, utraci swój urząd. Co do miast, które listami cesarskimi otrzymały już tytuł metropolii, to zarówno one, jak i biskup, który nimi zarządza, niech cieszy się jedynie tytułami honorowymi, właściwe zaś uprawnienia zachowujemy dla prawdziwych metropolii.


XIII. Duchownym nie wolno pełnić służby liturgicznej w innym mieście bez listów polecających
Obcy duchowni i lektorzy nie mogą absolutnie sprawować żadnych funkcji liturgicznych w innym mieście, jeśli nie posiadają listów polecających od własnego biskupa.


XIV. Należącemu do hierarchii kościelnej nie wolno pojmować za żonę heretyczki
Ponieważ w niektórych prowincjach pozwolono lektorom i kantorom żenić się, święty synod postanowił, by żaden z niech nie pojmował za żonę heretyczki. Ci, którzy po zawarciu takiego małżeństwa posiadają dzieci i jeśli już pozwolili, by zostały ochrzczone przez heretyków, powinni dopuścić je do wspólnoty kościoła katolickiego. Dzieci, które nie zostały jeszcze ochrzczone, nie mogą już być chrzczone przez heretyków. Nie wolno też pozwolić im na małżeństwo z heretykami, Żydami i poganami, chyba, że osoba pragnąca wstąpić w stan małżeński ze stroną prawowierną obieca przyjąć prawdziwą wiarę. Jeśli ktoś przekroczy rozporządzenie świetego synodu, będzie podlegał karom kanonicznym.


XV. O diakonisach

 

Nie należy wyświęcać niewiasty na diakonisę przed jej czterdziestym rokiem życia i nie bez bardzo dokładnego zbadania. Jeśli po przyjęciu święceń i sprawowaniu przez jakiś czas swojej służby wyjdzie za mąż, lekceważąc łaską Bożą, należy ją wyłączyć ze społeczności wiernych wraz z tym, z którym się związała.


XVI. Dziewicom poświęconym Bogu nie wolno wychodzić za mąż

 

Dziewica, która poświęciła się Panu Bogu, tak samo i mnich, nie powinni wstępować w związki małżeńskie. Jeśli znajdą się tacy, którzy to uczynią, mają być wykluczeni ze wspólnoty. Postanawiamy jednakże, że lokalny biskup ma prawo okazać im miłosierdzie.

XVII. Nie należy likwidować diecezji zarządzanych przez 30 lat; o nowych miastach


Parafie miejskie i lokalne, należące do jakiegoś Kościoła, bezsprzecznie powinny pozostać pod władzą biskupów, którzy już je posiadają, szczególnie gdy zarządzają nimi bez niczyich zastrzeżeń od trzydziestu lat. Jeśli w okresie trzydziestu lat powstała lub powstaje sprawa sporna, związana z nimi, ci, którzy twierdzą, że zostali pokrzywdzeni, mogą przedłożyć swoją sprawę synodowi prowincji. W przypadku, gdy ktoś zostanie rozsądzony niespra...

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • achim.pev.pl