392. Sanderson Gill - Warto było czekać, harlekinum, Harlequin Medical
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Gili Sanderson
Warto było czekać
ROZDZIAŁ PIERWSZY
To nie może być on! Na miłość boską, to przecież niemożliwe! Jan Fielding nawet nie przypuszczała, że jej wakacje skończą się w taki sposób. Radosny nastrój, w jakim wróciła do pracy, rozpłynął się w jednej chwili.
Telefon zadzwonił wcześnie rano, kiedy akurat się ubierała. Poczuła lekki niepokój – o tej porze to może być tylko zła wiadomość.
Dzwonił jej szef, doktor John Garrett.
– Cześć, Jan, jak tam po wakacjach? Wypoczęta i gotowa do pracy?
– Oczywiście. Ale dlaczego dzwonisz? Przecież zaraz się zobaczymy. – Początkowe uczucie niepokoju zamieniło się w lekkie podniecenie. Z pewnością wydarzył się wypadek. Spojrzała na okienną szybę, o którą rozbijały się krople deszczu. Tak właśnie wygląda lato w Krainie Jezior. Domyśliła się, o co chodzi.
– Już wiem, zbierasz ekipę ratunkową.
– Nie całą ekipę, to nie będzie konieczne. Dwójka doświadczonych piechurów utknęła na szczycie Yeaton Pike i spędziła tam całą noc. Na szczęście mieli sprzęt biwakowy. Powiadomili nas przez telefon, że schodzą na dół, ale kobieta chyba jest osłabiona. Powiedziałem im, żeby poczekali na kogoś z naszych, kto sprowadzi ich przez Kelton Downfall.
– To trudna droga dla zmęczonych i przemoczonych – zgodziła się Jan. – Bardzo niebezpieczna podczas deszczu, zwłaszcza obok urwiska. Masz dla mnie jakieś zadanie?
– Chcę wysłać dwoje ludzi na górę, żeby pomogli im zejść. W takich warunkach konieczne będzie schodzenie z linami. Myślisz, że dasz sobie radę?
Poczuła się lekko dotknięta.
– Pewnie, że dam sobie radę. A wizyty u pacjentów mogę załatwić później. Kto pójdzie ze mną? Ty? – John Garrett był szefem miejscowej ekipy ratowników górskich.
– Tym razem nie ja – odparł z wahaniem. – Jestem już trochę za stary, a poza tym skręciłem nogę w kostce. Przyjedź pod Kelton Brook, ktoś tam na ciebie będzie czekał.
– W porządku. Spotkamy się później w przychodni.
Odłożyła słuchawkę i spojrzała na leżący na łóżku niebieski uniform pielęgniarki. Roześmiała się i sięgnęła do szafy po strój do wspinaczki. Jadąc swoim wysłużonym landroverem w kierunku Kelton Brook, poczuła radość, że znów jest u siebie. W oddali widziała spowity mgłą szczyt Sca Feli. Tak, to cudownie być w domu, znów pracować z ludźmi, których się zna i kocha.
Przez dwa tygodnie rozkoszowała się słońcem i plażą na małej śródziemnomorskiej wyspie. Wybrała niewielki, spokojny hotel. Nie miała ochoty na zabawy i imprezy do białego rana. Parę lat temu takie rzeczy przestały ją interesować. Za to z przyjemnością odwiedzała miejscowe restauracje, kosztowała wino i lokalne potrawy. Wybrała się na spacer do kilku wiosek, przyglądała się białym domom i porównywała je z własnym, zbudowanym z szarego kamienia, fotografowała gaje oliwne i zabytki. Ale przede wszystkim dużo spała i czytała. Paru mężczyzn próbowało zaprosić ją na drinka. Sprawiało jej to przyjemność, ale odmawiała. Nie miała ochoty na wakacyjny romans.
Dojechała wreszcie do Kelton Brook i zatrzymała się obok drugiego landrovera. Zauważyła, że był to samochód Johna i trochę ją to zdziwiło. Pomyślała jednak, że musiał komuś auto pożyczyć. Wyłączyła silnik, a wtedy mężczyzna siedzący w środku wysiadł. Był wyższy od Johna. Pod głęboko nasuniętym kapturem nie widziała jego twarzy. Poczuła pierwsze ukłucie niepokoju. Sylwetka wydawała się jej znajoma, ale z pewnością nie był to żaden z ratowników. Nie lubiła pracować z obcymi. Niepokój narastał, jakby jakiś sygnał usiłował przebić się do jej pamięci.
Mężczyzna usiadł obok niej i ściągnął kaptur. Już wiedziała. Poczuła tak silne duszności, że o mało się nie osunęła. Nie, to przecież niemożliwe!
Chris. Doktor Chris Garrett. Mężczyzna, którego nie widziała od sześciu lat. I którego nie chciała już więcej spotkać. Jej serce biło jak oszalałe, pojawiały się kolejne emocje i wspomnienia. Zadawała sobie jedno pytanie: dlaczego on się tu pojawił? Kiedyś go kochała, myślała nawet, że wyjdzie za niego za mąż. Do czasu, gdy...
Z trudem wciągnęła powietrze, a wtedy on spojrzał jej w oczy. Nie uśmiechał się, jego głos był spokojny:
– Witaj, Jan. Dawno się nie widzieliśmy.
Nie wiadomo skąd znalazła siłę, by odpowiedzieć.
– Witaj, Chris. Rzeczywiście, długo się nie widzieliśmy. I miałam nadzieję, że tak zostanie.
Mocnym szarpnięciem otworzyła drzwi, niemal wypadając na zewnątrz. Podbiegła na brzeg potoku. W głowie tłukło jej się jedno pytanie: co Chris Garrett tutaj robi?
Patrzyła na spienioną wodę, tak samo wzburzoną jak jej umysł. Jak on mógł jej to zrobić? Usłyszała za sobą kroki. Cliris stanął naprzeciwko niej. Uniosła głowę i spojrzała mu w oczy. Zawsze był wysoki i dobrze zbudowany, ale teraz jego postać była jeszcze większa. Nie z powodu tuszy, ale mięśni. Twarz jednak miał szczuplejszą. W kącikach oczu i wzdłuż policzków pojawiły się zmarszczki. To nie była już twarz młodzieńca, którą tak dobrze pamiętała. Wyglądał starzej, jak mężczyzna, który ma za sobą trudne doświadczenia. Ale jego oczy nadal pozostały niewiarygodnie niebieskie.
Stali tak w milczeniu. Jan wiedziała, że on też uważnie się jej przygląda. Kiedy wreszcie się odezwał, zadrżała na dźwięk tak dobrze znanego głosu.
– Gdyby to ode mnie zależało, nasze spotkanie wyglądałoby inaczej – powiedział. – Czeka nas trudne zadanie, więc lepiej odłóżmy kłótnię na później.
– Nie widzę żadnego powodu do kłótni. – Starała się opanować drżenie głosu. – Wyjaśniliśmy sobie wszystko sześć lat temu.
– Słusznie. Doskonale pamiętam. Idziemy razem na Kelton Dawnfall czy nie? Sam też dam sobie radę.
– Mam ci pozwolić pójść samemu? To wyprawa ratunkowa, druga osoba jest konieczna.
Dostrzegła błysk złości w jego oczach.
– Zatem ruszajmy – odparł spokojnie. – Mam w bagażniku plecaki ze sprzętem.
Podeszli do samochodu. Jan sięgnęła po większy plecak, ale Chris wyjął go z jej rąk.
– Weź ten drugi. Jestem od ciebie silniejszy. Postanowiła, że nie będzie się spierać, ale nie miała zamiaru rezygnować z przewodnictwa. Ruszyli w kierunku Kelton Dawnfall. Jan narzuciła ostre tempo. Była młoda, wysportowana, wiedziała, że niewiele osób umiałoby dotrzymać jej kroku. Ale Chris wcale nie zostawał w tyle. Blisko kilometr maszerowali w milczeniu, aż wreszcie doszli do podnóża Kelton Dawnfall. Było to strome, skaliste zbocze zakończone z jednej strony urwiskiem. Docierało tu niewiele słońca, a śliskie, porośnięte mchem, wilgotne kamienie stanowiły śmiertelną pułapkę. Ale była to najkrótsza droga na Yeaton Pike. Jan rozpoczęła żmudną wspinaczkę.
Zwolniła nieco tempo, by nadmiernie nie ryzykować, ale jakaś cząstka w niej chciała koniecznie się przekonać, czy Chris będzie w stanie dotrzymać jej kroku, więc nadal szła dość szybko. Po kilku minutach Chris się z nią zrównał.
– Jeżeli chcesz urządzać zawody, to przełóżmy to na inną okazję. To, co robisz, jest niebezpieczne. Przypominam ci, że mamy sprowadzić na dół dwoje ludzi.
Miał rację, ale rozzłościło ją to jeszcze bardziej. Zwolniła jednak. Stopniowo ich kroki w jakiś tajemniczy sposób dostroiły się do siebie i wkrótce zaczęli iść w jednym rytmie. Z pewnością mogliby stworzyć świetny zespół ratowniczy.
Dotarli wreszcie do celu. Szczyt Yeaton Pike był dość płaski i wiatr dął tu z taką siłą, że utrzymanie się na nogach stanowiło pewien wysiłek. Chris wskazał ręką na niewielkie usypisko skalne, gdzie widoczna była czerwona plama. Jan domyśliła się, że to ubranie któregoś z turystów.
Była to para czterdziestolatków, Paul i Dawn Kerriganowie.
– Przykro mi, że sprawiliśmy tyle zamieszania – odezwał się Paul. – Jestem wdzięczny, że po nas przyszliście.
To były miłe słowa. Większość ludzi nie zdawała sobie nawet sprawy, że ratownicy górscy pracują społecznie i nie dostają za swój wysiłek żadnego wynagrodzenia.
– Nie ma sprawy – odparł Chris. – Najważniejsze, jak się czujecie. Macie jakieś obrażenia, siniaki, skaleczenia?
...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]Pokrewne
- Strona startowa
- 383.Moreland Peggy - Miasteczko Szczęścia 03 - Samotny na własne życzenie, Harlequin Desire
- 395.Moreland Peggy - Siostry McCloud 03 - Nagroda publiczności, Harlequin Desire
- 373. McCauley Barbara - Dwa sluby i pogrzeb(1), Harlequin Desire
- 38. George Catherine - Portugalskie wakacje, ● Harlequin Romantyczne podróże
- 398. Gerard Cindy - Ni srebro ni złoto -Dzikie serca1, harlekinum, Harlequin Desire
- 389. McMahon Barbara - Bliźniaczki 2 - Przy tobie jestem młodszy, harlekinum, Harlequin Desire
- 383. Moreland Peggy -Miasteczko Szczęścia3- Samotny na własne życzenie, harlekinum, Harlequin Desire
- 391. Leclaire Day - Bal Kopciuszka 02 - Nie ma tego złego, harlekinum, Harlequin Romance
- 402. Neels Betty - Pocałunek pod jemiołą -Na długie jesienne wieczory, harlekinum, Harlequin Romance
- 3 FASZEROWANE KARCZOCHY, PRZEPISY KULINARNE, DWIE PUSZYSTE DAMY
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- skromny19.pev.pl