39 - Pan Samochodzik i Wynalazek Inżyniera Rychnowskiego - Tomasz Olszakowski, Pan Samochodzik
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
PS-39 TOMASZ OLSZAKOWSKI
PAN SAMOCHODZIK
I...
WYNALAZEK INŻYNIERA
RYCHNOWSKIEGO
OFICYNA WYDAWNICZA WARMIA
2
WSTĘP
Do biura przepustek Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej wszedł wysoki, szczupły
mężczyzna. Był ubrany w ciemny garnitur, a w dłoni trzymał cienką, stalową aktówkę.
Była niewiele grubsza od bloku rysunkowego. Przy uchwycie miała szyfrowy zamek i
dodatkowo szczelinę czytnika kart magnetycznych. Siedzący za biurkiem urzędnik
uniósł lekko brwi ze zdziwienia. Widywał od czasu do czasu tego typu pudełka.
Przeznaczano je do przechowywania najcenniejszych, ściśle tajnych dokumentów
rządowych. Wszelkie próby manipulowania przy zamkach kończyły się jednakowo -
specjalnie rozmieszczone ładunki zapalające momentalnie zmieniały zawartość w
garstkę popiołu, zaś zabezpieczenia pirotechniczne zamków sprawiały, że intruz w
najlepszym razie tracił palce.
Przybysz nie wyglądał jednak na członka rządu ani dyplomatę. Cóż, w dobie
kapitalizmu takich teczek używały także najpoważniejsze kancelarie adwokackie oraz
prezesi wielkich firm.
- Czym mogę służyć? - zapytał strażnik.
Przybysz skinął uprzejmie głową na powitanie.
- Mam taki problem - powiedział. - Jestem wykonawcą testamentu inżyniera
Franciszka Rychnowskiego. Zgodnie z jego dyspozycją, depozytariuszem jego odkryć
ma stać się cały naród, toteż pomyślałem, że najlepszym rozwiązaniem tego problemu
będzie odczytanie testamentu z trybuny sejmowej - gość zadziwiająco sprawnie wyjaśnił
swoją sprawę.
Urzędnik spojrzał w zadumie na dziwnego petenta.
- Wie pan, to jest sejm - powiedział wreszcie. - Tu nie można tak sobie wejść na
trybunę i wygłosić orędzia do narodu... Wie pan, ilu wariatów by się pakowało...
Uśmiechnął się poważnie dając do zrozumienia petentowi, że jego akurat nie zalicza
bynajmniej do grona szaleńców.
- Nie muszę odczytywać testamentu z trybuny - gość ochoczo zgodził się na
ograniczenie warunków.
- Musi pan zrozumieć, że to zasadniczo miejsce, gdzie nie wpuszcza się nikogo.
Oczywiście może pan uzyskać przepustkę, uprawniającą do wejścia na galerię, skąd
można przysłuchiwać się obradom...
- Każdy może? - zdziwił się gość.
- Oczywiście. Teoretycznie uprawniony do tego jest każdy obywatel naszego kraju. W
praktyce, aby uniknąć tłoku, powołano nasze biuro przepustek. Tak więc, mimo
najszczerszych chęci, mogę zapewnić panu obecność w sejmie tylko w charakterze
widza.
- Ale przecież papież przemawiał do polskich parlamentarzystów - zauważył
nieznajomy.
- Tak. Ale z całym szacunkiem: po pierwsze, nie jest pan papieżem, po drugie,
przemawiał on na ich zaproszenie... Mam dla pana radę. Niech pan poszuka jakiegoś
posła, który zechce to przeczytać z trybuny. Choć nie wiem, czy marszałek pozwoli...
Wie pan, to miejsce, gdzie tworzy się historię, teraźniejszość i przyszłość naszego
kraju... Może prześle pan ten testament prezydentowi albo do telewizji?
- Jakoś nie mam zaufania ani do mediów, ani do polityków - westchnął przybysz. -
Poproszę w takim razie przepustkę na galerię.
3
- A, to co innego - uśmiechnął się człowiek - Musi pan tylko okazać dwa dokumenty
tożsamości...
Dowód osobisty i prawo jazdy nieznajomego wyglądały zupełnie zwyczajnie.
Urzędnik na wszelki wypadek wpisał nazwisko do centralnego komputera połączonego z
bazami danych policji, BOR-u, UOP-u i kilku innych służb. Sięgnął po blankiet i zaczął
go wypełniać. Nim wpisał dane do pierwszej rubryki, na ekranie umieszczonym tak, by
petenci nie mogli go widzieć, wyświetliło się wszystko. Człowiek w garniturze był
synem znanego wrocławskiego notariusza, właścicielem maleńkiej firmy budowlanej.
Nie był karany, nie należał do żadnej organizacji ani partii, w ubiegłym roku wlepiono
mu dwa punkty karne za zaparkowanie w niedozwolonym miejscu. Kiedy pracownik
sejmu wypełniał ostatnią rubrykę przepustki, pojawiła się informacja z ZUS-u.
Tajemniczy przybysz zalegał od trzech dni ze składką na ubezpieczenie zdrowotne.
Tego dnia biuro odwiedziło jeszcze sześciu mężczyzn. Dziwnym trafem wszyscy byli
zatrudnieni w firmie należącym do mężczyzny z aktówką. Jednak i oni nie wzbudzili
żadnych podejrzeń. Cała siódemka otrzymała przepustki na piątek...
4
ROZDZIAŁ PIERWSZY
ROZMOWA Z WICEMINISTREM * ARESZTOWANY ZAMACHOWIEC *
TAJEMNICZY TESTAMENT * KIM BYŁ INŻYNIER FRANCISZEK RYCHNOWSKI
Siedziałem wygodnie w swoim gabinecie i zgodnie z poleceniem szefa uzupełniałem
wiedzę. Mokry lutowy śnieg cicho padał na parapet, a ja byłem nieco rozleniwiony.
Jeszcze ze dwa tygodnie i nadejdzie wiosna... Z zadumania wyrwał mnie brzęczyk
interkomu.
- Zamelduj się u mnie natychmiast - usłyszałem głos Pana Samochodzika.
Poderwałem się z miejsca i przeszedłszy przez sekretariat zapukałem w rzeźbione
drzwi jego gabinetu.
- Zapraszam - dobiegło ze środka.
Przekroczyłem próg.
- Siadaj - pan Tomasz wskazał mi fotel.
Na drugim siedział wiceminister.
Usiadłem posłusznie i dałem znać, że jestem gotów wysłuchać poleceń.
- Wiedzą panowie, co się stało dziś rano? - zapytał urzędnik.
Pokręciliśmy przecząco głowami.
- Mieliśmy nieomal zamach stanu - wyjaśnił. - Wszystkie stacje telewizyjne w tej
chwili o tym trąbią.
- Co się stało? - zapytał pan Tomasz.
- Dziś rano na galerię dla widzów w sejmie weszło siedmiu mężczyzn. Wywiesili
anteny i uruchomili proste generatory zmodulowanej fali elektromagnetycznej,
paraliżując całkowicie elektroniczne systemy sali sejmowej. Mówiąc obrazowo, odcięli
posłom dźwięk. Następnie ich przywódca odczytał, nawiasem mówiąc stojąc w loży
prezydenckiej, bardzo zaskakujący testament.
- A potem popełnił samobójstwo? - zaciekawił się szef.
- To nie był jego testament.
- I straż marszałkowska nic? - zdumiałem się.
- Ależ oczywiście, zareagowali natychmiast. Wystrzelili na galerię kilka granatów z
gazem obezwładniającym, wysadzili drzwi i ujęli wszystkich uczestników zamachu, a
przy okazji jeszcze kilkudziesięciu innych widzów...
- Jakim cudem ci spiskowcy wnieśli tam taką ilość aparatury?
- Ich przywódca jest niezłej klasy elektronikiem. Unieruchomił zdalnie bramkę do
wykrywania metalu. Mieli przepustki, nie wzbudzali podejrzeń... Anteny wnieśli w
nogawkach... W sumie nic się nie stało, po wyłączeniu generatorów udało się przywrócić
łączność, salę trzeba było tylko wywietrzyć... Dwie godziny i obrady mogły być
kontynuowane...
- Do czego my jesteśmy potrzebni? - zapytał szef.
- Organizatorowi całej tej szopki udało się osiągnąć cel. Sejm w natychmiastowym
trybie zażądał powołania rządowej komisji dla zbadania sprawy testamentu. Tak się
składa, ze kilku posłów w różny sposób otarło się w przeszłości o nasz resort.
- Innymi słowy? - zacząłem, choć domyślałem się, co chce powiedzieć.
- Poproszono ministra o oddelegowanie panów do tej sprawy. Nominacje są już
podpisane. Jeśli panowie się zgadzają...
Podał mi sztywną, przezroczystą obwolutę. W rogu wytłoczony był srebrny orzełek.
5
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokrewne
- Strona startowa
- 39 TRUCKS & TANKS MAGAZINE, TRUCKS & TANKS MAGAZINE
- 39 RZECZOWNIK PNEUMA W INTERPRETACJI ŚWIADKÓW JEHOWY, ARTYKUŁY O ŚWIADKACH JEHOWY I INNE
- 39.Palmer Diana - Najlepszy prezent (2009) Tony&Millie, Palmer Diana, Long Tall Texans
- 39 - Kod ramki(1)(1), Ramki kody
- 39 Carpenter Leonard - Conan Renegat, #Conan
- 39 Znaczenie mokradeł w środowisku, kształtowanie środowiska
- 39. Walka Władysława Łokietka o scalenie ziem polskich w XIV wieku, Historia, Średniowiecze Polski
- 39 Boys - Jesteś szalona, kwitki, kwitki - poziome
- 38 39 407-pol-ed02-2005, Peugeot 407
- 4+ 98a, Regeneracja tonerów
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- skromny19.pev.pl