371. Morgan Sarah - Nowa sila, harlekinum, Harlequin Medical

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Sarah Morgan

 

Nowa siła

ROZDZIAŁ PIERWSZY

 

– Tylko popatrz na tę dziewczynę. – Josh Sullivan nie mógł oderwać wzroku od zgrabnej postaci na desce surfingowej.

W odpowiedzi Mac rzucił mu zniecierpliwione spojrzenie.

– Lepiej patrz pod nogi. Zachowujesz się gorzej niż Promyczek.

Pies biegał po plaży, radośnie oszczekując plażowiczów.

– On potrzebuje psychiatry – dokończył Mac z rezygnacją.

– Niezła laska. – Josh nie przejął się słowami brata. Z uwagą śledził poczynania dziewczyny, która lekko ślizgała się po falach. Widział jej wyciągnięte ramiona, rozwiane długie włosy i wdzięczne krągłości pod czarną, opinającą ciało pianką. Podziwiał jej styl. Była naprawdę dobra, a przy tym wyglądała bosko.

– To powinno być zabronione – rzekł do siebie, rozdeptując zamek z piasku, dzieło przejętej grupki dzieci.

Tym razem brat zareagował ostro.

– Uważaj! Jakiś dzieciak budował ten zamek godzinami. – Mac potrząsnął głową. Spojrzał na brata, po czym z niepokojem podążył za jego wzrokiem. – Powinna płynąć bliżej brzegu. Ona nie wie, jak zdradliwe są prądy w tym miejscu – powiedział z troską w głosie.

Josh w duchu rozważał, czy Mac ma w ogóle świadomość tego, jak bardzo zmienił się od czasu małżeństwa z Louisa.

– Pływa nieźle, a fala jest idealna – odparł spokojnie. Przez chwilę korciło go, aby pobiec do domu po deskę, lecz przypomniał sobie plan dnia. Po męczącym tygodniu w szpitalu postanowił zjeść porządny lunch, a potem miał do wieczora remontować łódkę. Jeszcze raz popatrzył na fale, żałując, że doba ma tylko dwadzieścia cztery godziny. Mac też zerkał na morze.

– Tam są jakieś małolaty. Co oni, do diabła, wyprawiają?

Josh wzruszył ramionami.

– Po prostu nieźle się bawią. Wyluzuj. Sam nieraz narażałeś się dla zabawy. Teraz też flirtowałbyś na fali ze śmiercią, gdyby żona cię nie ujarzmiła.

On robił to samo. W szpitalu widział wiele nieszczęść i w efekcie nabrał przekonania, że życie jest po to, aby korzystać z każdej okazji.

Słysząc te słowa, Mac zesztywniał ze złości.

– Moja żona wcale mnie nie ujarzmiła. Josh klepnął brata po plecach.

– Prowadzi cię na smyczy, braciszku. – Taki pełen współczucia ton zawsze wyprowadzał Maca z równowagi. – Do tego na bardzo krótkiej.

Była to ulubiona rozrywka Josha. Cieszyło go prowokowanie starszego, rozsądnego brata.

Tym razem nie musiał długo czekać. W oczach Maca pojawił się niebezpieczny błysk.

– Na smyczy? – warknął. – Louisa niczego mi nie zabrania.

Josh spojrzał na brata z politowaniem.

– Przyznaj, że tej smyczy nie czujesz. To bardzo kobieca umiejętność. – Josh wyciągnął przed siebie opalone ręce w wymownym geście. – Potrafią zarzucić pętlę i zanim się zorientujesz, już po tobie.

– Za chwilę pożałujesz! – Oczy Maca zabłysły ostrzegawczo. – Chcesz powiedzieć, że Louisa zabrania mi czegokolwiek?

– Och nie, z pewnością nie otwarcie. – Josh pogroził mu palcem, robiąc przezornie krok w tył. – Kobiety są sprytne. Ty myślisz, że to twoja suwerenna decyzja, ale one działają podstępnie, więc niczego nawet nie zauważysz. Do tej pory chodziłeś z kumplami na piwo, aż tu któregoś dnia obojętnie mijasz ulubiony pub, bo pędzisz do domu na kolację. A tam nie ma piwka. – Spochmurniał. – Za to są świece, kryształowe kieliszki i dobre wino. Co za życie!

– Całkiem niezłe – sucho stwierdził Mac, schodząc z drogi malcowi z łopatką i wiaderkiem w rączce. – Czy muszę ci przypominać, że sam lubisz dobre wino prawie tak samo jak kobiety?

– Ponadto sport i szybkie samochody – mruknął Josh, przesuwając ręką po nieogolonej brodzie. – Weźmy, na przykład, samochody. Kobiety uwielbiają przejażdżki we dwoje, lecz tak naprawdę w czasie jazdy ciągle przygładzają włosy. Gdy odwrócisz wzrok, sprawdzają w lusterku fryzurę. A po ślubie, zanim zdążysz się zorientować, już siedzisz za kierownicą czegoś, co przypomina autobus, z mnóstwem drzwi i przeróżnych patentów dla bezpieczeństwa dzieci. Ohyda!

– Mój samochód nie przypomina autobusu.

– To tylko kwestia czasu. – Josh wzruszył ramionami. – Popatrz na ten ogromny brzuch twojej żony. Takie wielkie dziecko trzeba będzie czymś wozić.

– Louisa nie jest ogromna. – Mac ściągnął brwi.

– Nie powiedziałem, że Louisa jest ogromna, ale że ma ogromny brzuch – odparł Josh przymilnie. ~ Nic dziwnego. To dziewiąty miesiąc.

– Wcale nie jest ogromna. – Mac zaczynał tracić cierpliwość.

– W czasopiśmie medycznym opisano przypadek matki, która zamiast jednego dziecka, urodziła dwojaczki – dokończył Josh, z trudem zachowując niewzruszony wyraz twarzy. – Tak zwane „przekłamanie USG”. Płody ułożyły się jeden za drugim. Horror, prawda?

Mac rzucił się na brata i powalił go na piasek.

– Następnym razem, gdy coś podobnego przyjdzie ci do głowy, trzymaj się ode mnie z daleka – wycedził przez zęby. – A jeśli zdenerwujesz Louisę takimi opowiastkami, nie odpowiadam za siebie.

Skręcając się ze śmiechu, Josh nawet nie próbował wstać. Zastanawiał się, dlaczego ojcostwo zmienia dorosłych facetów w kupę galarety. Jednak, gdy dostrzegł prawdziwe zaniepokojenie na twarzy brata, spoważniał. Widać Mac traktuje to bardzo serio.

– Żartuję – wykrztusił. – Wiesz dobrze, że nie mam zamiaru jej denerwować. Uwielbiam ją. Mac, przecież to dzięki mnie ją poznałeś. Co się z tobą dzieje?

– Nie wiem. Może to perspektywa ojcostwa?

– Mac odetchnął głęboko i pomógł bratu wstać.

– Wierz mi, co innego jest dodawać otuchy pacjentkom, a co innego, gdy chodzi o własne dziecko. Nie da się tego porównać. Jestem zupełnie rozkojarzony, przyznaję. – Przesunął palcami po włosach i dodał w zadumie: – Martwię się o nią, martwię się o dziecko. Zobaczysz, jak to jest, jak sam zostaniesz ojcem.

– Ojcem? Ja? – Josh otrzepywał się z piasku. Już sam dźwięk tego słowa napawał go przerażeniem. – Pieluchy, nieprzespane noce, żegnaj sportowe autko z opuszczanym dachem! Dziękuję bardzo. Ojcostwo to nie dla mnie!

Mac rzucił mu zaciekawione spojrzenie.

– Naprawdę uważasz, że jesteś na to uodporniony? Myślisz, że możesz się spotykać z każdą dziewczyną, która wpadnie ci w oko, i nigdy się emocjonalnie nie zaangażujesz?

Josh się uśmiechnął.

– Jeszcze mi się to nie przytrafiło. Relacje męsko-damskie rozwijają się według pewnych reguł. Cała sztuka to prawidłowo rozpoznać poszczególne etapy. I nie dać się złapać.

– Etapy?

– Właśnie. Na początku jest iskrzenie. Spotykasz kogoś i wytwarza się między wami chemia, która zachęca do dalszych kroków. – Josh zdjął okulary słoneczne i mrugnął znacząco do brata. – A więc posuwasz się dalej...

– Mów za siebie – rzucił sucho Mac.

– Czy to moja wina, że kobiety na mnie lecą? A więc posuwasz się o krok dalej i zaczynacie widywać się częściej. Wtedy budzi się pożądanie. I to jest najprzyjemniejszy okres znajomości. – Josh uśmiechnął się do własnych myśli.

Mac wzniósł oczy do nieba, lecz Josh nie zwracał na niego uwagi.

– W pewnym momencie, zwykle pomiędzy chwilą, gdy po raz pierwszy zostawi u ciebie szczoteczkę do zębów, a dniem, gdy zacznie tęsknie oglądać się za każdym wózkiem dziecięcym na ulicy, następuje ledwie wyczuwalna zmiana atmosfery. Nie wolno przeoczyć tego momentu, jeśli chce się jeszcze długo i szczęśliwie pozostać kawalerem. Jeśli jednak zaśpisz, zobaczysz, jak twoja luba kupuje dziecięcy fotelik do samochodu.

Kończąc ten wywód, ...

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • achim.pev.pl