406, Prywatne, Przegląd prasy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
„Grecki kryzys” – czy przyszłość Europejskiej Unii Walutowej jest zagrożona? Wielu ekonomistów jest przekonanych, że Europejska Unia Walutowa (EUW) jest raczej wynikiem kalkulacji politycznych, a nie ekonomicznych (między innymi Laidler 1991, Feldstein 1997, Klaus 2004 i Bernanke 2005). Ten wniosek wynika z faktu, że kraje członkowskie nie spełniają wymogów optymalnego obszaru walutowego (OOW), co wykazali, na przykład, Eichengreen (1992), a także Artis, Kohler i Mélitz (1998).
Optymalny obszar walutowy Prace pióra Mundella (1961), McKinnona (1963) i Kenena (1969) tworzą podwaliny teorii OOW. Ogólnie rzecz biorąc, pożytki ze stworzenia unii walutowej mogą przewyższać koszty takiego przedsięwzięcia, jeśli obroty handlowe pomiędzy państwami członkowskimi są bardzo wysokie, występuje wysoki stopień mobilności wszystkich czynników produkcji (szczególnie siły roboczej), a struktury gospodarek państw-kandydatów są wysoce zdywersyfikowane i jednocześnie zbliżone, dzięki czemu ich cykle koniunkturalne są wysoce skorelowane. Jeśli wszystkie powyższe kryteria nie są spełnione, wówczas jest wysoce prawdopodobne, że zaistnieje sytuacja odwrotna, koszty przewyższą pożytki. Potencjalne koszty mogą być szczególnie dotkliwe, jeśli wystąpią tak zwane ujemne wstrząsy asymetryczne od strony popytu. Obecny kryzys finansowy jest właśnie znakomitym przykładem takiego zaburzenia i jego cięższy przebieg w Euro-strefie, niż w USA może stanowić podstawę do twierdzenia, że powołanie do życia wspólnej waluty w istocie rzeczy zmniejszyło odporność europejskiej gospodarki na wstrząsy. W 2009 USA zanotowały spadek Produktu Krajowego Brutto (PKB) w wysokości 2,6%, podczas gdy w Euro-strefie wskaźnik ten wyniósł aż minus 4,1%. Także w pierwszej połowie bieżącego roku Stany Zjednoczone szybciej wychodziły z kryzysu niż kraje wchodzące w skład EUW, stąd Eurostat (2010) przewiduje szybsze tempo rozwoju ekonomicznego w USA w 2010 (2,8% wobec 0,9%), a także w 2011 roku (odpowiednio 2,5% i 1,5%). Co więcej, obecny rozwój wypadków potwierdza trendy notowane od początku powstania tworzenia unii walutowej (Dadak 2008). W następnym fragmencie Autor omawia skutki wprowadzania Euro dla gospodarek różnych krajów w pierwszej dekadzie istnienia tej waluty. Dadak konluduje jednak, że mimo pewnych korzyści, tempo rozwoju gospodarczego spadło, a państwa są bardziej podatne na kryzys ze względu na mniejszą elastyczność gospodarki.
Unia Europejska wobec kryzysu Reakcja władz Unii na obecny kryzys finansowy jest nierówna, z jednej strony Węgry, nie będące członkiem EUW, nie uzyskały żadnej pomocy od Brukseli – państwo to musiało uciec się do pomocy Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW). Podobnie Polska zawarła umowę kredytową z tą instytucją międzynarodową, a nie z władzami Unii. Z drugiej strony, Grecja, państwo członkowskie EUW, otrzymała daleko idącą pomoc finansową od Brukseli. To ostatnie wydarzenie jest wynikiem utworzenia Europejskiego Funduszu Walutowego (EFW), instytucji teoretycznie dysponującej zasobami w wysokości 750 miliardów euro. Jednak utworzenie EFW dobitnie wykazuje kłopoty, na jakie w praktyce napotyka sztandarowe hasło przyświecające procesowi europejskiej integracji – hasło „europejskiej solidarności”, albowiem jedna trzecia wspomnianej kwoty pochodzi spoza Unii, od MFW. Mówiąc wprost, Euroland nie jest w stanie zorganizować poważniejszej akcji pomocy swemu członkowi bez udziału strony trzeciej. Co gorsze, ten plan ponad wszelką wątpliwość wykazuje, że Unia nie posiada poważniejszych własnych środków – zaledwie 60 miliardów euro pochodzi z kasy Komisji Europejskiej, podczas gdy reszta, 440 miliardy, pochodzi od poszczególnych krajów członkowskich. Jest rzeczą godną podkreślenia, że EUW nie posiada w ramach UE żadnych instytucjonalnych ram, które by pozwoliły Euro-strefie na przeciwdziałanie skutkom wstrząsów gospodarczych. Ponadto, do tej pory nie określono jasno, jakie będą mechanizmy i kryteria udzielania pomocy poprzez ten fundusz. Nie bez znaczenia jest również fakt, że Wielka Brytania zdecydowanie odmówiła udziału w tym przedsięwzięciu.
Stworzenie EFW może stanowić pierwszy krok na drodze do europejskiego federalizmu fiskalnego. Niemniej, trudno wątpić w to, że proces przekazywania Brukseli coraz większych uprawnień w zakresie nakładania podatków będzie nadzwyczaj długi i uciążliwy. Już samo utworzenie funduszu spotkało się z ogromnymi oporami ze strony wielu polityków i ogromnej części europejskiego elektoratu. Biorąc pod uwagę niesłychane trudności, na jakie natrafił Traktat Konstytucyjny, a po jego odrzuceniu, Traktat Lizboński, nie sposób optymistycznie oceniać przyszłość kolejnych etapów europejskiej integracji, szczególnie, jeśli w ich ramach należałoby oczekiwać poważnych, wieloletnich transferów finansowych do mniej rozwiniętych regionów Unii, lub Eurolandu. Ograniczenia w zakresie wysokości deficytu budżetowego i zadłużenia nie tylko wiążą rządom ręce w podejmowaniu kroków, które mogą złagodzić skutki wstrząsów gospodarczych, ale także odgrywają rolę dzwonków alarmowych pobudzających banki do działania w swej obronie. Napomnienia płynące z Brukseli nadają sprawie deficytu budżetowego niepomiernej wagi, siłą rzeczy skupiają uwagę analityków bankowych na tych kwestiach, a co za tym idzie wywołują zaniepokojenie rynków finansowych i podważają zaufanie do długu wypuszczanego przez rządy mające kłopoty budżetowe. Jest rzeczą ze wszech miar interesującą, że amerykański deficyt budżetowy w roku 2009 (jak i prognozy w tym zakresie na rok bieżący i na najbliższe lata) jest bez porównania wyższy niż w Eruolandzie, niemniej nie ma najmniejszych podstaw do tego, by sądzić, że rząd federalny, czy poszczególne stany natrafią na tak ogromny brak wiarygodności wśród finansistów, jak ma to miejsce w przypadku Grecji. Wypada dodać, że ten kryzys zaufania powoli rozszerza się także na inne kraje wchodzące w skład EUW, dotyczy to w szczególności Hiszpanii, Portugalii i Irlandii, choć kraje te podjęły ogromne wysiłki celem obniżenia deficytów budżetowych. Europejscy przywódcy kategorycznie opowiadają się za jak najszybszym obniżeniem deficytów i zadłużenia do poziomów określonych w Maastricht i tym samym podgrzewają atmosferę, przyczyniają się do powiększenia nerwowości na rynkach finansowych. Tymczasem administracja prezydenta Obamy jest dużo bardziej zainteresowana odzyskaniem przed-kryzysowego tempa wzrostu gospodarczego i obniżką bezrobocia, stąd też jest wysoce prawdopodobne, że rozpiętość pomiędzy USA i EUW w zakresie wysokości deficytów budżetowych, a zatem i w tempie zadłużania się państwa, będzie występować także w przewidywalnej przyszłości. Mimo to, jak do tej pory, rynki finansowe nie reagują na to potencjalne zagrożenie, papiery wartościowe emitowane przez rząd USA przynoszą bardzo niskie oprocentowanie, a mimo to bez trudu znajdują nabywców. Podobnie w zakresie polityki pieniężnej można bez trudu zauważyć zupełnie odmienne podejście do kwestii przezwyciężania kryzysu w obu regionach. Amerykański Fed nie tylko dużo bardziej obniżył stopę procentową niż EBC (0-0,25% wobec 2,0%), ale także na bez porównanie większą skalę zastosował „niekonwencjonalne” techniki – zakup prywatnych papierów dłużnych. W sumie bodziec monetarny w USA był bez porównania silniejszy niż w Euro-strefie na rozwój wypadków, który bez wątpienia ma wpływ na duża łagodniejszy przebieg kryzysu w Stanach Zjednoczonych niż na Starym Kontynencie. Wielu ekonomistów stoi na stanowisku, że połączenie ekspansywnej polityki fiskalnej i pieniężnej może mieć istotny wpływ na zwiększenie tempa wzrostu cen. Niemniej, jak do tej pory, światowe rynki finansowe nie wydają się podzielać takich obaw. W USA zarówno krótko- jak i długoterminowa stopa procentowa pozostają na niesłychanie niskim poziomie, zaś dolar uległ istotnemu wzmocnieniu w stosunku do euro w okresie kryzysu. Inaczej mówiąc, światowe rynki finansowe nie wydają się podzielać europejskiej obsesji na punkcie „stabilności”, ale zdają się premiować politykę ekonomiczną nakierowaną na dbałość o przyzwoite tempo wzrostu gospodarczego i pełne zatrudnienie. Najwyraźniej finansiści zgadzają się z opinią zdecydowanej większości amerykańskich ekonomistów, z których 90% uważa, że w przypadku, gdy gospodarka rozwija się w tempie dużo poniżej swych możliwości, wówczas pro-koniunkturalna, ekspansywna polityka fiskalna (obniżka podatków, czy też zwiększenie wydatków państwa, lub jakaś kombinacja tych dwu powyższych opcji) ma „poważny, pobudzający wpływ” (Alston, Kearl i Vaughn 1992, str. 204). Dalej Autor powołuje się na dane udowadniające, że Euroland odniósł realne korzyści z wprowadzania wspólnej waluty. Możemy też przeczytać informacje o tych krajach, które skorzystało na wprowadzeniu Euro, oraz tych, w których opinia na ten temat nie jest jednoznaczna. Dadak wskazuje także i na to, że rozwój gospodarczy jest ściśle związany z czynnikami politycznymi, bowiem tylko tym państwom udało się skutecznie wprowadzić wspólną walutę, które stworzyły w miarę jednolity twór polityczny.
Wnioski Obecny kryzys gospodarczy jest pierwszym poważniejszym testem dla EUW. Dotychczasowe doświadczenia nie dają całkowicie jednoznacznej odpowiedzi na pytanie o sensowność tego przedsięwzięcia. Podobnie jak w trakcie poprzedzającego go dziesięciolecia, gospodarka Eurolandu rozwija się wolniej od amerykańskiej. Problemy związane z zadłużeniem i deficytem budżetowym, które ogarnęły Grecję i które mogą się rozszerzyć na inne kraje Eurolandu mają charakter fundamentalny, a nie przejściowy. Rynek pracy w Strefie-euro jest mało elastyczny, a możliwości używania polityki fiskalnej i pieniężnej do absorbowania skutków ujemnych wstrząsów od strony popytu są bardzo ograniczone. W szczególności zadania postawione przed EBC są w praktyce ograniczone do dbałości o stabilność cen. Ponadto, posiadanie wspólnego pieniądza uniemożliwia poszczególnym krajom odzyskanie konkurencyjności na światowych rynkach w drodze dewaluacji swej waluty. Ogólnie rzecz biorąc, z wyjątkiem deflacji, poszczególne regiony Eurolandu są zupełnie pozbawione mechanizmów dostosowawczych, zarówno automatycznych jak i wymagających podjęcia decyzji, pozwalających na przezwyciężenie wstrząsów gospodarczych. Jedynym jaśniejszym punktem jest powołanie do życia EFM, niemniej bóle porodowe związane z tym przedsięwzięciem i powolność we wcielaniu w życie tej idei nie napawają optymizmem. Stąd też wprowadzenie mechanizmów pozwalających na prowadzenie aktywnej polityki fiskalnej na szczeblu Eurolandu (pan-europejskie podatki i wydatki) zapewne napotka na ogromne przeszkody.
Natomiast dotychczasowe doświadczenia jasno wykazują, że nie ma najmniejszych podstaw do tego by sądzić, iż W. Brytania i Szwecja, państwa, które zachowały własną walutę i prowadziły niezależną politykę pieniężną, poniosły jakiekolwiek straty z powodu rezygnacji w uczestniczeniu w procesie integracji walutowej. Stąd też kraje, które jeszcze nie przyjęły euro powinny dokonać bardzo dokładnej analizy możliwych kosztów i pożytków wynikających z tego przedsięwzięcia przed podjęciem ostatecznej decyzji. Kazimierz Dadak
Cały tekst został opublikowany w 97. numerze Dwumiesięcznika ARCANA. Niniejszy artykuł pod tytułem The „Greek Crisis”. Is the Future of the European Monetary Union at Stake? ukazał się w książce Analysis of consequences of financial crisis and perspectives for further trends at world markets, Peter Lipták (red.) Eastern European Development Agency, Bratysława 2010.(" „Grecki kryzys” - czy przyszłość Europejskiej Unii Walutowej jest zagrożona? - pisze Kazimierz Dadak w Dwumiesięczniku ARCANA (nr 97)")
Dziwny list kontrolera lotu w Smoleńsku do “Naszego Dziennika” Nietypowy list ze Smoleńska doręczono do redakcji “Naszego Dziennika”. Jego nadawcą jest płk Anatolij Murawiow, który 10 kwietnia ubiegłego roku był jedną z osób zabezpieczających lądowanie polskiego Tu-154M na Siewiernym Pełniący służbę 10 kwietnia ubiegłego roku na Siewiernym w charakterze kierownika ruchu lotniczego płk Anatolij Murawiow, przesłuchiwany przez rosyjską i polską prokuraturę, przysłał odręcznie napisany list do redakcji “Naszego Dziennika”. Wojskowy na nowo interpretuje fakty, które przekazał nam w styczniowym wywiadzie. Ale nie tylko. Pułkownik twierdzi, że to nie płk Nikołaj Krasnokutski dzwonił do podmoskiewskiego operatu należącego do Dowództwa Sił Powietrznych Federacji Rosyjskiej o kryptonimie “Logika”. Dzwonić miał sam Murawiow. Twierdzi też, że kontakt z załogą polskiej maszyny urwał się na dwa kilometry przed progiem pasa. “Zapadła cisza w eterze” – pisze Murawiow. Pułkownik Murawiow nie zna języka polskiego i z pewnością nie śledzi polskiej prasy. Jednak odwołuje się nie tylko do wywiadu z nim przeprowadzonego, który ukazał się 7 stycznia, ale również do innych artykułów publikowanych w “Naszym Dzienniku”. Murawiow pisze, że informacje podane przez niego w rozmowie opublikowanej 7 stycznia nie odpowiadają informacjom, które przekazywał polskim korespondentom. Jednak nie wskazuje na żadne konkretne słowa z tego wywiadu. Określił w nim służby meteorologiczne działające na lotnisku Siewiernyj, jako “słabe”, a całe lotnisko pozbawione “normalnych środków”. Mówił też o procedurze przygotowywania prognoz pogody dla smoleńskiego lotniska wojskowego w Twerze. Jednak nie tego dotyczą zastrzeżenia Murawiowa. Odwołuje się, bowiem głównie do zdań z artykułu zamieszczonego również 7 stycznia w “Naszym Dzienniku” (Piotr Falkowski, “Murawiow: Był Krasnokutski i konsultacje z “Konwektorem”"), który tylko częściowo opiera się na informacjach uzyskanych od płk. Murawiowa, oraz innego artykułu na temat katastrofy z 13 stycznia (Katarzyna Orłowska-Popławska, “Moskwa wdeptała polskich pilotów w błoto”). Oczywiście, jeżeli pułkownik Anatolij Murawiow ma jakieś informacje na temat organizacji pracy lotniska Siewiernyj, to chętnie je opublikujemy. Zapewne również polska prokuratura przyjmie skwapliwie jego zeznania w charakterze świadka. – Każda osoba posiadająca jakieś informacje w sprawie, w której prowadzone jest śledztwo, może i powinna o tym poinformować prokuraturę. Tym bardziej osoba już raz w tej sprawie przesłuchiwana – mówi płk Zbigniew Rzepa z Naczelnej Prokuratury Wojskowej. Murawiow może to zrobić także w Smoleńsku za pośrednictwem prokuratury rosyjskiej. Jednak chyba nie o to chodzi Murawiowowi. List do “Naszego Dziennika” wskazuje na paniczną obawę przed połączeniem jego osoby z jakimikolwiek informacjami mogącymi w złym świetle postawić obsługę lotniska. Nie chodzi tu o nieporozumienie spowodowane złą pamięcią i nieznajomością języka polskiego. Czy to, aby nie przełożeni pułkownika albo inne służby rosyjskie monitorujące polskie media podsunęli mu “Nasz Dziennik”, w którym ktoś ważny wskazał te czy inne frazy i pokazał w stopce redakcyjnej adres w Polsce? Co ciekawe, list nadano na poczcie położonej bardzo daleko od miejsca zamieszkania autora, ale tuż przy lotnisku Siewiernyj. Zastrzeżenia Murawiowa są zupełnie absurdalne. Nasz rozmówca pisze na przykład: “…w artykule opublikowano kategoryczne wnioski, których ja nie udzielałem i nikomu nie mogłem ich przekazać. Na przykład, że niby wyjaśniłem, że różnica między geograficznym krajobrazem Tweru i Smoleńska kolejny raz wskazuje na niedopuszczalność lądowania na lotnisku Siewiernyj”. Istotnie niczego takiego nie powiedział. Problem w tym, że także “Nasz Dziennik” nigdy czegoś podobnego nie napisał. W związku z informacją o braku biura prognoz w Smoleńsku i wykonywaniu prognoz w Twerze została podana informacja o odległości między tymi miastami i różnicy warunków spowodowanej oddzieleniem obu miast Wzgórzami Wałdajskimi. Nie pisaliśmy jednak, że Smoleńsk z powodu jego “krajobrazu geograficznego” nie nadaje się do lądowania samolotów. Nie pisaliśmy też w ten sposób o Twerze. Anatolij Murawiow każe nam odwołać zdanie, że płk Nikołaj Krasnokutski kontaktował się z centrum łączności lotnictwa transportowego “Logika”. Jednak takich słów oficera nie ma w “Naszym Dzienniku”. Jest to zresztą informacja powszechnie znana, choćby z opublikowanych przez Międzypaństwowy Komitet Lotniczy transkrypcji rozmów na stanowisku kontroli lotów. Pułkownik Murawiow powiedział nam natomiast, że sam kontaktował się z “Logiką” oraz z drugim centrum operacyjnym o kryptonimie “Konwektor”, znajdującym się na podmoskiewskim lotnisku Wnukowo. List wskazuje na paniczną obawę przed połączeniem osoby kontrolera z jakimikolwiek informacjami mogącymi w złym świetle postawić obsługę lotniska. Nadawca listu podejmuje również polemikę z informacją o wymogu nawiązania kontaktu wzrokowego z samolotem do zgody na lądowanie. Powołujemy się przy tym na jego stwierdzenia, ale przede wszystkim cytujemy Federalny Regulamin Lotnictwa Państwowego z 2004 roku.
Cisza w eterze Najdziwniejszy jest jednak następujący fragment listu pułkownika: “Mimo przekazanej przeze mnie podczas rozmowy telefonicznej dziennikarzom informacji, że wejście na ścieżkę schodzenia przez załogę Tu-154 nastąpiło w odległości 10 km od pasa startowego, a cisza w eterze nastąpiła dopiero w odległości 2 km, w artykule mimo wszystko opublikowano w moimi imieniu, że cisza w eterze nastąpiła od tego momentu, gdy polski Tu-154 o godz. 10.40 dokonał podejścia do lądowania bez odchyleń od kursu i ścieżki, (czyli po kursie i po ścieżce), co wynikało z polecenia kierownika strefy lądowania”. Tymczasem o żadnej “ciszy w eterze” nigdy nie pisaliśmy, ufając w wiarygodność opublikowanej przez MAK transkrypcji zapisów rejestratora głosów w kabinie pilotów...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]Pokrewne
- Strona startowa
- 4 list prywatny - zakończenie, jak napisac list
- 406, BMW, BMW HANDY
- 406. Meier Susan - Romantyczna komedia, harlekinum, Harlequin Romance
- 406. Milburne Melanie - Pod specjalnym nadzorem, harlekinum, Harlequin Medical
- 406, ✿ KODY RAMKI avalon✿
- 406, Prace z pedagogiki
- 382, Prywatne, Przegląd prasy
- 384, Prywatne, Przegląd prasy
- 383, Prywatne, Przegląd prasy
- 3 09 MALE, ,pomoc dla chomików, Űź A NOWE KODY RADIA
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- wiolkaszka.pev.pl